Przewodniczący Solidarności Pracowników Handlu Alfred Bujara wyjaśnia, że Solidarność od wielu lat bezskutecznie domaga się całkowitego zakazu handlu w niedziele i święta. Podkreśla, że pracownicy z tej branży czują sie wykorzystywani i traktowani jak obywatele drugiej kategorii
Zdaniem Małgorzaty Krzysztoszek z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, organizowanie strajku jest kiepskim pomysłem. Taki protest będzie bowiem uciążliwy nie tylko dla samych klientów. Przesadnie dokładne i powolne obsługiwanie kupujących poprzez, na przykład ręczne wystukiwanie kodów zamiast stosowania czytnika, będzie - w opinii Krzysztoszek - męczące przede wszystkim dla pracowników, a klienci jakoś to przeżyją. Kupujący mogą natomiast zniechęcić się do robienia zakupów w danym sklepie i przez to narazić pracowników handlu na brak pracy. Krzysztoszek podkreśla, że mniejsza liczba klientów oznacza mniejsze potrzeby kadrowe.
Także prezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową Bogdan Wyżnikiewicz, uważa, że strajk może zaszkodzić samym pracownikom. Ostrzega, że całkowity zakaz handlu w niedziele i święta oznaczałby wzrost bezrobocia. W jego opinii zamiast protestu potrzebny jest kompromis. Wyjaśnia, że chodzi o to, by zakazać handlu w najważniejsze święta, takie jak Boże Narodzenie, Wielkanoc czy Boże Ciało, a utrzymać w niedzielę.
Bogdan Wyżnikiewicz wyraził przekonanie, że choć po dzisiejszym strajku handlowcy zapewne odnotują straty, to zdołają zrekompensować je w krótkim czasie.