Huda - sześcioletnia niesłysząca dziewczynka, której w Polsce wszczepiono implant ślimakowy - wróciła do Iraku. Teraz może słyszeć i zacząć uczyć się mówić. Jej opiekunowie muszą nauczyć się obsługiwać i regulować aparat słuchowy, dzięki któremu dziewczynka na razie stopniowo oswaja się ze światem dźwięków.
"Moja córka narodziła się na nowo w Polsce" - powiedział ojciec Hudy, Ali Mohammed Hammadala.
"Najważniejsze teraz to nie zaprzepaścić tej szansy; będą potrzebne ćwiczenia ze słuchania i ćwiczenia z logopedą, aparat trzeba będzie przestawiać. To bardzo długotrwały proces, sprawa nie kończy się na tym, że dziewczynka dostała implant" - wyjaśniała ojcu Hudy Edyta Górlicka z grupy współpracy cywilno- wojskowej (CIMIC), która w niedzielę przebywała w Diwanii.
Razem z Hudą i jej ojcem do Obozu Echo przyjechali przedstawiciele lokalnej administracji, zainteresowały się nią także lokalne media.
Huda mieszka z rodzicami w Kucie w sąsiedniej prowincji Wasit, ale jak zapewnił Abdulemir Kerim Lilu z departamentu zdrowia w Diwanii, będzie mogła uczyć się w szkole w tym mieście i pozostanie pod opieką lekarza. Dodał, że w Iraku dotychczas nie przeprowadzano takich operacji, a lekarzy brakuje, odkąd pouciekali z powodu wojny domowej. Kerim Lilu chciałby, by któryś z lekarzy mających się opiekować dziewczynką pojechał do Polski, by więcej dowiedzieć się o implancie i aparacie. Zdaniem Górlickiej będzie taka możliwość, gdy Huda pojedzie na kontrolną wizytę do Polski.
Ta dziewczynka urodziła się głucha, a jest tyle innych dzieci, które cierpią wskutek wojny, czy nie trzeba się zająć najpierw nimi? - pytał jeden z irackich dziennikarzy. Warto się zająć każdym przypadkiem - odparł ppłk Krzysztof Strzelecki. Górlicka podkreśliła, że pieniądze na operację Hudy pochodziły ze zbiórek dobroczynnych.
Akcję pomocy głuchoniemej dziewczynce zainicjowali żołnierze ósmej zmiany polskiego kontyngentu w Iraku, którzy w Kucie organizowali spotkania z lekarzami dla miejscowej ludności.
Huda przyjechała do Polski pierwszy raz w ubiegłym roku, miano wtedy nadzieję, że drobny zabieg laryngologiczny przywróci jej słuch. Okazało się, że niezbędne jest wszczepienie urządzenia z elektrodą pobudzającą nerw słuchowy - implantu ślimakowego. Pieniądze potrzebne na zabieg - 70 tys. zł - przyniósł dobroczynny koncert, który zorganizował duszpasterz niedosłyszących archidiecezji łódzkiej ks. Piotr Turek. W marcu lekarze z Centrum Leczenia i Rehabilitacji Słuchu w Kajetanach wszczepili Hudzie implant.
Jakub Borowski (PAP)
brw/ mc/ wkr/