Nowe libijskie władze zapowiedziały wczoraj, że są gotowe przebaczyć byłym współpracownikom Muammara Kadafiego. Kwestia narodowego pojednania w Libii to według Zachodu jedno z najważniejszych zadań nowych władz. Dzięki temu jest szansa, że w Libii nie dojdzie do nowej wojny domowej.
Pierwszy raz od czasu obalenia Muammara Kadafiego nowe libijskie władze zebrały się na konferencji poświęconej narodowemu pojednaniu. Szef Przejściowej Rady Narodowej Mustafa Abdel Dżalil poinformował, że nowy rząd jest gotów przebaczyć każdemu, kto walczył po stronie Kadafiego. Warunkiem jest złożenie broni.
Były polski ambasador w Egipcie, wykładowca Collegium Civitas Grzegorz Dziemidowicz podkreśla, że narodowe pojednanie to nie wyraz dobrej woli nowych libijskich władz, ale konieczność. "W przypadku klanowej struktury Libii, kiedy część klanów była wierna Kadafiemu, gdyby pójść teraz tym tropem i zacząć prześladować, doszlibyśmy do tego samego punktu w którym skończył Kadafi" - dodaje Grzegorz Dziemidowicz w rozmowie z Polskim Radiem.
Nowe libijskie władze muszą też poradzić sobie z kwestią rozbrojenia samodzielnych bojówek, które walczyły po stronie powstańców, a teraz próbują niekiedy sprawować niezależne rządy na swoim terenie. W przypadku stolicy kraju Trypolisu nowy rząd dał bojówkom czas do końca roku na złożenie broni.