Zdaniem arabisty, publicysty "Tygodnika Powszechnego" Stanisława Gulińskiego, zabicie przywódcy irackiej Al-Kaidy, jordańskiego terrorysty Abu Musab az-Zarkawiego może spowodować, że irackiemu rządowi łatwiej będzie negocjować z terrorystami. Zaznaczył, że wcale nie oznacza to natychmiastowego uspokojenia sytuacji.
W rozmowie z PAP Guliński podkreślił, że Zarkawi, jako "człowiek z zewnątrz", nie miał w Iraku nic do stracenia, nie miał żadnego interesu w uspokojeniu sytuacji; prowadził wojnę z wojskami okupacyjnymi i przygotowywał ataki wymierzone w szyitów, którzy jego zdaniem są na usługach amerykańskich. "Człowiek z zewnątrz, z doświadczeniem wojskowym, mógł skupić wokół siebie różne plemiona. Teraz to się zmieni" - mówił PAP Guliński.
Według eksperta argumentem za twierdzeniem, że rządowi irackiemu łatwiej będzie teraz negocjować z terrorystami jest to, że po zabiciu przywódcy będą oni bardziej skłonni do przekupstwa, np. remontu szkoły w miejscowości z której pochodzą.
Guliński dodał, że należy jednak liczyć się z nasileniem liczby zamachów o charakterze odwetowym.
Abu Musab az-Zarkaw został zabity podczas wspólnej akcji sił USA i irackich na północ od Bagdadu - oznajmił w czwartek na konferencji w Bagdadzie premier Iraku Nuri al-Maliki, stojąc obok dowódcy sił wielonarodowych gen. George'a Caseya i ambasadora USA Zalmaya Khalilzada. Casey powiedział, że Zarkawi zginął w ataku lotniczym; jego zwłoki zidentyfikowano.
Iracka Al-Kaida ma na swoim koncie co najmniej kilkadziesiąt krwawych zamachów bombowych i uprowadzeń. Sam Zarkawi, jak się przypuszcza, osobiście uciął głowę co najmniej dwu amerykańskim zakładnikom, Nicholasowi Bergowi w kwietniu 2004 roku i Eugene'owi Armstrongowi we wrześniu 2004 r. W ubiegłym roku Zarkawi rozszerzył działalność poza Irak. Jego ugrupowanie dokonało w listopadzie potrójnego zamachu bombowego w hotelach w Ammanie, zabijając 60 osób. Dziełem irackiej Al-Kaidy były także inne ataki w Jordanii, a nawet ostrzał rakietowy Izraela przeprowadzony z terytorium Libanu. (PAP)
lis/ jra/