Skandal z wynajmowaniem prostytutek w Kolumbii przez agentów amerykańskiej Secret Service to raptem _ wierzchołek góry lodowej _, czyli obniżonych standardów w tej agencji - twierdzi autor książki na ten temat Ronald Kessler.
W artykule w środowym numerze _ Washington Post _ pisze on, że skupiając się na obyczajowym aspekcie skandalu w Cartagenie media _ zignorowały dużo większy skandal w agencji: kulturę niedbałego zarządzania, która zezwala na omijanie reguł, co bezpośrednio naraża życie prezydenta _.
Autor opisuje jak agenci Secret Service, pod presją personelu Białego Domu, zaprzestają kontroli wszystkich uczestników spotkań z prezydentem Barackiem Obamą i wiceprezydentem Joe Bidenem za pomocą wykrywaczy metali i magnetometrów.
Zdaniem Kesslera, autora książki _ In the President's Secret Service _ i byłego dziennikarza _ Washington Post _, zwiększa to ryzyko, że na wiec z prezydentem dostanie się szaleniec z bronią, której może użyć przeciwko niemu.
Autor pisze również, że kierownictwo agencji ochrony rządu nie pilnuje, by wszyscy jej pracownicy zdawali co jakiś czas testy na posługiwanie się bronią palną. Jeden z agentów - dodaje - regularnie oblewa taki egzamin i mimo to nie został zwolniony.
Według publicysty Secret Service nie jest również uzbrojona w najlepszą broń, taką jak karabiny Colt M4, używane np. przez FBI.
Czytaj więcej na podobne tematy w Money.pl | |
---|---|
Chcieli wysadzić most. Przeszkodził im tajniak Zatrzymani są anarchistami i nie mają powiązań z międzynarodowym terroryzmem. | |
Musieli znać nazwisko zabijanego. Nie muszą Bezpilotowce CIA mogły dotąd atakować w Jemenie tylko przywódców Al-Kaidy, znanych z nazwiska. | |
Chcą więcej bombardować. Będą ginąć cywile? W takich akcjach ginie więcej niewinnych ludzi, ale można szybciej i skuteczniej walczyć z terrorystami. |