Donald Trump zastanawia się, czy nie można potroić ceł na dobra importowane z Chin, ale rynki finansowe najwyraźniej mają dość pomysłów prezydenta USA.
Fakt, że prześciganie się w ogłaszaniu ceł importowych przez USA i Chiny jak na razie nie skutkuje ich automatycznym nakładaniem, wystarcza rynkom do odzyskania równowagi. Wall Street przechodzi z piekła do nieba, co uspokaja nastroje na rynku walutowym z główną korzyścią dla USD.
Świeże akcenty w potyczkach handlowych USA-Chiny póki co nie robią wrażenia na rynkach finansowych.
Kwartał rozpoczyna się od kolejnego epizodu wyprzedaży ryzykownych aktywów. Kolejne dni to przede wszystkim oczekiwanie na raport z rynku pracy USA, który może pomóc ożywić nadzieje na bardziej restrykcyjną politykę Rezerwy Federalnej.
W kontekście rebalansowania portfeli inwestycyjnych o pasywnym charakterze zmiany wyceny klasy aktywów w ostatnich trzech miesiącach powinny faworyzować euro względem dolara.
Ruchów na rynkach finansowych z ostatniej doby nie da się sprowadzić do wspólnego mianownika, co sugeruje, że magia końca kwartału ujawniła się nieco wcześniej. Nie traciłbym czasu na szukanie powodów siły dolara przez spadających rentownościach długu, czy wytłumaczenie dołujących jednocześnie indeksów i cen złota. W środę kalendarz danych pozostaje ubogi, więc możemy mieć powtórkę jazdy po wybojach.
Wall Street odbił, za nim Azja, a dziś Europa dopełnia klimatu.
Jesteśmy zdania, że eskalacja protekcjonizmu nie przerodzi się w totalną wojnę handlową i z dużej chmury będzie mały deszcz. Dla rynków oprócz deszczu liczą się też grzmoty i błyskawice. Ryzyko leży w retoryce negocjacyjnej zainteresowanych stron i medialnej otoczce w momentach, kiedy trudno będzie o inny temat do dyskusji.
USA i Chiny przerzucają się zapowiedziami ceł importowych.
Przecena na rynku akcji w USA w związku ze skandalem wokół Facebooka nie przekłada się na wzrost zmienności na rynku walutowym. Wręcz przeciwnie, jen jest słabszy we wtorek przez presję na crossach z EUR i GBP, gdzie wczorajsze informacje z EBC i ws. Brexitu nadały optymistyczny ton.
Apetyt na ryzyko nie ma się dobrze, kiedy niepewność o przyszłość globalnego handlu miesza się ze strachem przed jastrzębiością Fed.
Niepewna przyszłość globalnego handlu ciąży na sentymencie rynkowym.
Decyzje kadrowe Trumpa uderzają w zaufanie do dolara i przyćmiewają dowody silnego ożywienia w USA. W środowisku, w którym zaskoczenie może przyjść z każdym tweetem, klimat risk-off zaczyna górować.
W anglosaskim kręgu kulturowym funkcjonuje bajka o trzech niedźwiadkach i rozkosznej złotowłosej dziewczynce Goldilocks. Nasza mała bohaterka próbuje owsianki z trzech miseczek by przekonać się, że najlepsza jest ta o pośredniej temperaturze. Ani za gorąca, ani za zimna. W sam raz. Dla rynków akcji kombinacja polityki monetarnej, inflacji i tempa światowego wzrostu gospodarczego tworzyły w ostatnich kwartałach właśnie takie wymarzone środowisko.
Nastroje na rynkach są dobre, gdy Trump żongluje zwolnieniami z ceł, a dane z rynku pracy USA dały idealny mix.
Donald Trump dotrzymał słowa i zatwierdził cła na import stali i aluminium.
Rynki zostały ostatnio ostro poturbowane przez protekcjonistyczne pohukiwania i groźby ze strony Donalda Trumpa. Położenie silnego akcentu przez prezydenta USA na kwestie polityki handlowej hamują mocniejsze odbicie dolara. Abstrahując od chęci wprowadzania nowych barier w wymianie towarowej, chaos w administracji, bezprecedensowa skala rotacji personalnych, również nie są pozytywne dla amerykańskiej waluty.
EUR, JPY i CHF pozostają najmocniejsze, ale USD korzysta na ucieczce inwestorów z walut ryzykownych.
Inwestorzy zaczynają zapominać o włoskich wyborach i powracają z uwagą w stronę globalnego handlu i problemów, jakie wywołują ostatnie propozycje Trumpa dotyczące ceł importowych. Niektórzy są zdania, że krytyka z zagranicy, ale też z własnego sztabu skłonią prezydenta USA do zmiany decyzji, co pomaga osłabić nieco awersję do ryzyka na rynkach.
Napięta sytuacja polityczna we Włoszech jest łagodzona przez doniesienia z Niemiec.
Donald Trump wraca do retoryki protekcjonizmu, która zapewniła mu wyborczy sukces. Wraz z rosnącymi obawami o podwójny deficyt (fiskalny i na rachunku obrotów bieżących), będzie to naszym zdaniem kluczowy czynnik ograniczający potencjał do odbicia brutalnie przecenionego w ostatnich kwartałach dolara.
Jerome Powell nie powiedział podczas swojego inauguracyjnego wystąpienia przed Kongresem nic, co mogłoby uderzyć w rosnące wśród inwestorów przekonanie, że jego kadencja będzie stać pod znakiem bardziej zdecydowanej normalizacji polityki monetarnej.
Im dłużej rynek nie będzie wiedział, co zrobić, tym większe zagrożenie dla apetytu na ryzyko.
Dolar próbuje wyrwać się ze spirali wyprzedaży i ma na to znaczne szanse. Po ubiegłotygodniowym fiasku trwałego wyjścia EUR/USD nad 1,25, wczoraj przy okazji tąpnięcia na Wall Street to zdecydowanego zanegowania wzrostowego odbicia eurodolara ponad 1,2350.
Tradycyjnie przy poniedziałkowym święcie w USA, niemrawy dzień handlowy jest łatwy do zapomnienia. Wyższe rentowności długu USA we wtorek są wskazywane jako powód dla umocnienia USD, choć byłaby to nowość na nieskorelowanym rynku w 2018 r. Mamy do czynienia z realizacją zysków z braku innych impulsów do handlu, ale dziś może się zmienić.
Kombinacja świąt dookoła świata może położyć się cieniem na zmienności rynków finansowych.
Niemal nic nie uległo zmianie w trendach na rynkach finansowych. Nikt nie kocha dolara w otoczeniu rosnących indeksów giełdowych i przy wyższych rentownościach długu. Lekki kalendarz makro nie zwiastuje fajerwerków na koniec tygodnia.