*Decyzja prezydenta Korei Południowej Li Miung Baka ma związek z zatonięciem w zeszłym tygodniu południowokoreańskiego okrętu wojennego i podejrzeniami, że w sprawę może być zamieszany Phenian. *_ _
_ - Powinny zostać poczynione gruntowne przygotowania obronne na wypadek jakichkolwiek działań ze strony Korei Północnej, kiedy doszło do zatonięcia okrętu na linii frontu. Nie można pozwolić, by siły zbrojne nawet przez chwilę straciły czujność _ - powiedział prezydent Li na posiedzeniu rządu, cytowany przez swojego rzecznika.
Decyzja o postawieniu wojska w stan pogotowia zapadła dzień po ogłoszeniu przez ministra obrony Kima Te Junga, że przyczyną zatonięcia w piątek okrętu wojennego tego kraju mogła być północnokoreańska mina morska.
Ratownicy szukają 46 marynarzy. Zobacz relację telewizji CNN:
Korea Północna rozmieściła podczas wojny około 3 tys. min produkcji radzieckiej. Południowokoreańskich ładunków przy zachodnim wybrzeżu półwyspu nie ma.
Jak podał w zeszłym tygodniu resort obrony w Seulu, w kadłubie okrętu z nieznanej przyczyny powstał otwór, który doprowadził do jego zatonięcia. 58 członków załogi, w tym kapitana, udało się uratować. 46 pozostałych zaginęło i są nikłe szanse na znalezienie kogoś żywego, choć trwają poszukiwania.
Po zajściu przedstawiciele Korei Południowej byli ostrożni w informowaniu o jego przyczynach. Krajowe media podawały jednak, że okręt mógł paść ofiarą północnokoreańskiego ataku torpedowego. Media w Phenianie nie informowały o zatonięciu południowokoreańskiej jednostki.
Wczoraj południowokoreański minister obrony wyraził przypuszczenie, że Phenian mógł umyślnie użyć swoich min lub że statek mogła uszkodzić mina z czasów wojny 1950-53.