Przybywa prób kradzieży pieniędzy. Dominują metody socjotechniczne - pisze w środę "Rzeczpospolita". Schemat jest prosty: oszuści dzwonią do klienta banku i informują go, że właśnie padł ofiarą przestępstwa i ktoś włamał się na jego konto lub zaciągnął kredyt. Podają się za pracownika banku, Biura Informacji Kredytowej lub nawet policji" - podaje gazeta.
Później - jak dodaje - oszuści nakłaniają klienta do transferu jego pieniędzy na rzekomo bezpieczne konto, które w rzeczywistości jest kontrolowane przez nich. To tylko jedna z metod.
- Mimo prowadzonych kampanii i działań edukacyjnych, których inicjatorami są, obok UKNF, podmioty rynku finansowego oraz NBP, Ministerstwo Finansów, policja czy UOKiK, obserwowana jest tendencja wzrostowa liczby takich oszustw. Ich ofiarami są konsumenci, niejednokrotnie tracący oszczędności całego życia – mówi "Rz" Jacek Barszczewski z KNF.
Dodaje, że w pułapki złodziei dają się złapać także osoby świadome zagrożeń. Główną metodą ataków są działania socjotechniczne.
Tak podszywają się pod banki
O jednej z takich historii pisaliśmy w poniedziałek. Groźny mechanizm oszustwa opisała jedna z internautek. Kiedy zadzwonił telefon, odebrała bez wahania, bo na wyświetlaczu pojawił się zapisany kontakt: "ING Bank Śląski". Potem usłyszała znany komunikat o nagrywaniu rozmowy.
Pracownik przedstawił się i podał nawet nazwisko internautki. Wyjaśnił, że dzwoni w sprawie podejrzanej transakcji na jej koncie. Kobieta zaprzeczyła, by przed chwilą przelewała 600 zł. Oszust szybko poinformował, że na szczęście transakcja została zablokowana, bo system wykrył oszustwo. Jednak są podstawy, by podejrzewać, że dane klientki zostały wykradzione.
Niepokój narasta, kiedy oszust relacjonuje, że widzi w systemie wnioski o przyznanie trzech kredytów na jej rachunku osobistym, których nie składała. Głos w słuchawce informuje, że można zapobiec problemom tylko w jeden sposób. Trzeba zdalnie przeskanować telefon programem Any Desk, by zabezpieczyć dane bankowe.
Banki nigdy nie proszą o instalowanie aplikacji
Program można pobrać ze sklepu Play. Internautka jednak obawia się instalować aplikację, wątpliwościami dzieli się z rozmówcą. Ten uwiarygadnia się sugerując, by sprawdziła numer, z którego dzwoni.
Kobieta sprawdza na stronie banku, numer jest identyczny, dlatego postępuje zgodnie z instrukcją. Podający się za pracownika banku prosi o cierpliwość. W tej chwili na telefonie wyświetla się SMS z banku informujący o zmianie limitu operacji Blik na jej rachunku.
Wtedy dopiero internautka zorientowała się, że coś jest nie tak. Rozłączyła się i zadzwoniła do swojego banku. Okazało się, że oszuści założyli inne konto na jej rachunku, przelali tam wszystkie środki. Tym razem już rzeczywisty pracownik banku powiedział, że miała wyjątkowe szczęście. Mimo błyskawicznych działań oszustów ostatecznie nie udało im się wypłacić pieniędzy z jej drugiego rachunku, gdzie przelali wszystko, co miała.