Posłowie Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) skierowali do Sejmu projekt nowelizacji ustawy o pożyczce lombardowej, uchwalonej w kwietniu minionego roku. Ludowcy chcą uchylenia przepisów obowiązujących od 7 stycznia, które nakazują bankom traktować rolników prowadzących działalność rolną jak zwykłych konsumentów.
Jeśli nic w tej kwestii się nie zmieni, rolnicy będę mieć utrudniony dostęp finansowania bankowego i będzie ono droższe niż przed 7 stycznia. Szczegółowo opisywaliśmy problem w money.pl na początku stycznia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niedźwiedzia przysługa
Jak czytamy w uzasadnieniu do projektu poselskiego, finansowanie konsumenckie jest droższe o prawie 100 proc. w porównaniu z finansowaniem przedsiębiorców (koszt obsługi kredytu, koszt ryzyka, horyzont czasowy, zabezpieczenie itp.).
Autorzy projektu zauważają, że w przypadku braku możliwości uzyskania kredytów z bezpiecznych źródeł rolnicy mogą zacząć poszukiwać finansowania w tzw. szarej strefie. Podkreślają ponadto, że w związku z tym skutek ustawy o konsumenckiej pożyczce lombardowej może być odwrotny od zamierzonego.
Sprawa jest poważna, bo dotyczy finansowania dla ponad 400 tysięcy gospodarstw rolnych w Polsce. Według oficjalnych danych dostępnych na stronach regulatora na koniec listopada minionego roku saldo kredytów udzielonych rolnikom indywidualnym wynosiło 30,1 mld zł wobec 26 mld zł na koniec grudnia 2022 roku. Oznacza to wzrost o 15,8 proc. (4,1 mld zł).
Jak dotąd najwyższy stan salda kredytowego w przypadku rolników indywidualnych w Polsce odnotowano w 2019 roku i było to wówczas 31 mld zł. Później nastąpił spadek do 25,5 mld zł w pierwszej połowie 2023 roku i odbicie w drugiej połowie 2023 do obecnego poziomu około 30 mld zł.
W ostatnich tygodniach sytuacja w sektorze agro jest mocno napięta. W krajach Unii, w tym również w Polsce, trwają protesty rolników w związku z decyzją Komisji Europejskiej o wydłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą do połowy 2025 r. Ustępstwa wobec Kijowa to forma pomocy dla kraju, który od lutego 2022 r. broni się przed napaścią zbrojną ze strony Rosji.
Dla rolników z UE jest to nie do przyjęcia, dlatego protestują. Ponadto rolnicy chcą także odstąpienia od wymogów tzw. Zielonego Ładu. Uważają, że prowadzi on do ograniczenia produkcji rolnej w Europie poprzez nakładanie dodatkowych wymagań środowiskowych.
W Polsce czarę goryczy w relacjach rolników z obecnym rządem tuż przed kwietniowymi wyborami samorządowymi może przelać utrudniony dostęp do finansowania bankowego w Polsce.
Rolnicy bez płynności
Przypomnijmy, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa lada chwila uruchomią kolejną pulę preferencyjnych kredytów płynnościowych dla zagrożonych gospodarstw. W ubiegłym roku w ramach tego rozwiązania banki we współpracy z państwem udzieliły rolnikom finansowania na łączną kwotę 8,8 mld zł.
Docelowo planowano udzielić 10 mld zł finansowania, dlatego też będzie kontynuacja w tym roku. Akcję przedłużono do połowy tego roku.
Nie wyobrażamy sobie, abyśmy my, sektor bankowy, zwiększył bilans o kolejną, potężną pulę kredytów płynnościowych w reżimie tak bardzo ryzykownych przepisów, jakie mamy obecnie. Są niespójne, istnieje co najmniej pięć różnych interpretacji prawnych, częściowo i wzajemnie się wykluczających, a więc narażających banki na pozwy w przyszłości. Na rynku obserwujemy wzmożoną działalność kancelarii prawnych, które tylko szukają słabych punktów w umowach kredytowych — mówi w rozmowie z money.pl Bartosz Kublik, wiceprezes Związku Banków Polskich (ZBP).
Nasz rozmówca przypomina, że w rolnictwie jest tzw. przednówek. Rolnikom kończą się zeszłoroczne zapasy potrzebne do produkcji rolnej. Będą potrzebowali pieniędzy, by kupić paliwo, nawozy, nasiona itd.
Czy jeśli ryzykowne z punktu widzenia instytucji finansowych przepisy nie zostaną uchylone, rolnicy będą odsyłani z banków z kwitkiem?
Banki będą starały się udzielać finansowania swoim stałym klientom, ale na pewno nie tak wartko, jak mogłyby to robić, gdyby przywrócono wcześniejszy stan prawny. Na kanwie obowiązujących przepisów finansowanie będzie wyłącznie uzupełniające, a więc strumień pieniędzy płynący do sektora agro będzie zdecydowanie mniejszy — ostrzega wiceprezes Kublik.
Cios w banki spółdzielcze
Większość pieniędzy rolnicy pożyczają w bankach spółdzielczych. Według stanu na koniec października ubiegłego roku było to 65 proc. całego rolnego portfela kredytowego. Pozostałych 35 proc. przypadało na banki komercyjne, wśród których czołowa pozycja należy do BNP Paribas. Rolników w mniejszym stopniu obsługują też takie banki jak PKO BP, Pekao i Santander.
Według danych Biura Informacji Kredytowej od stycznia do października 2023 r. rolnikom indywidualnym w Polsce udzielono kredytów na kwotę około 10 mld zł. Z tego 6,9 mld udzieliły banki spółdzielcze, a 3,1 miliarda — banki komercyjne.
Największy udział w zeszłorocznej sprzedaży kredytów miały właśnie wspomniane wcześniej kredyty płynnościowe, udzielane z udziałem państwa. Banki udzielały tych kredytów od 13 lipca 2023 r. Do 15 grudnia 2023 r. udzieliły ich na kwotę 8,8 mld zł. W toku tej akcji złożono w bankach 80 983 wnioski kredytowe, udzielono natomiast 71 287 kredytów.
Dodatkowo udzielono 326 tzw. kredytów skupowych na kwotę 1,63 mld zł dla podmiotów skupujących zboża. Była to interwencja związana z wejściem na polski rynek zboża ukraińskiego i miała ożywić popyt na zboże krajowe.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl