Były rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzej Ceynowa żąda przeprosin od "Wprost" za podanie, że miał być agentem SB. Tygodnik wnosi o oddalenie pozwu, argumentując, że opisał tylko akta IPN o Ceynowie.
W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie miał się zacząć proces cywilny w tej sprawie, ale z powodu choroby nieobecnego Ceynowy sprawę odroczono do marca 2009 r.
W kwietniu 2007 r. tygodnik w artykule pt. "Agenci w gronostajach" napisał, że "przywódcy antylustracyjnego buntu na uniwersytetach" - w tym prof. Ceynowa, wówczas rektor UG - mieli współpracować z SB. "Wprost" powoływał się na dokumenty IPN.
Był to gorący okres przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie lustracji: upływał właśnie termin składania oświadczeń lustracyjnych przez pracowników naukowych uczelni - oświadczenia mieli zbierać rektorzy. Były apele, by wstrzymać się z tym do wyroku TK; niektórzy odmawiali złożenia oświadczeń.
Ceynowa zapewniał, że nie był agentem, choć przyznał, że w latach 70. był zmuszany przez SB do współpracy. Dodał, że gdy był pełnomocnikiem rektora ds. amerykańskiego stypendium Fullbrighta, był wzywany na milicję. "Odpowiadając wówczas na stawiane pytania, przedstawiałem realizację procesu stypendialnego. Nigdy nie współpracowałem z SB i do żadnej współpracy się nie zobowiązywałem" - podał. Podkreślał, że mimo gróźb - np. utrudniania wyjazdów zagranicznych czy wręcz gróźb zwolnienia z pracy - odmawiał jakichkolwiek form współpracy.
Rektor zwrócił się do redakcji o zamieszczenie sprostowania; "Wprost" odmówił. w zeszłym tygodniu Sąd Apelacyjny w Warszawie nakazał prawomocnie zamieszczenie tego sprostowania.
Ceynowa wytoczył też proces cywilny, żądając obszernych i oddzielnych przeprosin we "Wprost" od jego redaktora naczelnego, wydawcy oraz autorki tekstu Doroty Kani.
Pełnomocnik pozwanych mec. Maciej Łuczak powiedział PAP, że będzie chciał, by sąd wystąpił do IPN o akta nt. Ceynowy. Dodał, że wniesie też, by sąd zapytał gdański pion lustracyjny IPN, czy bada on prawdziwość oświadczenia lustracyjnego Ceynowy. "Gdyby takie postępowania wobec Ceynowy trwało, proces powinien być zawieszony do czasu rozstrzygnięcia kwestii prawdziwości oświadczenia" - dodał adwokat.
Ceynowa wytoczył także dziennikarzom "Wprost" proces karny o zniesławienie (sprawa jeszcze nie ruszyła). Żądał też od prokuratury śledztwa o pomówienie go przez tygodnik, ale śledztwa odmówiono.(PAP)
sta/ bno/ mag/