Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Robert Kędzierski
|
aktualizacja

Coś się stało z wpływami z podatków. Przejrzeli stan budżetu

270
Podziel się:

"Koszt reform Polskiego Ładu okazał się większy, niż szacowało początkowo Ministerstwo Finansów" - piszą w swojej analizie o stanie budżetu eksperci Pekao. Twierdzą też, że niektórych obietnic - takich jak podwojenie kwoty wolnej od podatku - nie da się sfinansować bez sporych cięć.

Coś się stało z wpływami z podatków. Przejrzeli stan budżetu
Wpływy do budżetu spadły (Flickr, Krystian Maj)

W środę premier Mateusz Morawiecki zorganizował konferencję prasową poświęconą budżetowi. Szef rządu zapewniał, że finanse kraju są w dobrej formie. Odpowiedział też na krytykę ze strony opozycji. Stwierdził, że doszukiwanie się negatywów w stanie państwowej kasy ma być usprawiedliwieniem braku wywiązywanie się z obietnic wyborczych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Głośne "nie" dla atomu. Powód? Bo za drogi. "Myśliwce też kosztują, ale dają bezpieczeństwo"

Państwowy bank o stanie budżetu

Stan budżetu stał się powodem dyskusji po tym, jak Ministerstwo Finansów opublikowało dane o deficycie. W ciągu jednego miesiąca wzrósł on z 16 do 34 mld zł. I właśnie na ten fakt uwagę zwracają analitycy Pekao. Dane pokazane przez resort finansów uruchomiły gorącą dyskusję nad kondycją finansów publicznych. Opozycja pytała, czy rząd będzie w stanie sfinansować swoje planowane na przyszły rok potrzeby pożyczkowe (420 mld zł brutto, 225 netto), nie mówiąc już o kosztach obietnic przedwyborczych.

"To dość dziwny czas na taką dyskusję, gdyż bieżące wykonanie budżetu państwa jest zasadniczo zgodne z założeniami z lipcowej nowelizacji. Przypomnijmy, że deficyt budżetu państwa założono na ten rok w wysokości 92 mld zł (o 24 mld zł więcej niż w pierwotnej ustawie budżetowej). W tym świetle deficyt 34 mld zł we wrześniu nie wydaje się niczym szczególnie zaskakującym" - twierdzą analitycy banku.

Polski Ład jednak zbyt kosztowny?

Analitycy państwowego banku pytają - co poszło nie tak w budżecie 2023? "W finansach publicznych pojawiły się też pewne niepokojące tendencje. Najważniejszą z nich jest erozja dochodów podatkowych. Dochody te w ujęciu realnym są obecnie na takim samym poziomie jak w 2019 r., mimo fże gospodarka od tego czasu urosła o ok. 10-15 proc. także w ujęciu realnym" - piszą.

Uważają też, że najwięcej problemów dotyczy podatku PIT.

Koszt reform Polskiego Ładu okazał się większy, niż szacowało początkowo Ministerstwo Finansów i to ten podatek właśnie najbardziej przyczynia się do dziury budżetowej - mówią bankowcy.

Podkreślają, że w całym 2023 r. podatek przyniesie budżetowi co najwyżej 75 mld zł, czyli tyle samo ile w 2021 r. mimo że fundusz płac w polskiej gospodarce wzrósł w tym czasie o 30 proc. "Jeszcze w lipcowej nowelizacji budżetu zakładano, że z podatku PIT budżet pozyska 83 mld zł" - dodają.

Problemy widać też w przypadku podatku VAT. Ministerstwo Finansów również w lipcu zakładało pozyskanie z niego 260 mld zł. Dotychczasowe wykonanie sugeruje, że będzie to raczej 10 mld zł mniej i winę za to ponosi nie tylko zerowy VAT za żywność, lecz także słabszy popyt konsumpcyjny od dotychczas zakładanego. "Deficyt na ten rok raczej nie jest zagrożony, gdyż lukę w dochodach skompensują prawdopodobnie nieco mniejsze wydatki budżetowe" - podkreślają bankierzy.

Co z obietnicami? Konieczne cięcia

Pekao przedstawia też prognozę na rok 2024. Analitycy Pekao podkreślają, że brak pozytywnej niespodzianki w wykonaniu budżetu na 2023 r. każe serio traktować wysoki deficyt planowany na przyszły rok: 164 mld zł. Potrzeby pożyczkowe budżetu mają być jeszcze większe: 225 mld zł.

Twierdzą też, że są to kwoty możliwe do sfinansowania. Powód? "Dług publiczny w Polsce jest na tyle niski - ok. 50 proc. PKB wobec 91,5 proc. PKB w strefie euro - że rynki finansowe nie obawiają się o stabilność finansów publicznych w naszym kraju" - piszą.

Bankierzy podkreślają przy tym, że sfinansowanie wspomnianych potrzeb pożyczkowych będzie wymagać wzrostu podaży obligacji skarbowych na aukcjach "o kolejne 50 proc.". Przyznają, że nie jest jasne, jaka grupa inwestorów weźmie tę dodatkową podaż na swoje barki.

Nie widzimy w związku z tym dużej przestrzeni fiskalnej na realizację w przyszłym roku obietnic przedwyborczych (np. podwojenia kwoty wolnej od podatku), których łączny koszt szacujemy na ok. 3 proc. PKB. Chyba, że rząd zdecyduje się na cięcie wydatków w innych obszarach, np. na zbrojenia, które odpowiadają z niemal połowę planowanego na 2024 deficytu - piszą eksperci Pekao.

Ich zdaniem pewną ulgę budżetowi może też przynieść ewentualne szybkie odblokowanie środków z KPO - część przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych to koszt prefinansowania zaplanowanych z tego programu inwestycji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(270)
Krys
4 miesiące temu
Pis rządził by dalej rozrzucał panstwoee pieniądze jak swoje dalej by twierdził ze finanse polski są znakomitym stanie czyli na dnie komuś się wydaje że Polacy nic nie wiedzą
rom
5 miesięcy temu
Tusk sie zmienil i kolesie tez koniec z rypaniem w gale pora zaiac sie praco
OBYWATELE
6 miesięcy temu
Pamiętamy, że kiedyś kierunek Historia była bardzo łatwym kęskiem dostania się na studia i to widać bo od kilku lat mamy duży wysyp wsród rządzących własnie historyków a nie fachowców w dziedzinie finansów i ekonomii, dlatego padają kolejne firmy, nic sie nie klei w polskim budżecie, ogólna grengolada, zaklejanie jak plasteliną dziur finansowych na szybko, do tego afery i reasumując dno !!! Taki stan finansów publ.niestety zostawia obóz rządzących, zadbali o siebie na długie lata, stali się nagle milionerami , zaś nowym rządzącym i obywatelom zostawiają same długi, wysoki deficyt oraz najwyższą inflacje wsród krajów UE podobnie jak w Hungarii ☹ Strach pomyśleć co z nami będzie w kolejnych latach jeśli to co przepowiadają rzetelni i obiektywni znawcy finansów publ.i ekonomii moze sie zadziać 🤗
MĄDRY
6 miesięcy temu
PIS WYKOŃCZYŁ FIRMY I TYLKO CO SIE UKŁADAŁY Z POLITYKAMI TO JESZCZE DOBRZE SOBIE RADZĄ ,WIĘKSZE OBCIĄŻENIA DLA FIRM TO MNIEJSZE PODATKI I ROZWÓJ SZAREJ STREFY ,ALE HISTORYK TO NIE EKONOMISTA TYLKO PUSTY CZŁOWIEK ŻYWIĄCY SIĘ CHAMSTWEM I PODŁOŚCIĄ
Fed
6 miesięcy temu
Zaczyna się stara śpiewka "nie ma pieniędzy", "nie da się", itd. Za to znowu na dofinansowanie dla wielkich korporacji na stawianie kolejnych magazynów będą dopłaty i wieloletnie zwolnienia podatkowe a oni będą wyprowadzać zyski do macierzystych jednostek.
...
Następna strona