Wyjaśnienia prof. Adama Glapińskiego bez prof. Adama Glapińskiego i bohaterek zamieszania - tak Narodowy Bank Polski tłumaczy się z pensji pracowników i ich kompetencji. W środę NBP zaprosił dziennikarzy na specjalnie zorganizowaną konferencję, gdzie postanowił ujawnić część informacji o zarobkach kadry. Zaczął od zarobków prezesów.
W 1999 roku prezes Narodowego Banku Polskiego miał średni miesięczny przychód w kwocie 45 tys. zł. W 2015 roku było to około 74 tys. zł. W 2018 roku - za kadencji prof. Adama Glapińskiego - przychód miesięczny wynosił 63 tys. zł. W tym jest i wynagrodzenie zasadnicze, i ewentualne premie, i ewentualne dodatki. Narodowy Bank Polski nie podał szczegółów tej kwoty. Jest to całkowity przychód brutto, przed opodatkowaniem. Nic więcej o składnikach tej kwoty Bank nie chciał powiedzieć.
Jednocześnie Narodowy Bank Polski ujawnił, ile średnio zarabiają w banku dyrektorzy departamentów. Przeciętne wynagrodzenie zostało również ustalone w oparciu o deklaracje PIT. W 2014 roku dyrektorzy dostawali 38 tys. zł, w 2017 roku otrzymują 37 tys. zł. Pierwsza kwota wypłacana była za kadencji prof. Marka Belki, druga za kadencji prof. Adama Glapińskiego. Narodowy Bank Polski tłumaczył się również z tak zwanego karpiowego i becikowego dla pracowników. - Te kwoty podajemy pierwszy raz. Emocje budzą wynagrodzenia dyrektorów, więc je podajemy w formie średniej. Jest to wynagrodzenie ustalone o PIT - zawiera wszystko to, co wynika z umowy o pracę i zdecydowanie więcej - tłumaczy Ewa Raczko, zastępca dyrektora departamentu kadr. Od czego zależy pensja dyrektorska? Na przykład od wielkości departamentu.
Zobacz: Prezes PKO BP o zarobkach w NBP. "Powinny być transparentne i znane"
Wynagrodzenia Martyny Wojciechowskiej i Kamili Sukiennik - czyli tak zwanych dwórek prof. Adama Glapińskiego - nie będą ujawniane. - Narodowy Bank Polski nigdy nie udzielał imiennie takich informacji - tłumaczyła Ewa Raczko. - Żaden z dyrektorów nie otrzymuje około pensji 65 tys. zł bądź wyższej. Informacje, że tak wysokich zarobków w NBP nie ma przekazaliśmy już 12 grudnia zeszłego roku. Miesięczne wynagrodzenie całkowite w kwocie 65 tys. zł zdarzyło się w poprzedniej kadencji u jednego z dyrektorów - dodawała.
- Martyna Wojciechowska nie zarabia 65 tys. zł miesięcznie. Tego typu zarobki występują na stanowiskach prezesów zarządu, a nie dyrektorów departamentu. Jest odpowiednia drabinka wynagrodzeń, najlepiej wynagradzani są prezesi, członkowie zarządu, a dopiero kadra wyższego szczebla. Pani dyrektor Martyna Wojciechowska może być w grupie osób trochę lepiej zarabiających niż przeciętnie. I tyle - dodawała Ewa Raczko. - Wynagrodzenia od lat są na identycznym poziomie - dodawała zastępca dyrektora departamentu kadr.
Narodowy Bank Polski wielokrotnie podkreślał na konferencji prasowej, że Narodowy Bank Polski nie wydaje pieniędzy z budżetu, nie są to środki publiczne. - Oznacza to, że budżet państwa nie jest obciążany kosztami Narodowego Banku Polskiego. Należy podkreślić, że Narodowy Bank Polski ma ugruntowaną w przepisach i sądowym orzecznictwie niezależność finansową i personalną. Zasady wynagradzania zostały ustalone przez zarząd Narodowego Banku Polskiego w 2010 roku - tłumaczyła Ewa Raczko.
Narodowy Bank Polski tłumaczył się, że wynagrodzenia w sektorze bankowym w ostatnich latach rosły zdecydowanie szybciej niż miało to miejsce w Narodowym Banku Polskim. Jednocześnie NBP nie chciał ujawnić widełek płacowych - najmniejszego i największego wynagrodzenia wśród dyrektorów. Nie chciał również ujawnić szczegółów rekrutacji dyrektor Martyny Wojciechowskiej i dyrektor Kamili Sukiennik ani ich pensji.
Ani prof. Adam Glapiński, ani dyrektor komunikacji Martyna Wojciechowska, ani dyrektor gabinetu prezesa Kamila Sukiennik nie pojawili się na specjalnej konferencji prasowej Narodowego Banku Polskiego. NBP zaprosił we wtorek w nocy dziennikarzy na briefing, na którym miał tłumaczyć się z polityki kadrowej i płacowej. Zabrakło jednak osób, które w sprawie mają do powiedzenia najwięcej. NBP do boju wysłał za to Ewę Raczko, zastępcę dyrektora departamentu kadr oraz Dorotę Szymanek, dyrektor departamentu prawnego.
Nieobecność prof. Adama Glapińskiego można tłumaczyć trwającym wciąż posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej. Nieobecność pozostałych bohaterek sprawy - jest tajemnicą NBP. Ewa Raczko odczytała oświadczenie NBP.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl