Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Michał Żuławiński
|
aktualizacja

Robodoradcy walczą o pieniądze Polaków

6
Podziel się:

Robodoradcy to wciąż nowe zjawisko na polskim rynku. Innowacyjne platformy inwestycyjne zdobywają klientów, jednak ten wygodny sposób pomnażania pieniędzy nie jest odpowiedni dla każdego - pisze dla money.pl Michał Żuławiński.

Robodoradcy walczą o pieniądze Polaków
Robodoradcy to interesujące uzupełnienie oferty dostępnej polskim inwestorom. Nie jest to jednak produkt dla każdego (Adobe Stock, Stanisław Błachowicz, deke)

Robodoradca (ang. robo-advisor) to internetowa platforma oferująca klientom możliwość prostego i taniego inwestowania pieniędzy w określony zestaw instrumentów finansowych. Klienci robodoradców na wstępie są pytani o podstawowe kwestie. Np. poziom zarobków i oszczędności, gotowość ponoszenia ryzyka, horyzont inwestycyjny itp. Następnie na tej podstawie dobierany jest dla nich jeden z oferowanych przez cyfrowego doradcę sposób inwestowania.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Inflacja jednocyfrowa jeszcze w tym roku. Członek RPP: martwi nas inny odczyt

Inwestowanie bez kontaktu z człowiekiem

Pierwsi robodoradcy powstali w USA w 2008 r., w warunkach największego od dekad kryzysu finansowego. Utrata zaufania do tradycyjnych doradców finansowych przysłużyła się wzrostowi popularności rozwiązań automatycznych oraz zdemokratyzowała ten segment.

Inwestowanie u robodoradcy odbywa się bez kontaktu z żywym człowiekiem. Bazuje na ściśle określonych algorytmach i zasadach regulujących politykę inwestycyjną.

Rozwój robodoradców możliwy był także dzięki pasywnej rewolucji w inwestowaniu, której sztandarowym przykładem jest wzrost popularności tanich funduszy ETF. To właśnie z tego rodzaju funduszy zbudowane są portfele oferowane przez cyfrowych doradców. W efekcie robodoradcy zaproponowali model, w którym ograniczają koszty własne oraz koszty inwestowania dla klientów, co w długim horyzoncie ma przekładać się na lepsze wyniki.

Robodoradcy nad Wisłą

Wspomniana pasywna rewolucja w inwestowaniu do Polski nadeszła z opóźnieniem, podobnie jak sami robodoradcy. Spośród tych, które działają na polskim rynku, najdłuższym stażem może pochwalić się słowacki Finax (2019 r.). W 2022 r. wystartowała czeska platforma Portu, a w 2023 r. również wywodząca się znad Wełtawy firma Fondee.

Grono to można uzupełnić o ING Bank Śląski, który w 2020 r. uruchomił "robota inwestycyjnego". W odróżnieniu od innych robodoradców, ING nie inwestuje w notowane na zagranicznych giełdach fundusze ETF, lecz jedynie pięć tradycyjnych funduszy inwestycyjnych. Mimo podobnej nazwy, jest to więc inny sposób inwestowania od oferowanego przez Finax, Portu i Fondee.

Dlaczego to właśnie południowi sąsiedzi oferują w Polsce platformy umożliwiające globalne inwestowanie? Odpowiedzi można szukać w poziomie rozwoju rynków kapitałowych.

Poziom zamożności w Czechach i na Słowacji jest zbliżony do polskiego, lecz tamtejsze giełdy nigdy nie osiągnęły rozmiarów GPW. Symbolem tego jest choćby to, że Unipetrol, jedna z największych spółek notowanych przed laty na giełdzie w Pradze, została w 100 proc. przejęta przez Orlen. Chcąc na poważnie inwestować, Czesi i Słowacy zmuszeni byli wyjść poza granice.

W Polsce trend dywersyfikacji zaczął się dopiero niedawno, wcześniej inwestorzy koncentrowali się głównie na warszawskim parkiecie. Jednocześnie polska branża funduszy inwestycyjnych nie garnęła się do tworzenia tanich i pasywnych produktów (wyjątek stanowią pasywne fundusze inPZU). Na krajowym rynku nie zadebiutował też żaden z zagranicznych gigantów robodoradztwa.

Robodoradztwo nie jest jednak łatwym kawałkiem chleba. Przekonał się o tym Aion Bank, który usługę udostępnił w 2021 r. i zamknął w połowie 2023 r. Zapowiadanego uruchomienia robodoradcy nigdy nie doczekali się klienci utworzonej na początku 2022 r. platformy WealthSeed. Przez 1,5 roku mogli inwestować samodzielnie, po czym właściciel platformy wypowiedział umowy, rezygnując z obsługi inwestorów indywidualnych.

Inwestowanie przez robodoradcę – na co zwrócić uwagę

Decydując się na inwestowanie poprzez robodoradcę, należy pamiętać o kilku istotnych kwestiach.

Podstawowym parametrem wartym uwagi są koszty. Funkcjonujący na polskim rynku robodoradcy oferują zarządzanie portfelem za ok. 1 proc. aktywów rocznie. To znacznie mniej niż pobiera większość tradycyjnych funduszy inwestycyjnych. Ponadto, opłaty u robodoradców można zredukować korzystając z rozmaitych promocji.

Do tego należy doliczyć opłaty pobierane przez same ETF-y (zazwyczaj mniej niż 0,5 proc.), które zależeć będą od tego, z jakich konkretnie instrumentów złożony będzie nasz portfel.

Porównując oferty robodoradców, warto też wczytać się w skład oferowanych przez nich portfeli. Na podstawie wypełnionej ankiety zostaniemy przyporządkowani do jednego z nich. Lecz może się okazać, że ten sam zestaw odpowiedzi udzielony różnym robodoradcom, będzie skutkował nieco innym rozłożeniem naszych pieniędzy na poszczególne ETF-y.

Najbardziej konserwatywny z portfeli powinien zawierać głównie obligacje, ale także część akcyjną. Najbardziej ryzykowny z kolei powinien składać się w większości lub w całości ETF-ów akcyjnych.

O ile analiza konkretnych ETF-ów to nie zadanie dla początkujących, o tyle każdy łatwo zrozumie, że inwestowanie w aktywa wyceniane w walutach zagranicznych wiąże się z tym, że nasz końcowy wynik w złotych zależy też od kursów walutowych. Robodoradcy prowadzą rachunki w PLN (można wpłacić już od 50-100 zł) i tak podają wyniki klientów, jednak pieniądze inwestowane są w ETF-y z giełd zagranicznych.

Koniecznie należy także sprawdzić ogólne zasady polityki inwestycyjnej robodoradcy. Przykładowo, Portu jasno deklaruje, że nad pieniędzmi klientów czuwa komitet inwestycyjny, który w wybranych momentach może zmienić składy portfeli (pierwsza taka operacja dla Polskich klientów została już przeprowadzona). Z kolei Finax twierdzi, że zamierza trzymać się istniejących portfeli, o ile nie wystąpią nadzwyczajne okoliczności (np. pojawi się tańsza alternatywa dla funduszu ETF albo zupełnie nowe możliwości inwestycyjne).

Inwestowanie za pośrednictwem robodoradcy nie zwalnia nas od płacenia podatków. Podatek Belki zapłacimy nie tylko w momencie zakończenia inwestycji, ale także w momencie dokonywania tzw. rebalancingu, czyli automatycznego korygowania składu naszego portfela, aby odpowiadał przyjętym założeniom (np. 80 proc. akcji i 20 proc. obligacji).

Robodoradcy sami zatroszczą się o przebieg tego procesu, jednak podatki musimy już zapłacić sami. Dobrze więc, jeżeli robodoradca w tym pomoże, wystawiając odpowiednie dokumenty i świadcząc obsługę klienta w języku polskim.

Niestety Finax, Portu i Fondee nie oferują rachunków IKE/IKZE, wobec czego odpada możliwość inwestowania bez podatku Belki. Może się to zmienić, gdy do polskiego prawa wejdzie wreszcie europejska emerytura OIPE.

Spośród wymienionej trójki, największą gotowość do wdrożenia OIPE wykazuje Finax, który już zarejestrował tego typu produkty w Czechach, Chorwacji i Słowacji. Dodatkowo, Finax i Portu oferują także rachunki inwestycyjne dla dzieci.

Robodoradcy – innowacja dla początkujących i zabieganych

Robodoradcy to interesujące uzupełnienie oferty dostępnej polskim inwestorom. Nie jest to jednak produkt dla każdego.

Osoby, które już potrafią poruszać się po rynku, mogą pominąć pośrednika w postaci robodoradcy i samemu zainwestować w wybrane fundusze ETF za pośrednictwem biur maklerskich, co może być wariantem wyraźnie tańszym.

Cyfrowi doradcy nie są rozwiązaniem dla osób, które chcą dokonywać częstych zmian w swoich portfelach (choć zazwyczaj nie jest to opłacalne, jednak to osobny temat) czy wręcz krótkoterminowo spekulować (jak np. na kryptowalutach czy rynku Forex).

Usługi robodoradców nastawione są na klientów, którzy inwestować będą w długim horyzoncie. Nie znaczy to jednak, że zaczynając inwestowanie, musimy zobowiązać się do długoterminowego inwestowania w jednej instytucji. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby przygodę z robodoradcą zacząć od wpłat rzędu kilkuset złotych i w ten sposób sprawdzić, czy taki sposób nam odpowiada.

Jeśli znajdziemy czas, możemy równocześnie rozwijać wiedzę na temat inwestowania, aby robić to samodzielnie. Jeśli nie, robodoradcy stanowić będą alternatywę dla najgorszego "rodzaju inwestowania", którym jest całkowity brak inwestycji na rynku kapitałowym (o ile oczywiście możemy sobie na inwestowanie pozwolić).

Michał Żuławiński, redaktor w Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Michal Zulawinski
KOMENTARZE
(6)
logiczny
9 miesięcy temu
Spokojnie algorytmy tradycyjnie 🕎☝️🧐🤷‍♀️🤣 Mazel tow!🥂
Jooo
9 miesięcy temu
Jak okradnie maszyna nie będzie kogo winić.
Cypis
9 miesięcy temu
ile kosztuje takie doradztwo ?
Kskks
9 miesięcy temu
I wszyscy zarobią ha ha opowieści z mchu i paproci
victor
9 miesięcy temu
…na tydzien to i moze tak jednak perspektywicznie - nadziei brak.