Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Andrzej Zwoliński
|

Rostowski robi błędy. "Na to nie ma zgody!"

0
Podziel się:

W rozmowie z Money.pl prezydent Wrocławia ostro atakuje ministra finansów i ujawnia kulisy konfliktu ze Schetyną.

Rostowski robi błędy. "Na to nie ma zgody!"
(PAP/Maciej Kulczyński)

Mimo porażki jego ludzi w wyborach do Senatu oraz złych prognoz ekonomicznych w tym roku, Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia, nie zdejmuje różowych okularów. Ostro atakuje ministra finansów za uderzające w samorządy, pomysły zduszenia długu publicznego. Ujawnia też kulisy konfliktu z Grzegorzem Schetyną i dolnośląską Platformą, oraz pomysły na walkę z kryzysem.

Na zdjęciu prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz podczas obchodów Dnia Życzliwości na wrocławskim Rynku 21.11.2011

Money.pl: Panie prezydencie, kisi Pan?

Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia, lider inicjatywy wyborczej Obywatele do Senatu: W sensie przetworów? Moja mama kisiła kapustę, ogórki. Ja już niestety nie. A skąd to pytanie?

Ludwik Dorn wyznał, że gdy popadł w niełaskę u prezesa Jarosława Kaczyńskiego i zniknął z wielkiej polityki, zajął się kiszeniem. Pan po wyborczej porażce w wyborach do Senatu też zniknął z głównej sceny politycznej.

Rzeczywiście, z naszej listy do Senatu dostał się tylko jeden kandydat, wiceprezydent Wrocławia - Jarosław Obremski. Nie takie były nasze oczekiwania i w tym sensie to porażka. W skali kraju, uzyskaliśmy jednak 15 proc. głosów, a to lepszy wynik od sensacji tych wyborów czyli Janusza Palikota i niezły kapitał polityczny.

Jednak tylko jeden zdobyty mandat na 30 kandydatów to porażka. W wyborach do Senatu niemal wszystko wzięły wielkie partie czyli PO i PiS. Wasza koncepcja nie chwyciła. Podobnie było z wcześniejszą inicjatywą - Polska XXI. Jak to wpłynęło na pańskie polityczne ambicje?

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/181/m94389.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/wyniki;wyborow;do;senatu;kto;zwyciezyl,159,0,933023.html) Senat bez Romaszewskiego? Wchodzą: Kutz, Klich...

Szyldy partyjne okazały się na tyle silne, że na razie nie udało się ich pokonać. Jednak to jak postrzegam swoją rolę na scenie politycznej, różni się od tego jak postępują liderzy dwóch dominujących u nas sił politycznych czyli Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Otóż ja zawsze staram się działać zadaniowo. Nie zależy mi na promowaniu swojej osoby, ale na definiowaniu problemów i ich rozwiązywaniu. Jako samorządowiec mam w tym wielkie doświadczenie, ale też nadzieję, że takie podejście do polityki zacznie z biegiem czasu zyskiwać w oczach wyborców. Władza nie powinna być celem samym w sobie, a narzędziem do rozwiązywania konkretnych problemów ludzi.

To hasła na tyle ogólne, że trudno przy ich pomocy pozyskać głosy. Wyborcy potrzebują konkretów - załatwimy to i to.

Nie zgadzam się, że to, co mówię to tylko ogólne hasła. Właśnie dlatego, że ludzie już nie mogą słuchać bzdur wygadywanych przez liderów największych partii, chcę skupić się na problemach, które są bliskie mieszkańcom. Przykłady? Proszę bardzo: połączenie kolejowe Wrocławia z Warszawą, czy drogowe z Poznaniem. Upowszechnienie szerokopasmowego internetu, radykalna poprawa poziomu edukacji. To absurd, żeby dwadzieścia lat po odzyskaniu suwerenności, najważniejsze ośrodki gospodarcze nie były ze sobą skomunikowane. Na własne życzenie ograniczamy wzrost gospodarczy kraju. Kolejne rządy zamiast zajmować się strategicznymi dla Polski projektami, brną w jałowe spory o podłożu ideologicznym.

Jednak oprócz pieniędzy i haseł, budowa nowej formacji to praca w terenie, tworzenie struktur, organizowanie ludzi. To między innymi recepta sukcesu Janusza Palikota.

Janusz Palikot wykonał olbrzymią pracę budując swój Ruch, ale to nie jest główna przyczyna jego sukcesu. On potraktował partię i jej program jak produkt, który trzeba tak sformatować, by dobrze się sprzedał. Znam go i przyznaję, że jego nagła przemiana z osoby, która głosi pochwałę krzyża w zażartego przeciwnika kościoła katolickiego, była dla mnie zdumiewająca. Człowiek, który dokonuje takich wolt może być skuteczny, ale tylko na krótką metę.

Ciężko będzie Panu zaistnieć po prawej stronie sceny politycznej. Po kolejnych rozłamach i powstaniu PJN oraz Solidarnej Polski zrobiło się dość tłoczno. Może łatwiej byłoby budować coś nowego z uciekinierami z partii Jarosława Kaczyńskiego?

Jak już wspomniałem, nasza scena polityczna to dwa dominujące nurty. Konserwatywna część, chcąca realizować swoje cele dziewiętnastowiecznymi metodami to PiS i część rozłamowców. Po drugiej stronie barykady zdecydowanie dominuje Platforma, która co prawda, niewiele robi, ale komunikuje się ze społeczeństwem w nowoczesny sposób i mimo różnic, i popełnianych błędów, jest mi dużo bliższa w sferze poglądów. Na szczęście do najbliższych wyborów jest daleko. Mam więc czas i na przemyślenia, i na polityczne deklaracje.

Bliskość do Platformy? Przecież wojna pomiędzy Panem, a Grzegorzem Schetyną stała się wręcz legendarna. Ucieszył się Pan z tego, że Schetyna, drugi po Donaldzie Tusku w partii, wylądował na marginesie partii?

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/244/m161268.jpg ) ] (http://manager.money.pl/ludzie/portrety/artykul/oto;grzegorz;schetyna;skad;wziela;sie;jego;potega,180,0,937396.html) Zobacz, skąd wzięła się potęga Grzegorza Schetyny

Nigdy nie byłem negatywnie nastawiony ani do Platformy, ani do Grzegorza Schetyny. Za jedną sprawę mam jednak do niego pretensje. Nie wywiązał się z umowy w sprawie koszykarskiego klubu Śląsk Wrocław. Mimo że byliśmy umówieni co do strategii reaktywacji Śląska w ekstralidze, a co najważniejsze zasad finansowania klubu, Schetyna i jego ludzie złamali te ustalenia i zaczęli szkalować odradzający się klub. Pojawiały się też niezrozumiałe, krytyczne wypowiedzi dotyczące mojej działalności politycznej. Mimo to, wcale nie cieszy mnie niełaska w jaką popadł u premiera. Swoją drogą, nie znałem w PO osób tak bardzo ze sobą zaprzyjaźnionych jak Donald Tusk i Grzegorz Schetyna. Byłem zaskoczony informacjami o konflikcie między nimi. Być może jest tak, że lider zcentralizowanej partii od czasu do czasu musi przewietrzyć swoje najbliższe otoczenie.

Spokoju między Pana klubem a Platformą chyba jednak nie będzie. Nieoficjalnie mówi się, że kandydatem w najbliższych wyborach prezydenckich we Wrocławiu, a zarazem liderem PO i głównym Pana rywalem będzie Rafał Jurkowlaniec, wcześniej wojewoda dolnośląski, a teraz marszałek województwa. Co Pan na to?

To byłby dla niego pierwszy w życiu demokratyczny test. Pytanie, czy będzie potrafił się z nim zmierzyć? Trudno jednak gdybać co wydarzy się za trzy lata. Teraz liczę jednak na dobrą współpracę z Platformą na szczeblu lokalnym. W radzie miejskiej z rajcami z PO, współpracuje się obecnie dość dobrze i mam nadzieję, że tak będzie dalej.

Jaki Pan ma pomysł na drugą falę kryzysu? Na spowolnienie gospodarcze w Polsce nałoży się koniec realizacji unijnego budżetu na lata 2007-2013, czyli mniej pieniędzy z Brukseli. Będą cięcia i zwolnienia?

Jeśli chodzi o unijne fundusze, to właśnie przez najbliższe dwa lata, spodziewamy się znacznego napływu gotówki, wynikającego z realizacji dotychczasowych inwestycji. Szczególnie chodzi o realizacje projektów infrastrukturalnych związanych z przygotowaniami do Euro 2012. Jednak szykując się na wyhamowanie w gospodarce, postaraliśmy się o przygotowanie bezpiecznej poduszki inwestycyjnej. Mowa tu o 43 projektach. 18 firm zdecydowało się już ostatnio na zaangażowanie w naszym mieście lub w okolicy. Chodzi głównie o produkcję, usługi i - co najważniejsze dla nas - projekty badawczo-rozwojowe. Uważam, że minister Jacek Rostowski popełnia błąd sprzeciwiając się rozwojowi specjalnych stref ekonomicznych w Polsce i programom wspierania zagranicznych inwestycji. Z jednej strony rozumiem jego postawę jako ekonomicznego liberała, jednak nasi sąsiedzi nie mają takich skrupułów i za wszelką cenę starają się przyciągać inwestorów. Musimy mieć jakieś szanse w tej rywalizacji.

Jakieś przykłady pewnych inwestycji? Ile osób może liczyć na pracę?

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/108/m94060.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/wprowadzenie;reguly;wydatkowej;to;konieczne;minimum,58,0,640314.html) "Wprowadzenie reguły wydatkowej to konieczne minimum"

To na przykład Credit Suisse, Minetronics, LG Electronics, 3M, czy Hamilton Sunstrand. Przybędzie ponad 3,5 tysiąca nowych miejsc pracy. Myślę, że uda nam się utrzymać bezrobocie na poziomie nie większym niż 6 proc. i mimo spowolnienia zwiększyć dochody do kasy miasta nawet o 50 mln złotych. Chcę przy tym zaznaczyć, że szukając inwestorów nie zależy nam na budowie montowni czy zakładów ograniczających się do prostej produkcji. Od lat realizujemy koncepcję przyciągania firm, które zdecydują się na zlokalizowanie u nas albo produkcji, która związana jest z zaangażowaniem miejscowych kooperantów, albo z tworzeniem ośrodków rozwojowych i projektowych. Taśmę montażową łatwo rozebrać i przenieść do innego kraju, z ośrodkiem rozwojowym jest znacznie trudniej. To o wiele trwalsze i bezpieczniejsze inwestycje, a po za tym zapewniające miejsca pracy dla wykwalifikowanej i dobrze opłacanej kadry naukowej. Dzięki tym inwestycjom chcemy też zagospodarować laboratoria we wrocławskim kampusie badawczym na Praczach
Odrzańskich rozwijając gospodarkę opartą na wiedzy.

Zachęty inwestycyjne to jednak kolejne wydatki, albo poprzez ulgi ograniczanie wpływów do budżetu. Tymczasem Jacek Rostowski twardo forsuje wprowadzenie kagańca wydatkowego na samorządy - regułę wydatkową. Oskarża was przy tym o pompowanie deficytu finansów publicznych. Jak chcecie to pogodzić?

Jacek Rostowski demagogicznie żongluje danymi, które nijak do siebie nie przystają. Zobowiązania samorządów to zaledwie kilka procent wartości deficytu finansów publicznych. Jeżeli chodzi o długi Wrocławia, ocieramy się o granicę 60 procent, ale nie wartości PKB wypracowywanego na naszym terenie, a wartości naszego budżetu. Minister finansów strasząc tą granicą rozmyślnie wprowadza Polaków w błąd. To dług publiczny państwa liczy się w odniesieniu do wartości PKB i w tym przypadku dochodzimy do drugiego progu ostrożnościowego czyli 55 proc. Długi Wrocławia to zaledwie 17-19 proc. wartości powstającego u nas PKB. Zaciskając pasa, jesteśmy w stanie spłacić je w ciągu siedmiu najbliższych lat. Zbijanie zadłużenia zakłada już przyjęty na ten rok budżet miasta. Zapewniam, że nasze finanse są w o wiele lepszej sytuacji niż finanse państwa. Z drugiej strony, każdy Polak zdaje sobie sprawę, że bez kredytów nie da się realizować dużych inwestycji, a my pożyczone pieniądze wyłącznie inwestujemy, niczego nie przejadamy.

Nawiązując do inwestycji i kreatywności. Oprócz Euro 2012 - inwestycje związane z tą imprezą są na ukończeniu - przed Wrocławiem kolejna wielka impreza. W 2016 roku stolica Dolnego Śląska stanie się Europejska Stolicą Kultury. Na przygotowania pójdzie ponad 300 mln złotych, jednak trudno tu mówić o kreatywności. Większość zaplanowanych imprez to dobrze znane od lat wydarzenia, którym tylko za cztery lata nadany zostanie przydomek europejski.

To prawda, że w programie są imprezy takie jak festiwal teatralny Dialog, Festiwal Filmowy Nowe Horyzonty, Przegląd Piosenki Aktorskiej czy Brave Festiwal. Jednak w 2016 roku nabiorą one zupełnie innego wymiaru. Będzie to zupełnie inna skala niż ta, którą znamy z dotychczasowych edycji. Poza tym pojawi się wiele nowych wydarzeń, które będą podkreślały innowacyjną wartość jaką niesie ze sobą kultura. Szczegółów nie mogę jeszcze przedstawić, bo program dopiero powstanie. To rola zespołu i dyrektora artystycznego, który nie został jeszcze powołany. Zapewniam, że zacznie pracę już niedługo a i teraz mamy już kilka niecodziennych pomysłów.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/191/m148159.jpg ) ] (http://manager.money.pl/strategie/case_study/artykul/wroclaw;stolica;kultury;setki;milionow;na;odgrzewane;kotlety,229,0,857573.html) *Wrocław stolicą kultury. Setki milionów na odgrzewane kotlety * Prezydent Dutkiewicz dostanie 6 mln zł, choć nie zaproponował nic nowatorskiego. Money.pl sprawdził na co wyda 314 mln zł.

Uzyskanie miana Europejskiej Stolicy Kultury to na pewno pański sukces, ale nie jest nim dziura w ziemi, która straszyć będzie w sąsiedztwie stadionu na którym, będą grali piłkarze w czasie Euro. Miała tam powstać galeria handlowa.

Rzeczywiście, Polsat wycofał się z budowy galerii handlowej. Miała stanąć w pobliżu stadionu na Pilczycach. Zygmunt Solorz zrezygnował z tego interesu, tłumacząc to niekorzystnymi warunkami kredytowania inwestycji, jakie zaoferowały mu banki. Galerię wybuduje kto inny. Ten teren wkrótce wystawimy na sprzedaż.

Co z wielką dziurą w ziemi? Galerii nie uda się przecież wybudować przed mistrzostwami.

Będziemy zmuszeni zasłonić tę dziurę. Będzie otoczona efektownymi, wielkoformatowymi reklamami. Nie będzie jej widać.

To jednak nie rozwiązuje problemu finansowania piłkarskiego Śląska Wrocław. Pieniądze, które płyną z kasy miasta miały zostać zastąpione przez zyski pochodzące właśnie z przystadionowej galerii.

Musimy pozostać przy dotychczasowym systemie finansowania piłkarzy. Zaznaczam jednak, że dotychczasowi sponsorzy, w tym Polsat nie wycofali się z partycypacji w tym projekcie.

To nie jedyna porażka w minionym roku. Jak dotąd, mimo wielomilionowych nakładów nie udało się też uruchomić szybkiego tramwaju w mieście.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/243/m89587.jpg ) ] (http://manager.money.pl/styl/artykul/wroclaw;zorganizuje;world;games;2017,220,0,1006300.html) *World Games 2017 w Polsce. Wygrał je... * Wrocław w finale pokonał Budapeszt, Kapsztad wycofał się sam.

To tak jak mawiał ksiądz Tadeusz Tischner - by było lepiej przez pewien czas musi być trudniej. Nowe tramwaje już jeżdżą, ale inteligenntny system transportu, który będzie sterował światłami, jest na razie w budowie. To wielka inwestycja, która w całości będzie gotowa w 2013 roku. Media w swej wrodzonej niecierpliwości oczekują efektów już teraz, a tak się nie da. System będziemy włączać etapami. Tramwaj plus przyśpieszy jeszcze w tym roku. Chciałbym przy okazji rozwiać nieporozumienia, które narosły wokół tej inwestycji. Nawet szybki tramwaj naziemny nigdy nie dorówna kolei podziemnej. To na pewno nie będzie prędkość metra, bo to technicznie niemożliwe.

Wielkie inwestycje z okazji Euro, przygotowania i rozbudowa miejskich ośrodków kultury przed 2016 roku, to na pewno doskonała trampolina polityczna. Przed kolejnymi wyborami prezydenckimi znowu usłyszymy w ogólnopolskich mediach o Rafale Dutkiewiczu jako kandydacie do dużego pałacu w Warszawie.

Ale ja doskonale realizuję się jako prezydent Wrocławia i nigdzie się nie wybieram. Wielu polityków, których znamy z pierwszych stron gazet, na przykład były minister infrastruktury Cezary Grabarczyk czy były szef resortu sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, myśleli o fotelu prezydenta Łodzi, ale musieli zrezygnować z wyborów, bo tak zdecydował Donald Tusk. Ja wygrałem wybory bez wsparcia żadnej dużej partii. To daje mi ogromną satysfakcję. Poza tym prezydent miasta ma bardzo dużą władzę i rzeczywiste możliwości realizacji swoich pomysłów i idei.

Nie udawajmy. Co innego jednak fotel prezydenta miasta, a co innego prezydenta państwa. To zupełnie inna skala.

Odpowiem tak. Jestem w stanie precyzyjnie powiedzieć, co będę robił w mieście jako prezydent nawet za trzy lata. Nie mam jednak pojęcia i nie zajmuje mnie to, czym będę zajmował się za trzy lata jako Rafał Dutkiewicz. Kiedyś Donald Tusk powiedział we wrocławskim ratuszu, że cała Polska może być Wrocławiem. To był dla mnie piękny komplement i jeśli będę mógł w tym pomóc, to proszę bardzo.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)