Mimo długoletnich protestów płynących z USA i Europy, niektóre azjatyckie kraje wschodzące nadal utrzymują niski kurs wymiany swoich walut wobec dolara. Następstwem tego jest wzrost ich rezerw dolarowych.
Rezerwy walutowe Chin - kraju, który utrzymuje 30 procent światowych rezerw walutowych - urosły w ciągu ostatnich 12 miesięcy o prawie 20 procent do kwoty 2,237 biliona dolarów. O 4 procent, do biliona dolarów, wzrosły także rezerwy walutowe Japonii. Rezerwy Indii urosły o dziesięć procent do 262 mld dolarów, rezerwy Tajwanu o jedna czwartą do 347 mld dolarów, a Korei Południowej o jedną trzecią do 270 mld dolarów. Poza Azją swoje rezerwy zwiększyła także Brazylia, która przeżywa obecnie napływ kapitału zagranicznego. Brazylijskie rezerwy walutowe urosły o 15 procent do 238 mld dolarów.
Renomowany amerykański ekonomista i były doradca prezydenta Martin Feldstein podkreśla, że rezerwy walutowe odgrywają dzisiaj zupełnie inną rolę, niż jeszcze za czasów obowiązywania systemu z Bretton Woods. Wtedy chodziło o pokrycie przejściowych deficytów w handlu zagranicznym. Dzisiejszą akumulację rezerw przez kraje wschodzących można zrozumieć mając na uwadze kryzys azjatycki z lat 1997/98, oraz wnioski, jakie kraje dotknięte kryzysem z niego wyciągnęły.
Dlatego większości krajów wschodzących kieruje się teraz strategią utrzymywania swoich walut na niskim poziomie, osiągania nadwyżek w bilansie handlowym oraz gromadzenia rezerw walutowych. W ten sposób państwa te uodporniają się na huśtawkę dopływu oraz odpływu kapitału z państw przemysłowych, jak miało to miejsce w ostatniej dekadzie.
W dobie kryzysu strategia ta okazała się nadzwyczaj skuteczna. Wprawdzie globalna recesja nie ominęła także krajów wschodzących, jednak większość z nich nie została bezpośrednio dotknięta problemami sektora finansowego oraz ruchami kapitałowymi. Mimo załamania chińskiego eksportu kraj mógł sobie pozwolić na wprowadzenie gigantycznego programu koniunkturalnego. Ponieważ z powodu niskiego kursu wymiany oraz spodziewanej rewaloryzacji chińskiej waluty do kraju wciąż napływa świeży kapitał, rząd nie musiał nawet naruszać swoich rezerw walutowych.
Amerykanie skarżą się jednak, że Chiny sztucznie zaniżają swój kurs wymiany, osiągając w ten sposób wysokie nadwyżki w bilansie handlowym z USA. Dlatego przedstawiciele amerykańskiego rządu naciskają publicznie na Pekin, by Chiny zezwoliły na rewaloryzację juana. Tymczasem Chiny inwestują swoje rezerwy przeważnie w amerykańskie papiery wartościowe. Oznacza to masowy napływ kapitału na amerykański rynek obligacji oraz niskie oprocentowanie. A niskie oprocentowanie jest bardzo ważne dla amerykańskiej gospodarki z powodu wysokiego poziomu zadłużenia przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych.
Interesu w zakończeniu gromadzenia rezerw przez państwa wschodzące nie ma właściwie także Europa - przynajmniej do czasu, aż USA nie zmienią polityki gospodarczej. Kraje wschodzące utrzymują swoją walutę na niskim poziomie skupując dolary. Pozwala to podnieść kurs wymiany dolara. Gdyby działania te zostały zaniechane, obniżyłoby to jeszcze bardziej wartość dolara wobec waluty europejskiej oraz innych walut.