Na konflikcie rosyjsko - gruzińskim najbardziej ucierpiała rosyjska giełda, natomiast w obronie rubla musiał interweniować Bank Centralny.
Jak czytamy w _ Gazecie _Wyborczej, zaraz po wybuchu wojny z Gruzją, inwestorzy zagraniczni zaczęli się szybko pozbywać rosyjskich akcji. Ruble, które za nie dostali, natychmiast wymieniali na bezpieczniejsze waluty. Tak w ciągu kilku dni Rosja straciła 7- 8 mld dol. W sumie, od 8-15 sierpnia, z rosyjskich rezerw walutowych wypłynęło 16 mld dolarów.
Waluta w Rosji nie odniosła takich strat, jak giełda. Rosyjski Bank Centralny skupował rubla, ratując jego kurs przed niekontrolowanym spadkiem.
Według rosyjskich analityków takie zachowanie zagranicznych inwestorów jest naturalną reakcją na wybuch wojny. Ale tak duży spadek rezerw w Rosji jest również skutkiem wzrost kursu dolara w stosunku do euro (aktywa Rosyjskiego Banku Centralnego aż w 40 proc. zdeponowane są w europejskiej walucie).
Rosyjskie rezerwy walutowe, jak pisze _ Gazeta _, osiągają wartość 581mld dolarów, więc nawet strata 16 mld nie jest dla Rosji wielkim problemem. Na samych inwestycjach za granicą w 2007 roku kraj nad Wołgą zarobił 140 mld dolarów.
Zdaniem inwestorów konsekwencje tej wojny mogą być długotrwałe. Podpisanie przez Polskę umowy o tarczy antyrakietowej może jeszcze pogorszyć i tak trudną już sytuację na rynku - ostrzega _ Gazetę _Maksim Osadczij, rosyjski makler giełdowy.
Niektórzy analitycy giełdowi przypuszczają, że to nie polityka, a gospodarka światowa będzie miała największy wpływ na zachowania zagranicznych inwestorów na rosyjskim rynku. Sytuacja na giełdzie w Rosji w dużej mierze zależy od amerykańskiej. Spadki w USA inwestorzy będą sobie rekompensować, sprzedając rosyjskie akcje.