Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Osiecki
|

Uczciwi są nękani, pozostałym uchodzi na sucho

0
Podziel się:

Po raz kolejny okazuje się, że prostsze życie w Polsce mają osoby nieuczciwe, które ukrywają dochody przed fiskusem. To mniej stresujące niż próba uczciwego rozliczenia się z urzędem skarbowym.

*Po raz kolejny okazuje się, że prostsze życie w Polsce mają osoby nieuczciwe, które ukrywają dochody przed fiskusem. To mniej stresujące niż próba uczciwego rozliczenia się z urzędem skarbowym. *

Osoby, które w tym roku pracowały w Wielkiej Brytanii, będą musiały po raz ostatni oddać część zarobionych pieniędzy zarówno angielskiemu, jak i polskiemu fiskusowi.

Po najnowszych zmianach w prawie, w kraju od dochodów z pracy na Wyspach będzie można odliczyć tylko 30 proc. diet na podróże zagraniczne czyli ok. 10 funtów za każdy dzień pobytu w Wielkiej Brytanii. Zakładając, że ktoś pracował cały rok, odliczy 3650 funtów. Podwójne opodatkowanie Polaków pracujących na Wyspach zostanie zlikwidowane dopiero w przyszłym roku.

_ "Od następnego roku, jeśli ktoś będzie osiągał dochody tylko w Wielkiej Brytanii, nie zapłaci już w Polsce ani grosza podatku" - zapewniał Jarosław Neneman, obecnie już były wiceminister finansów. "Całość podatków zapłaci w Wielkiej Brytanii, choć jest to dyskusyjne, bo przecież chodził w Polsce do szkoły i tu się kształcił" - dodaje. _

Jednak z naszego rozeznania wynika, że rozliczanie się z polskim fiskusem nie jest powszechnym zjawiskiem, a nawet niezbyt polecanym przez osoby, które tego spróbowały.

"Uczciwie oddałem to, co należało się Królowej za moją legalną pracę w jej kraju, a naszemu skarbowi państwa nie dałem ani złamanego funta. Nie zapłaciłem, bo po prostu nie zgłosiłem urzędowi skarbowemu dochodów z pracy za granią" - opowiada Łukasz Wilczyński, który przez rok legalnie stał za barem w jednym z londyński pubów.

Jak to możliwe? Jak sprawdziliśmy, resort finansów nie ma danych, ile osób pracujących za granicą powinno płacić, a ile rzeczywiście płaci podatki.

"Po powrocie do kraju proszę się do nas zgłosić i zadeklarować fakt pracy poza krajem" - słyszę w jednym z dużych urzędów skarbowych w okolicach Warszawy. "Proszę także przywieźć ze sobą dokument potwierdzający wysokość zarobków" - dodaje urzędniczka. Pytana wprost, czy fakt, że podatki w ojczyźnie zapłacę tylko jeśli będę miał taką wolę, przez chwilę się waha. "Na to pytanie nie odpowiem" - stwierdza w końcu. "Ale jak sadzę mamy instrumenty pozwalające stwierdzić, że ktoś zarabia poza granicą" - dodała niepewna.

_ "Nie mamy takich danych, ale według szacunków mediów jest to około 200 tys. osób" - słyszymy w biurze prasowym ministerstwa. O tym, ile osób pracuje legalnie w Wielkiej Brytanii, nie umie powiedzieć żaden resort. Według szacunków mediów może być to nawet pół miliona. _

Jaki jest los osób uczciwych? "Poszedłem do urzędu skarbowego i zgłosiłem, że otrzymuję pensję w Wielkiej Brytanii i chcę od tego zapłacić podatek. Zaczęły się cyrki. Miałem specyficzną formę umowy o pracę, więc żądano licznych zaświadczeń o realnych zarobkach. Tyle, że w Wielkiej Brytanii pieczątkę zastępuje podpis przełożonego. Z racji, że pracowałem dla publicznej firmy, najlepiej byłoby, żeby zaświadczenie dla fiskusa wystawiała osobiście sama Elżbieta II, bo dokumenty podpisywane przez kolejnych przełożonych były dla fiskusa podejrzane, gdyż nie miały pieczątki!" - opowiada Marcin Korsarski.

Zgłoszenie się do urzędu skarbowego okazało się dopiero początkiem kłopotów.

"Jako że dochód z Wielkiej Brytanii był tylko częścią moich zarobków, bo w tym czasie pracowałem również kraju, to przy wypełnianiu PIT pojawiały się liczne problemy" - kontynuuje Korsarski. "Nasi urzędnicy nie byli w stanie wyjaśnić, w którą rubrykę mam wpisać to, co dostawałem w Wielkiej Brytanii. I co roku były korowody z korektami, bo za każdym razem w tym samym urzędzie kazano mi te dochody z Wielkiej Brytanii wpisywać w inne miejsce PIT-a"

Ale to był dopiero początek prawdziwych kłopotów. "Skończyło się na tym, że moja przesadna uczciwość spowodowała kontrolę ciągnącą się siedem miesięcy. Przy okazji wyjaśniania moich zarobków w funtach, sprawdzono wszystkie odliczenia na remonty, edukację, itp." - opowiada Marcin Korsarski. "Z kilkunastu moich znajomych, którzy zarabiali na życie dokładnie w ten sam sposób, byłem jedynym, który zgłosił się do urzędu skarbowego. I teraz tego żałuję. Traciłem czas na udowadnianie, że niczego nie ukrywam i rozliczam się prawidłowo."

podatki
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)