Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marcin Lis
Marcin Lis
|

Rząd chciał zablokować Ubera, ale stoi na przegranej pozycji. Jak bronić się przed próbami ograczania dostępu do internetu?

47
Podziel się:

Aplikacji raz zainstalowanej na telefonie niemal nie da się zablokować. Rozwój technologii utrudnia również ograniczanie dostępu do sieci czy konkretnych stron. W rozmowie z money.pl ekspert tłumaczy, jak bronić się przed zakusami władzy.

Próby blokowania sieci? Władze stoją na przegranej pozycji
Próby blokowania sieci? Władze stoją na przegranej pozycji (Pixabay/Domena publiczna)

Wbrew oczekiwaniom rządu, aplikacji raz zainstalowanej na telefonie niemal nie da się zablokować. Rozwój technologii utrudnia też ograniczanie dostępu do sieci czy konkretnych stron. W rozmowie z money.pl ekspert tłumaczy, jak bronić się przed zakusami władzy.
Motywowane politycznie ograniczanie dostępu do internetu to niechlubna praktyka stosowana przez państwa o demokracji wątpliwej proweniencji. Ostatnio na takim pomysł wpadło polskie Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, które chciało blokować Ubera. Jak jednak ustalił money.pl, byłoby to technicznie niewykonalne.

Dużo lepiej z ograniczaniem dostępu do internetu radzą sobie na przykład Turcja, Iran czy Chiny, jednak i tam system jest dziurawy. - Jeśli mamy chociaż podstawową wiedzę informatyczną, możemy takie blokady obejść - mówi money.pl programista z wieloletnim doświadczeniem, który ze względu na poruszany temat woli zachować anonimowość.

Blokowanie stron

Rądy przegrywają w walce z blokowaniem dostępu do internetu, bo to zbyt złożony system. Kiedy wchodzimy na jakąś stronę internetową, to - w ogromnym uproszeniu - nasz komputer łączy się z innym komputerem-serwerem, na którym dana strona jest zapisana. My wpisujemy jedynie adres www w okno przeglądarki (np. money.pl), ale za tym zrozumiałym dla nas językiem stoi też język niezrozumiały, za pomocą którego komputery łączą się ze sobą. Są to tak zwane adresy IP.

Korzystanie z sieci byłoby trudne, gdybyśmy musieli znać adresy IP konkretnych stron. Dlatego "pośrednikami" w odszukiwaniu tych adresów są tak zwane serwery DNS. Użytkownik wpisuje w wyszukiwarce nazwę, np. money.pl, i takie żądanie trafia do DNS, który rozwiązuje sprawę - znajduje adres IP w oparciu o wpisaną domenę.

Zobacz także: Ponad tysiąc złotych oszczędności na rachunkach. Policzyliśmy, jak to zrobić:

To właśnie w to "pośrednictwo" próbują ingerować rządy. - Blokowanie stosowane na tym poziomie opiera się na tym, że DNS zamiast prawdziwego adresu, zwraca adres domeny z komunikatem o jej zablokowaniu - wyjaśnia nasz rozmówca. I dodaje, że bardzo łatwo to obejść. - DNS-y zapewniają dostawcy internetu, ale użytkownicy nie muszą z nich korzystać. Mogą przełączyć się na DNS zlokalizowany w innym kraju, by strona zadziałała - tłumaczy rozmówca money.pl.

Wystarczy zastosować tak zwany VPN, aplikację dostępną dla każdego przeciętnego użytkownika komputera. - Takie rozwiązanie poradzi sobie z każda próbą blokowania internetu, bo połączenie z internetem może odbywać się za pośrednictwem serwerów w innym kraju - wskazuje ekspert.

Wyłączenie internetu w całym kraju

Jednak strony blokuje się nie tylko ingerując w DNS. Krok dalej w 2011 roku poszły władze Egiptu. Gdy w kraju wrzała rewolta tzw. Arabskiej Wiosny, rząd "wyłączył" dostęp do internetu na terenie całego kraju. Zrobił to poprzez odłączenie "wtyczki", czyli wszystkich publicznych serwerowni.

- W Egipcie sieć dostawców nie była mocno rozwinięta - na rynku działało ich raptem pięciu. Wszyscy dostali nakaz wyłączenia urządzeń - wyjaśnia nasz rozmówca. W kraju o rozwiniętej sieci byłoby to trudniejsze ze względu na liczbę dostawców oraz wiele połączeń między unikalnymi użytkownikami. By zobrazować sytuację, wystarczy wyobrazić sobie mapę. By z punktu A dotrzeć do punktu B, można wykorzystać kilka dróg - poza najprostszą, istnieją przecież alternatywne i objazdy. Pakiety danych poruszające się po takiej "mapie" w razie zerwania najbardziej oczywistej ścieżki, "pojadą objazdem".

- W Polsce taka całkowita blokada jest praktycznie niemożliwa - mówi ekspert.

Raz zainstalowanej aplikacji nie zablokujesz

Jeszcze trudniejsze okazuje się blokowanie aplikacji, które marzyło się resortowi infrastruktury. Istnieje możliwość prób blokowania na poziomie wspominanych już DNS-ów, ale po zastosowaniu łączenia za pośrednictwem VPN problem znika.

Rząd mógłby co prawda spróbować zablokować dystrybucję aplikacji, a globalne koncerny muszą usunąć taką aplikację ze swojej witryny. Ale taki ruch nie zadziała na aplikacje już zainstalowane na prywatnych urządzeniach.

Co prawda w regulaminie korzystania z systemu Android istnieje zapis, który przyznaje koncernowi Google prawo do usuwania z urządzeń użytkowników np. niebezpiecznych aplikacji. Ale choć technicznie jest to wykonalne, to krajowy zakaz korzystania z aplikacji nie jest kwestią bezpieczeństwa - przekonuje nasz rozmówca.

- Co więcej, byłoby to bardzo niewygodne. Można sobie wyobrazić, że ktoś z Wielkiej Brytanii przyjeżdża do Polski i automatycznie znika z jego smartfona aplikacja. Po powrocie do kraju musiałby instalować ją na nowo. To absurd - kończy programista.

wiadomości
gospodarka
porady
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(47)
WYRÓŻNIONE
Max
7 lat temu
Tyle że umber działa na korzyść użytkownika i nie oszukuje, a taxi oszukują i w tym jest problem
Kroolik
7 lat temu
No ale skąd Jarek ma o tym wiedzieć, skoro on stale używa stacjonarnego telefonu z tarczą
sdada
7 lat temu
ręce precz od ubera
NAJNOWSZE KOMENTARZE (47)
WWA
7 lat temu
Praca u partnera ubera też jest niezła - wszelkie koszty związane z samochodem są po jego stronie. Nie musisz się niczym przejmować tylko wsiadasz i zarabiasz ;)
nickname
7 lat temu
Wszędzie tylko podatki, opłaty, licencje... byle jak najwięcej kasy z ludzi zedrzeć...
brajaken
7 lat temu
Zawsze kiedy, wdrażane są innowacje to ujawniają się jakieś grupy przeciwników - to normalne. Trzeba jednak na sprawę ubera spojrzeć nieco bardziej globalnie - np. jako szansę dla ludzi, którzy do tej pory nie mieli możliwości dodatkowego zarobku, jako formę pobudzania przedsiębiorczości wśród ludzi, no i oczywiście jako czynnik zmuszający pozostałe podmioty na rynku, do zwrócenia większej uwagi na jakość i poziom świadczonych przez nich usług.
myszka
7 lat temu
Jeżeli ktoś raz zamówił UBERA to już nigdy nie skorzysta z taksówki. Z góry wiadomo ile będzie kosztował przejazd i ile czasu trzeba czekać na kierowcę. W przypadku taksówki to zwykły hazard
bbb
7 lat temu
Uber wcale nie stanowi zagrożenia dla Polski przedsiębiorców - wręcz przeciwnie, wspiera przedsiębiorczość. Przecież kierowcy ubera zakładają działaności gospodarcze w Polsce, co oznacza że tutaj płacą podatki, wspierają rozwój gospodarczy. Ogólnie w skali globalnej przynosi to przecież same korzyści - takie jest moje zdanie ;)
...
Następna strona