TSUE wydał kolejny już wyrok w sprawie polskich frankowiczów. Najważniejsza kwestia dotyczy przedawnień - już po unieważnieniu umowy - roszczeń banków wobec kredytobiorców za korzystanie z kapitału. To TSUE zostawia do decyzji polskich sądów.
- Na ten moment nie ma jeszcze odpowiedzi dotyczących przedawnienia oraz korzystania z kapitału. Jest odpowiedź o konieczności informowania kredytobiorców - wyjaśnia w rozmowie z money.pl mec. Marcin Szołajski.
Co więc wiadomo na teraz? - Na razie jest to informacja prasowa, ale już możemy wyciągać pierwsze wnioski. TSUE potwierdził, że sąd musi unieważniać umowę według treści z daty jej zawarcia, a nie zmienionej na przykład aneksem - tłumaczy mec. Szołajski. Jak dodaje, to bardzo dobre rozwiązanie dla frankowiczów.
Jak dodaje, kluczowa odpowiedź na kolejne pytanie dotyczy częściowego usunięcia warunku waloryzacyjnego. - W części jest dozwolona, a w części niedozwolona. W GE Money Banku umowy były z klauzulą o średnim kursie NBP, plus marża banku. Marżę bank ustala jak chce, ale uczciwy jest kurs NBP. TSUE powiedział, że nawet jeśli jest sytuacja, że klauzula waloryzacyjna składa się z dwóch elementów, w całości jest nieważna, ale nie można wykreślać jednego elementu, by już była ważna - wyjaśnia.
Tłumacząc prościej, mec. Szołajski mówi, że nie można z umów wykreślać zapisu o marży i zostawiać kursu NBP, twierdząc, że będzie w porządku. - TSUE orzekł, że tego nie można zrobić - podkreśla prawnik.
Wyrok TSUE
TSUE uznał, że "skutki stwierdzenia przez sąd istnienia nieuczciwego warunku w umowie zawartej między przedsiębiorcą a konsumentem podlegają przepisom prawa krajowego, przy czym kwestia utrzymywania się w mocy takiej umowy powinna być oceniana z urzędu przez sąd krajowy zgodnie z obiektywnym podejściem na podstawie tych przepisów".
Trybunał stwierdził też, że z "dyrektywy 93/13 nie wynika, że w sytuacji, w której rezygnacja przez konsumenta z prawa do powoływania się na nieuczciwy charakter wynika z jego wolnej i świadomej zgody, stwierdzenie nieuczciwego charakteru pierwotnych warunków danej umowy skutkuje unieważnieniem umowy w brzmieniu zmienionym aneksem, nawet jeśli, po pierwsze, usunięcie tych warunków doprowadziłoby do unieważnienia całości pierwotnie zawartej umowy, a po drugie, takie unieważnienie byłoby korzystne dla konsumenta".
Czytaj także: Firmy chcą szczepić. Dadzą nawet dzień wolnego
To ważne orzeczenie nie tylko dla kredytobiorców, ale i banków oraz Sądu Najwyższego. Odpowiada na pytania prejudycjalne Sądu Okręgowego w Gdańsku i rozstrzyga kwestie dotyczące możliwości żądania wynagrodzenia za korzystanie z kapitału oraz przedawnienia roszczeń banku w przypadku unieważnienia umowy.
Wagę wyroku TSUE pokazuje fakt, że Sąd Najwyższy przesunął termin swojego posiedzenia. Miał się na nim zająć pytaniami pierwszej prezes SN Małgorzaty Manowskiej, a także wnioskiem Rzecznika Finansowego. Wniosek Rzecznika dotyczył tego, czy po unieważnieniu umowy stronom przysługują roszczenia o zwrot świadczenia nienależnego w związku z bezpodstawnym wzbogaceniem.
Pytania do TSUE
SO w Gdańsku 30 grudnia 2019 roku wysłał pytania do TSUE. Było to łącznie 5 pytań, choć najważniejsze dotyczy właśnie możliwości uwzględnienia roszczeń banków po unieważnieniu umowy, a także tego, od kiedy liczyć termin przedawnienia się tych roszczeń.
Banki przekonują, że kredytobiorca musi zapłacić wynagrodzenie za to, że korzystał z udostępnionego kapitału. Zupełnie innego zdania są: Rzecznik Finansowy, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz polski rząd. To stanowisko podtrzymują także prawnicy broniący frankowiczów.
Wszystkie pytania wysłane przez gdański sąd do TSUE dostępne są TUTAJ.
Jeden kredyt, wyrok dla wszystkich
Choć orzecznictwo TSUE dotyczy konkretnego kredytu, to w oparciu o ten wyrok będą zapadały kolejne decyzje w polskich sądach. Tu sprawa dotyczyła kredytu hipotecznego na budowę domu, indeksowanego do franka szwajcarskiego, o wartości ponad 500 tys. zł. Udzielony został w 2008 roku przez GE Money Bank (obecnie należącym do banku BPH).
Warto zaznaczyć, że kursy kupna i sprzedaży waluty odnosiły się do średniego kursu NBP, powiększonego o marżę banku. Jednak umowa nie określała sposobu ustalania marży, nie pozwalała też na spłatę rat bezpośrednio we frankach szwajcarskich.
Powodowie domagają się stwierdzenia nieważności umowy, z kolei bank chce oddalenia powództwa, twierdząc, że umowa kredytu pozostaje zgodna z prawem.
Czwartkowy wyrok jest ważny dla wszystkich frankowiczów, ale przede wszystkim staje się drogowskazem dla sądów. A tylko w 2020 roku wpłynęło do nich aż 28 tys. pozwów, w tym roku już ponad 5 tys. kolejnych.
Szacuje się, że w Polsce udzielono łącznie około 700 tys. kredytów we frankach, zobowiązania wciąż spłaca ponad 400 tys. osób.