Resort rodziny zwrócił się do związków zawodowych i pracodawców z prośbą o opinię dotyczącą takiej inicjatywy w ramach Rady Dialogu Społecznego - informuje "Fakt". Jak pisze dziennik, rząd chce szybko rozpatrzyć projekt złożony przez Solidarność.
Problem polega na tym, że - jak pisaliśmy w money.pl - to, co jest atrakcyjne dla obecnych emerytów, nie będzie takie dla przyszłych.
- Projekty obywatelskie mają swoją wagę, bo jest pod nimi zebranych minimum 100 tys. podpisów. Warto ten projekt rozpatrzyć. Wiemy, że jest dużo osób, które w tym przedziale wiekowym chciałyby skorzystać z tego rozwiązania - powiedział wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed.
Dodał jednak, że takie rozwiązanie "jest zawsze kosztem przyszłego emeryta, który może mieć przez to niższe świadczenie, ale warto nad tym popracować" – podkreślił wiceminister.
Komu stażowe?
Przypomnijmy, że zgodnie z projektem przygotowanym przez Solidarność, emerytura stażowa przysługiwałaby osobom urodzonym po 31 grudnia 1948 r., które osiągnęły okres składkowy i nieskładkowy wynoszący 35 lat dla kobiet i 40 dla mężczyzn. Warunkiem byłoby, że jej wysokość ustalona przy zastosowaniu tzw. formuły zdefiniowanej składki nie jest niższa od minimalnej emerytury, czyli obecnie 1250,88 zł.
Stawka będzie niska
Eksperci ostrzegają jednak, że dla wielu osób skorzystanie z emerytury stażowej oznaczałoby głodowe stawki i na świecie trend na rynku pracy jest wręcz odwrotny. - To pomysł pod prąd - mówił money.pl Oskar Sobolewski z Instytutu Emerytalnego. - Wiele krajów już myśli, żeby wiek emerytalny wynosił 70 lat - dodawał.
Związkowcy jednak mają tego świadomość. - To będzie dramatycznie niskie świadczenie - przyznał już jakiś czas temu w programie Wirtualnej Polski "Koronawirus" Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ "Solidarność". Mimo to związkowcy forsują takie rozwiązanie. - Trzeba pozwolić obywatelom samodzielnie podjąć taką decyzję, czy przejść na emeryturę teraz, czy jeszcze trochę pracować - mówi Lewandowski.