Pomimo odwołania przez prezydenta USA spotkania z liderem Korei Północnej koncyliacyjna postawa liderów reżimu pozwala na umiarkowaną poprawę sentymentu. Obecnie większość kluczowych par walutowych znajduje się w fazie korekty szerszych trendów którym podlegają ich notowania, ale większość z nich wisi na włosku. Nie dotyczy to złotego który nadal pozostaje słaby.
Jak to często w tym roku bywa optymizm z początku tygodnia dotyczący relacji handlowych i sytuacji geopolitycznej, w jego połowie zamienia się w nerwową atmosferę.
Po kilku dniach spokoju i próbie wyhamowania aprecjacji dolara nadchodzi najważniejszy tym tygodniu dzień, który rozpoczyna się przy słabych nastrojach inwestycyjnych wywołanych groźbą fiaska spotkania Trump - Kim w Singapurze.
Rentowność długu USA lokalny szczyt osiągała jeszcze w końcówce ubiegłego tygodnia, ale dolar jest tak rozpędzony, że kontynuuje aprecjację. Warto jednak zaznaczyć, że poniedziałkowe rozstrzygnięcia mogą być zwodnicze, gdyż w Niemczech obchodzone są Zielone Świątki a kalendarz makro z głównych gospodarek świeci pustkami.
Mijający tydzień jest też ważny pod kątem przypomnienia, że czynniki polityczne, choć generują szum informacyjny, to nie stanowią automatycznego zapalnika dla paniki rynkowej.
Czynniki odwracające uwagę od dominujących schematów zawsze są czymś odświeżającym handel, pod warunkiem, że mają w sobie choć odrobinę sensu.
Nowy tydzień inwestorzy rozpoczynają w pogodnych nastrojach, co widać przede wszystkim po rynku akcji.
Realizacja zysków na rynku walutowym odbyła się z korzyścią dla niektórych walut względem USD.
Rynek FX czeka w skupieniu, za to nerwowo jest na rynku ropy naftowej.
Otwieramy nowy tydzień w spokojnym klimacie, ale na rynkach nic (szczególnie spokój) nie trwa wiecznie i taka atmosfera może być najbardziej zwodnicza. Raport z rynku pracy USA wyszedł przyjazny dla ryzyka, choć nie odbiera wigoru dolarowi.
Dolar przystopował swój marsz, gdyż lekko gołębi FOMC i ISM poniżej prognoz nie dały sygnału do wzmocnienia popytu, ale prawdziwą gwiazdą tygodnia jest raport z rynku pracy. Przy silnej dynamice płac dolara czeka przebudzenie mocy, imperium sprzedających obligacje USA będzie kontratakować, a na waluty rynków wschodzących i rynek akcji spadnie mroczne widmo. Za to rozczarowanie może być nową nadzieją dla aktywów ryzykownych.
Wczoraj spora część Europy miała wolne w związku z obchodami Święta Pracy, ale za to nie próżnowali uczestnicy rajdu dolara. EUR/USD osunął się pod 1,20, GBP/USD spadł pod 1,36, a USD/PLN zahaczył o 3,57. Dolar lśni przez lepszą postawę gospodarki USA na tle reszty świata, co na początku roku większość inwestorów widziała zupełnie inaczej. Do grudnia obraz może się ponownie diametralnie zmienić, ale teraz byki są w natarciu.
Ekscytujący tydzień powoli dobiega końca. Rentowność 10-letnich obligacji USA zakończyła czwartek poniżej 3 proc., co może być pierwszą oznaką stabilizacji. Ponadto, jeśli świeży kapitał maczał palce w umocnieniu USD, przed weekendem może być zainteresowany redukcją ryzyka. W szerszym kontekście dalej jesteśmy w fazie przebudowy nastawienia wobec USD, co nakazuje ostrożność w odniesieniu do pozostałych walut G10.
Dziś mamy dzień z decyzją EBC i gdyby prezes Draghi wybrzmiał inaczej niż gołębio, możemy mieć rajd ulgi na EUR/USD.
Rentowności obligacji skarbowych USA pozostają wysoko z zamiarem pójścia wyżej, co podsyca dalsze umocnienie USD i stanowi ryzyko dla wielu popularnych pomysłów inwestycyjnych z początku roku. Siła EUR i JPY, albo rajd rynków wschodzących stanęły pod znakiem zapytania, aktywując tryb „ratuj się kto może”. A zbliżający się koniec miesiąca nie sprzyja uspokojeniu.
Inwestorzy powrócili do fundamentów, czyli oznak krzepnięcia presji inflacyjnej w USA i rekordowej podaży amerykańskich obligacji skarbowych.
Na rynku od miesięcy dominuje przeświadczenie, że dolar ma mnóstwo powodów, by być słabszym z belgiem czasu, a jednak od lutego pesymizm nie może znaleźć potwierdzenia w notowaniach indeksu dolarowego. Piątkowy zaskakujący rajd rentowności obligacji skarbowych USA daje dolarowi świeży zastrzyk mocy, a niechęć inwestorów do USD wystawiona jest na ciężką próbę.
Wczoraj wieczorem funt zaliczył silną przecenę, gdyż rynek wystraszył się ostrożnego tonu w wywiadzie prezesa Banku Anglii Carneya.
To na swój sposób odświeżające, że przynajmniej na moment rynki finansowe przestały być kierowane geopolityką, a wróciliśmy do starych, dobrych fundamentów.
Frank szwajcarski zwykle lata poniżej zasięgu radarów, ale gdy tylko daje się zauważyć, robi ogromne wrażenie.
Rynki w Europie otrząsają się z lekkiej awersji do ryzyka, jaka oplotła handel w Azji.
USA przeprowadziły atak rakietowy na Syrię, ale rynki nie robią sobie z tego zbyt wiele. Strategia ataku „raz, a dobrze” zdaje się dawać inwestorom powód, by nie marnować budowanego w ubiegłym tygodniu apetytu na ryzyko. Obawy o rozwój sytuacji geopolitycznej nie znikają jednak całkowicie, więc pozostaniemy na pastwie niespodziewanych nagłówków w serwisach informacyjnych.
W następnym tygodniu pozytywny sentyment rynkowy może być poddawany próbie zarówno przez politykę (spory USA z Chinami i Rosją), jak i przez dane. Siłę globalnego ożywienia będzie można ocenić w oparciu o twarde dane z USA, Chin, Wielkiej Brytanii, Australii i Kanady. Bank Kanady decyduje o stopach procentowych, a w Nowej Zelandii inflacja może być wskazówką dla polityki RBNZ.
Nastroje rynkowe na koniec tygodnia pozostają dobre. Mimo że ryzyka związane z wojną handlową i geopolityką (Syria) wciąż są obecne, ostatnie 24 godziny przynoszą raczej uspokajające komentarze, co wspiera apetyt na ryzyko. Nadchodzi jednak weekend, w którym zawsze coś może się wydarzyć, więc niezerowe są szanse na realizację zysków dla świętego spokoju.
Opublikowany wczoraj wieczorem protokół z posiedzenia FOMC ograniczył nieco skalę osłabienia dolara.
Ewald Nowotny, szef austriackiego banku centralnego i członek Rady Prezesów EBC, stał się gwiazdą wczorajszego handlu w Europie, zaburzając spokój inwestorów budujących sceptycyzm wokół EUR. Jastrzębie komentarze nie współgrają jednak z serią słabszych danych ze strefy euro, więc ostrożnie z entuzjazmem. Dziś USD musi się zmierzyć z CPI i protokołem FOMC, gdzie ryzyka są przeciwstawne. Supergołębia RPP może nie wystarczyć, by zburzyć spokój rynku złotego.
Zapowiedź większej otwartości chińskiej gospodarki jest miłą niespodzianką na tle ostatnich obaw wokół wojny handlowej.
Na rynku po weekendzie nie dzieje się zbyt wiele. Dane z rynku pracy USA nie były przełomowe, a w temacie napięć handlowych USA-Chiny mamy więcej tego samego. Dziś rano słabe dane z Niemiec przedłużają złą passę odczytów z Eurolandu. Złoty jest stabilny, choć wygrana premiera Orbana w wyborach na Węgrzech może pośrednio uderzać w polską walutę.