W toku śledztwa prowadzonego w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie nie sporządzono analizy, na którą powołują się autorzy artykułu "Czy ochroniarze nagrali Kwaśniewskiego?" w dzienniku "Rzeczpospolita" - poinformował PAP w poniedziałek rzecznik PA w Warszawie Zbigniew Jaskólski. "Tym samym nie mogła być ona nikomu udostępniona" - podkreślił w przesłanym PAP komunikacie.
"Rz" twierdzi, że dotarła do analizy, w której prokurator prowadzący śledztwo w sprawie spisku przeciwko Aleksandrowi Gudzowatemu opisał, co doradca biznesmena, Jan Bisztyga usłyszał od byłego szefa WSI gen. Marka Dukaczewskiego.
Zbigniew Jaskólski podkreślił, że "artykuł zawiera szereg przekłamań", a "cytowane przez autorów rzekome fragmenty zeznań przesłuchiwanych w sprawie świadków oraz fragmenty innych dowodów nie są zgodne z rzeczywistymi ustaleniami śledztwa, ani przebiegiem czynności procesowych".
"Wbrew wypowiedziom niektórych osób Prokuratura Apelacyjna w Warszawie nie wykonywała w tej sprawie żadnych czynności procesowych z udziałem byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego" - czytamy w komunikacie prokuratury.
Podkreślono w nim, że "prowadzone czynności procesowe jak i czynione w tej sprawie ustalenia - nie mogą mieć i nie mają nic wspólnego z toczącymi się poza prokuraturą sporami politycznymi".
Jak napisała poniedziałkowa "Rz", prokurator w analizie zanotował, że Gudzowaty ujawnił "mechanizmy przestępstw związanych z gazem i grupami przestępczymi (w tym otoczenie byłego prezydenta Kwaśniewskiego) i to może się na nim zemścić."
Według "Rzeczpospolitej" nie wiadomo, od kiedy i ilu polityków - rozmówców Gudzowatego - nagrywali jego ochroniarze. Niewykluczone, że nagrany został też Aleksander Kwaśniewski. Szef ochrony biznesmena przyznaje, że jego ludzie nagrywali każdego, kto - według ich szefa - stał za spiskiem przeciwko interesom i życiu biznesmena (w tej sprawie toczy się śledztwo).(PAP)
ktl/ wkr/ gma/