Zdaniem lidera Nowej Prawicy, fałszerstwo mogło mieć miejsce na skutek dopisywania dodatkowych znaków "x" na kartach wyborczych, przez co głosy stawały się nieważne. Jako podstawę swoich przypuszczeń Korwin - Mikke podaje zamieszczone w internecie opracowanie naukowca z Polskiej Akademii Nauk. Wynika z niego, że w mazowieckich komisjach wokół Warszawy było znacząco więcej nieważnych głosów, niż w innych komisjach w kraju. Korwin - Mikke powiedział, że z całą pewnością doszło do masowych fałszerstw w okręgu mazowieckim, dokonanych przez Polskie Stronnictwo Ludowe. Tłumaczył, że w ostatnich wyborach najwięcej w województwie mazowieckim zyskał PSL i dlatego to polityków tej partii podejrzewa o fałszerstwa.
Lider Nowej Prawicy podkreśla, że od dawna podejrzewał, iż w komisjach wyborczych może dochodzić do fałszerstw. Wspominał, że w wielu wyborach otrzymywał relacje, iż cała rodzina głosowała na jego ugrupowanie, ale protokół wyborczy nie stwierdzał żadnego takiego głosu.
Janusz Korwin-Mikke zaznaczył, że słyszał o podejrzeniach nadużyć w poprzednich wyborach, ale myślał, że sprawa jest już badana. Dopiero kiedy dowiedział się, że nie było takiego śledztwa, zdecydował się złożyć swoje zawiadomienie do prokuratury. Dodał, że poprzez nagłośnienie sprawy w mediach partie wystraszą się i nie będą próbować fałszerstw w najbliższą niedzielę.