Jeden z opozycyjnych kandydatów na prezydenta Jarosław Romańczuk skrytykował trzech liderów opozycji: Witala Rymaszeuskiego, Andreja Sannikaua i Mikołę Statkiewicza, którzy wieczorem w niedzielę prowadzili demonstrację w centrum Mińska, rozbitą przez milicję.
Romańczuk ogłosił oświadczenie na konferencji prasowej w poniedziałek rano. Czytał je z kartki.
"Niestety, podczas mityngu Mikoła Statkiewicz, Andrej Sannikau i Wital Rymaszeuski wezwali i zaprowadzili ludzi na Plac Niepodległości. Tam sprowokowali niepokoje i podjęli próbę zajęcia budynku rządu. Życie tysięcy ludzi znalazło się w zagrożeniu. Andrej Sannikau, którego zachęcała żona Irina Chalip, bardzo chciał zaszkodzić kruchemu dialogowi, jaki rodzi się między Białorusią a wspólnotą międzynarodową" - oświadczył wiceszef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej.
"Jestem przekonany, że rewolucje na Białorusi niszczą demokrację. Masowe akcje z użyciem siły nie mogą stworzyć atmosfery do pełnowartościowego dialogu społecznego" - oświadczył kandydat, ekonomista o polskich korzeniach.
Statkiewicz, Sannikau i Rymaszeuski, a także Irina Chalip zostali zatrzymani przez milicję w trakcie demonstracji.
Wystąpienie Romańczuka pokazuje w wydaniach wiadomości białoruska telewizja państwowa, opublikowano je na stronie oficjalnej agencji informacyjnej BiełTA.
Telewizja prezentuje w wiadomościach materiały potępiające demonstrację, mówi, że uczestniczył w niej niekontrolowany tłum, ekstremiści, pijana młodzież. Zdjęcia ludzi rozbijających szyby w drzwiach rządowego budynku przeplatane są kadrami pokazującymi butelki z alkoholem i informacjami o zatrzymanym przez milicję samochodzie z pałkami i zbiornikami z gazem.
Z Mińska Anna Wróbel (PAP)
awl/ ro/