Aż 140 ton pozbawionych atestu petard i fajerwerków skonfiskowano w ostatnich dniach we Włoszech - poinformowała policja. W całym kraju trwają skrupulatne kontrole w fabrykach, sklepach i hurtowniach, których celem jest niedopuszczenie na rynek materiałów pirotechnicznych, grożących śmiercią lub kalectwem.
W czasie sylwestrowych zabaw różnego rodzaju obrażenia, w tym bardzo ciężkie, odnosi we Włoszech każdego roku po kilkaset osób. Dochodzi również do ofiar śmiertelnych. Giną ludzie, trafieni pociskami z broni palnej, z której strzela się na wiwat, przede wszystkim na południu kraju. Stąd ponawiany apel o to, by tego nie robić.
Jak co roku włoska policja apeluje o nadzwyczajną ostrożność przy odpalaniu rac i podkreśla, że jedna trzecia rannych to dzieci, pozbawione należytej opieki.
Policja przypomina, że wszystkie pirotechniczne materiały sylwestrowe muszą mieć atest MSW. Żadne z tych artykułów, nawet te kupowane w sklepach z zabawkami, nie mogą być odpalane przez same dzieci - podkreśla się na stronie internetowej włoskiej policji.
Ponadto przestrzega ona przed kupowaniem petard na straganach - te bowiem niemal nigdy nie mają atestów, a większość pochodzi z nielegalnego importu z Chin. Wyróżniają się poza tym niesłychaną mocą.
Policja zachęca Włochów, zapewniając im anonimowość, do informowania o przypadkach sprzedaży petard nieletnim lub artykułów, co do których istnieje podejrzenie, iż pochodzą z nielegalnego źródła.
Kolejna rada jest taka, by nie ładować do samochodów zbyt wielu materiałów pirotechnicznych.
W Neapolu, gdzie powitanie Nowego Roku jest zazwyczaj najbardziej huczne i gdzie najwięcej ludzi odnosi obrażenia, odbył się w środę happening przeciwko nielegalnym petardom. Dziesiątki dzieci z twarzami, pomalowanymi czerwoną farbą imitującą krew, położyły się na jednej z ulic. Rozdawano ulotki z hasłem _ Hańba! Wstydźcie się _, wymierzone w sprzedawców niebezpiecznych środków pirotechnicznych.