Jacek Sasin był w poniedziałek goście radiowej "Trójki". Pytany o plany zniesienia limitu 30-krotności składki na ZUS powiedział, że rząd nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, a zdania wśród koalicjantów są podzielone.
- Ja mogę powiedzieć o swoim punkcie widzenia i myślę, że duża część polityków PiS go podziela, że zachowanie tych rozwiązań, które są dotychczas jest niecelowe i niesprawiedliwe. Mamy oto sytuację, że osoby najlepiej zarabiające - powyżej 12 tys. zł, mają de facto w stosunku do swoich zarobków mniejsze obciążenia niż osoby zarabiające mniej, bo te składki płacą tylko do pewnej wysokości - mówił wicepremier Sasin. - Nie widzę powodu, żeby taki stan rzeczy utrzymywać, natomiast są to też poważne pieniądze, które mogłyby trafić do budżetu i te pieniądze mogłyby służyć wszystkim obywatelom. Wydaje mi się, że ta decyzja powinna być taka, żeby ten limit znieść.
Sasin podkreślał, że rozmowy w rządzie są trudne, a kompromis musi być osiągnięty do końca tygodnia.
- Są terminy, które są terminami konstytucyjnymi, kres tego tygodnia to jest kres tych terminów - podkreślił wicepremier.
Pod koniec sierpnia br. Rada Ministrów przyjęła wstępnie projekt ustawy budżetowej na rok 2020, zakładający m.in. wzrost PKB na poziomie 3,7 proc. w przyszłym roku oraz brak deficytu.
W projekcie zapisano też: "Zniesienie ograniczenia rocznej podstawy wymiary składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe".
Obecnie ze składek na ZUS są zwolnione osoby, które rocznie otrzymują pensję w wysokości niecałych 143 tys. złotych (jest 30-krotność średniej pensji). Zwolnienie takie jest zabezpieczeniem systemu przed tym, żeby za kilkadziesiąt lat ZUS nie był zmuszony wypłacać ogromnych emerytur osobom, które najwięcej wpłacały do jego kasy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl