Bartosz Marczuk przez ponad trzy lata pracował w Ministerstwie Rodziny, gdzie odpowiedzialny był za program 500+. Później dostał kolejne zadanie specjalne, tym razem od Państwowego Funduszu Rozwoju: wdrożenie Pracowniczych Planów Kapitałowych. Przy każdej możliwej okazji przekonuje, że nie powinniśmy ufać wyłącznie systemowi emerytalnemu ZUS, ale skorzystać z dobrodziejstw, jakie niosą ze sobą PPK.
W niedzielny wieczór podzielił się takim przemyśleniem:
- Pasy zapięte? Kto ma słabe nerwy niech nie czyta. Oficjalny szacunek wysokości emerytur w przyszłości jaki dostałem z @zus_pl. Teraz dostajemy 53,8% ostatniej pensji (ok. 2,2tys.zł). W 2045 będzie 32%,w 2060-24,9%,a 2080-23,1%. To będzie ok.1 tys. zł na mc (na dzisiejsze pieniądze).
Jakaś recepta? "Dlatego trzeba dodatkowo się zabezpieczać. Dbać o zdrowie, kształcić, oszczędzać (PPK to idealny produkt), mieć więcej dzieci, przygotować się na dłuższą pracę" – napisał w kolejnym tweecie.
Komentujący nie podchwycili złowieszczego nastroju i nawet jeśli poczuli się zaniepokojeni, nie eksponowali tego. Raczej wypominali Marczukowi, że był wiceministrem w rządzie, który obniżył wiek emerytalny, co przyczyniło się do zmniejszenia prognozowanych świadczeń.
Przy okazji, w dyskusji wziął udział dr Rafał Mundry, który zauważył, że prognozy Marczuka i tak są zaskakująco dobre w stosunku do tego, jakie świadczenia dostają dziś niektóry emeryci.
- Dziś mama ma 680 zł emerytury na rękę. Po 23 latach składkowych. Do 2,2 tys. zł baaardzo daleko – napisał.
Małe zainteresowanie PPK
Przypomnijmy, że przed kilkoma dniami opublikowano raport o "Poziomie partycypacji w programie pracowniczych planów kapitałowych" przygotowany przez Instytut Emerytalny i kancelarię Wojewódka i Wspólnicy. Wynika z niego, że w największych firmach (bo to one w pierwszej kolejności musiały wprowadzić PPK) zainteresowanie programem wyniosło zaledwie 40 proc. Do danych natychmiast ustosunkował się Paweł Borys, prezes PFR, który jest zdania, że za niskie uczestnictwo niekiedy odpowiadają same firmy, które zachęcają pracowników do wypisania się z PPK.
- Jest bardzo dużo firm z partycypacją w PPK powyżej 50 proc. Ale są też takie, gdzie partycypacja ta jest dziwnie niska. Z tych firm mamy sygnały o presji pracodawcy na rezygnację. Będziemy reagować - zauważył na Twitterze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl