Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marcin Lis
Marcin Lis
|

Nieoficjalnie: Ustawa frankowa do zamrożenia. Projekt może umrzeć śmiercią "sejmową"

35
Podziel się:

Z nieoficjalnych informacji money.pl wynika, że prezydencki projekt ustawy frankowej ma trafić do sejmowej "zamrażarki", by nie udało się go uchwalić przed końcem kadencji. Przeciwko ustawie jest nie tylko kalendarz, ale przede wszystkim kręgi rządowe.

Tak wyglądało zainteresowanie posłów wystąpieniem prezydenckiego ministra o projekcie ustawy frankowej w 2017 r.
Tak wyglądało zainteresowanie posłów wystąpieniem prezydenckiego ministra o projekcie ustawy frankowej w 2017 r. (PAP, Tomasz Gzell)

Projekt ustawy frankowej miał wejść w życie 1 lipca 2019 roku. Szanse na realizację takiego scenariusza są jednak iluzoryczne. Rząd stracił zainteresowanie forsowaniem rozwiązania, gdy okazało się, że nie tylko dokument nie podoba się bankom i frankowiczom, ale może także pogorszyć relacje dyplomatyczne z czterema unijnymi państwami oraz Komisją Europejską.

W lutym "Dziennik Gazeta Prawna" ujawnił, że ambasadorowie Niemiec, Austrii, Hiszpanii i Portugalii wystosowali do przewodniczącego sejmowej Komisji finansów publicznych list, w którym ostrzegli przed przyjmowaniem ustawy o pomocy frankowiczom. Zasugerowali, że ewentualne straty właścicieli banków spowodowane utworzeniem tzw. funduszu konwersji mogą doprowadzić do szeregu pozwów przeciwko Polsce.

Rząd nie zamierza przed wyborami otwierać zatem nowego frontu, ale nie może także oficjalnie ogłosić wycofania swojego poparcia dla pomocy zadłużonym Polakom. Przyjęty w lutym przez podkomisję projekt ustawy ma zatem "umrzeć" w ciszy parlamentarnych gabinetów.

Tadeusz Cymański, któremu powierzono misję kierowania pracami podkomisji, był zaskoczony naszymi ustaleniami. Przyznał jednak, że jego rola się skończyła w chwili przyjęcia sprawozdania z prac podkomisji, a o losie dokumentu zdecyduje marszałek Sejmu. Dodał, że będzie monitorował sprawę.

Zapytany o sprawę przedstawiciel Kancelarii Prezydenta zapewnia z kolei, że nie ma się czym martwić i zapowiada więcej informacji w drugiej połowie tygodnia.

Zobacz także: Oglądaj też: Ustawa frankowa może być niezgodna z prawem europejskim

Wybory do parlamentu muszą odbyć się pomiędzy 12 października a 12 listopada. Z tego względu do końca kadencji zaplanowano, poza tym w obecnym tygodniu, tylko sześć posiedzeń.

Choć posłowie niejednokrotnie pokazywali, że potrafią w kilkadziesiąt godzin uchwalić ustawę od podstaw, to przy braku wyraźnego poparcia politycznego na niewiele się to zda. W końcu termin wejścia w życie ustawy wyznaczono na 1 lipca 2019 r. Nawet jej przesunięcie daje przy braku poparcia politycznego małe szanse na przyjęcie jej przed końcem kadencji. Wystarczy bowiem, że posłowie "przypomną" sobie o zasadach prawidłowej legislacji. To bowiem będzie wymagać drugiego czytania, ewentualnych poprawek, prac komisji, głosowania, prac Senatu, poprawek i kolejnego głosowania w Sejmie. Do tego czas na opinie prawne i szanse na przyjęcie ustawy maleją niemal do zera.

Do tego przed posłami bardzo intensywny czas - w końcu w trybie ekspresowym muszą przyjąć ustawy realizujące obietnice tzw. piątki Kaczyńskiego. Czasu jest niewiele, trzynaste emerytury mają być wypłacane w maju, a 500 plus na pierwsze dziecko od lipca. Do tego zapowiedziane na ten rok obniżenie kosztów pracy i zwolnienie najmłodszych z płacenia PIT. Przynajmniej dwie ostatnie ustawy będą z kategorii pracochłonnych.

Jeśli rząd Zjednoczonej Prawicy faktycznie zastosuje taktykę na "przeczekanie", o której money.pl poinformowały źródła zbliżone do Alej Ujazdowskich, to dzień po jesiennych wyborach ustawa zostanie "zmielona". Zadziała tzw. zasada dyskontynuacji - nieuchwalone przed końcem kadencji ustawy trafiają do kosza. Choć zasada nie jest jednoznacznie zawarta w żadnym dokumencie, to jest już zwyczajem polskiego parlamentu. Na tyle zakorzenionym, że w ustawie o inicjatywie obywatelskiej czy regulaminie Sejmu zapisano, które projekty nie mogą być w ten sposób traktowane - mowa o ustawach dostosowujących nasze prawo do wymogów UE oraz właśnie inicjatywie obywatelskiej.

W ten sposób, rząd będzie miał "czyste ręce" i problem frankowiczów odłoży na kolejną kadencję. A każdy kolejny rok to "chłodzenie" kwestii - według BIK na koniec 2018 r. do spłaty było ponad 450 tys. takich kredytów wartych 107,1 mld zł. Dwa lata wcześniej było to 519 tys. kredytów na kwotę 136,81 mld zł.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(35)
WYRÓŻNIONE
Maciek
6 lat temu
Jeżeli banki kłamały w umowach to niech za to zapłacą, jeżeli nie to żadnej pomocy rządowej dla frankowiczów!
Alan
6 lat temu
My frankowicze nie chcemy zadnej ustawy, chcemu aby prawo było respektowane i sądy orzekały zgodnie z literą prawa. Czy to tak wiele wymagamy od państwa w centrum europy i w 2019 roku????
ecie pecie
6 lat temu
szykuję się na pozew z moim "kochanym" bankiem. już niedługo "s...." mam w nosie "pomoc" naszego kłamliwego rządu. Nie chodziło mi o "taką" pomoc czyli pseudo dofinansowanie. Chciałem po prostu ustawy karzącej złodziejskie banki , PIS i AD mnie oszukali -dostali mój głos kanciarze i wysłali mnie na drzewo !!!
NAJNOWSZE KOMENTARZE (35)
Sylwek
6 lat temu
Mnie żal tych, co procedują nad tą sprawą i mają - jak w banku - niewłaściwe podejście do całości zagadnienia. Podstawowe pytanie: Co się dzieje z pieniądzem, kiedy rata kredytu jest spłacana? Odpowiedź może być dla niektórych zaskoczeniem, dla innych wręcz szokująca, a jeszcze inni nie będą w to wierzyć. Kolejne pytanie: Czy ktokolwiek z parlamentarzystów, rozpatrywał dokładnie współczesne zagadnienie kreacji pieniądza i jego niszczenia? To co się dzieje w tym kraju to jest katastrofa dla mnie w temacie edukacji o naturze pieniądza i rządzących nim algorytmów. Jakby tego było mało to w takiej Japonii na przykład na przestrzeni 20 lat wiedza o naturze pieniądza bankowego też była jakąś enigmą nie do odszyfrowania. Takie to sprawy są, że mi naprawdę żal, tego otumanionego - tą papką z mediów płynącą - społeczeństwa.
Józek
6 lat temu
Kiedy brałem kredyt też miałem możliwość wzięcia we frankach bo było taniej. Jak byk było napisane że to zależy od kursu. Pazerni chcieli być sprytniejsi niż złotówkowi i teraz lamentują. Czy złotówkowi żądają wsparcia państwa - nie. Nie macie wstydu za grosz frankowcy
Edi
6 lat temu
I bardzo dobrze, za oszustwa banków nie ma płacić państwo i podatnicy, tylko BANKI!
monika
6 lat temu
Nie chcemy żadnej pomocy, po co tak to nazywacie?? Po co ta głupia propaganda?? Chodzi o doprowadzenie umów do zgodności z prawem i spłacenie kredytów - TYLE. Nie mówcie o pomocy i nie okłamujcie społeczeństwa
Ktoś tam
6 lat temu
Komu żal bez przesady... Tylko Frankowiczom chyba....tanio tanio zrobimy brać.... A potem płacz....
...
Następna strona