*Poprawka do projektu noweli ustawy hazardowej zakładająca zmniejszenie podatku od gier na automatach z 200 euro do 50 euro, a następnie jego progresję do 125 euro w kolejnych latach, była wynikiem porozumienia SLD i PO - powiedział przed "hazardową" komisją śledczą b. wiceminister finansów z czasów rządów SLD Jacek Uczkiewicz, odnosząc się do noweli uchwalonej ostatecznie w 2003 r. *
Na piątkowym posiedzeniu komisji Uczkiewicz mówił, że w Ministerstwie Finansów to on był inicjatorem rozpoczęcia w 2002 r. prac nad nowelizacją ustawy hazardowej. Prace te prowadzone były w Departamencie Gier Losowych i Zakładów Wzajemnych MF, którego dyrektorem był wtedy Marek Oleszczuk.
"Naszą intencją, kiedy pracowaliśmy nad tą ustawą, było wyparcie (z rynku hazardowego - PAP) grup przestępczych i zastąpienie tych grup poważnym kapitałem" - powiedział Uczkiewicz.
Jego zdaniem, służyć temu miały "bardzo rygorystyczne" wymogi co do podmiotów, które chciałyby podjąć działalność na rynku hazardu. Zwrócił uwagę, że w czasie, kiedy podejmowano prace nad nowelizacją, problemem były "tysiące automatów zręcznościowych (nie wypłacają wygranych pieniężnych - PAP) zainstalowanych w lokalach, które służyły do nielegalnego prowadzenia hazardu przez grupy przestępcze".
Jak mówił, w jednej z analiz Komedy Głównej Policji z tamtego okresu liczbę takich właśnie automatów zręcznościowych, które mogły być wykorzystywane do nielegalnego hazardu, szacowano na około 30 tys.
"Szybko stało się dla mnie jasne, że zmierzenie się z tą sytuacją będzie dla mnie (...)rzeczywiście wyzwaniem. Miałem do wyboru dwie drogi - albo zamknąć oczy i udawać, że nic nie ma, albo próbować ten stan rzeczy zmienić" - powiedział.
Jak dodał, w swoich planach uregulowania rynku hazardu brał również pod uwagę fakt, że w wielu krajach europejskich, m.in. w Czechach i Niemczech, prowadzenie gier na automatach o niskich wygranych było legalne.
"Głównym moim celem w tym obszarze stało się podjęcie próby ucywilizowania części rynku gier losowych poprzez - śladem innych państw - stworzenie warunków prawnych do legalnego prowadzenia gier na automatach niskohazardowych" - powiedział.
Jak mówił, te cele zostały osiągnięte pomimo tego, że "ustawa uchwalona przez Sejm (w 2003 r. - PAP) w czasie procedury legislacyjnej została dwukrotnie poważnie skaleczona".
W jego opinii ustawa ta została "skaleczona" po raz pierwszy przez rząd, który podjął decyzję o objęciu stawek w wideoloteriach (automatach do gier połączonych w sieć) dodatkowymi 20-proc. dopłatami na cele sportu i kultury.
Jak mówił, było dla niego jasne, że w ten sposób wideoloterie się nie rozwiną, a - zaznaczył - w jego wizji rynku hazardowego miały one stanowić "istotne uzupełnienie automatów o niskich wygranych". "Mówiąc krótko automaty te zostały bez konkurencji" - dodał.
"Drugi raz ustawa ta została skaleczona poprzez obniżenie stawki podatku ryczałtowego od automatów z 200 euro, proponowanych przez nas, do 50 euro z progresją do 125 euro" - ocenił Uczkiewicz.
Stwierdził też, że poprawka zmniejszająca podatek od gier na automatach z 200 euro do 50 euro, była wynikiem porozumienia dwóch największych klubów - SLD i PO. Jak zaznaczył, nie zna jednak nazwiska osoby, która przekonała do tego stanowiska SLD i PO.
Dodał, że na poziomie resortu kalkulacje dotyczące ustanowienia początkowej stawki "nie były przez nikogo kwestionowane". "Nie przypominam sobie, żeby ta sprawa (niższej stawki - PAP) stawiana była na kierownictwie (resortu - PAP). Proces się potoczył, sprawa była w Sejmie" - mówił Uczkiewicz.
Jak zaznaczył, dodatkowymi okolicznościami w tamtym okresie, które przemawiały za nowelizacją ustawy hazardowej, był "katastrofalny stan budżetu, w ogóle gospodarki państwa".
"Przypomnę tylko takie sprawy, jak dziura budżetowa (ministra finansów Jarosława) Bauca, zerowa stopa wzrostu gospodarczego, ponad dwudziestoprocentowa stopa bezrobocia" - wymieniał Uczkiewicz.
W 2003 r. uchwalona została nowelizacja ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Wprowadzała ona do ustawy m.in. wideoloterie, telebingo i gry na automatach o niskich wygranych. W trakcie prac sejmowych nad nowelizacją doszło do zamieszania przy okazji poprawki dotyczącej podatku od gier na automatach o niskich wygranych.
Zgodnie z nowelizacją loterie fantowe, bingo oraz zakłady wzajemnych objęte zostały 10 proc. podatkiem, telebingo i loterie pieniężne - 15 proc., a wideoloterie - 45 proc. stawką podatkową (przy czym podstawę opodatkowania określono jako różnicę między wpłatami do urządzenia, a realizowanymi wygranymi).
Projekt zakładał, że ma on być zryczałtowany i wynosić 200 euro miesięcznie od jednego automatu. Jednak w trakcie prac podkomisji zgłoszona została poprawka zmniejszająca podatek z 200 do 50 euro. Nie udało się jednoznacznie wyjaśnić, kto był autorem tej poprawki - w tzw. "białej księdze" dotyczącej prac nad tą nowelizacją są dokumenty, które wymieniają w tym kontekście albo Anitę Błochowiak (SLD), albo Zbigniewa Chlebowskiego (PO).
Ostatecznie uchwalone zostało, że podatek od automatów o niskich wygranych miał rosnąć od poziomu 50 euro w 2003 r. do 125 euro w 2006 r.
Ponadto na kanwie prac nad tą nowelizacją - z doniesienia ówczesnego posła Zbigniewa Nowaka - prokuratura prowadziła w 2003 r. śledztwo w sprawie podejrzeń, że ówczesny poseł SLD Jerzy Jaskiernia miał przyjąć 10 mln dolarów łapówki za doprowadzenie do tego, by Sejm uchwalił korzystne dla właścicieli automatów do gry zmiany w ustawie hazardowej. Śledztwo to zostało w końcu 2003 r. umorzone w związku z brakiem dostatecznych danych uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.(PAP
mzk/ luo/ mok/ mag/