Po batalii między lewicą a prawicą Parlament Europejski przyjął propozycję, by kierowcy pracujący na własny rachunek podlegali takim samym ograniczeniom tygodniowego czasu pracy do 48 godz., jak ich koledzy na etacie.
Ta drażliwa społecznie i politycznie sprawa jest kluczowa dla rzeszy polskich kierowców, pracujących na zasadzie działalności gospodarczej. Dotąd niezależni kierowcy nie podlegali rygorom dyrektywy o czasie pracy w transporcie drogowym.
Socjaliści, komuniści i Zieloni forsujący pomysł zrównania praw i obowiązków wszystkich kierowców - w trosce o warunki ich pracy i bezpieczeństwo na drogach - wygrali niewielką liczbą głosów z chadekami, liberałami i konserwatystami, którzy stawali w obronie niezależnego organizowania sobie pracy przez samozatrudnionych kierowców autobusów i ciężarówek.
Tym samym Parlament Europejski odrzucił przedstawioną przez Komisję Europejską propozycję nowelizacji dyrektywy z 2002 r. o czasie pracy w transporcie drogowym. W liberalnym duchu zakładała ona, że kierowcy samozatrudnieni nie będą objęci restrykcjami czasu pracy. Przy czym nie chodzi o czas spędzony za kierownicą, bo takie same zasady obowiązują jednych i drugich, jeśli chodzi o maksymalną liczbę godzin jazdy i minimalny czas odpoczynku. Chodzi o czas poświęcony np. na załadunek czy rozładunek towaru, kontrole celne, mycie pojazdów itd.
Wynik głosowania PE oznacza, że jednoosobowe firmy przewozowe podlegają tym samym zasadom, co kierowcy zatrudnieni w firmach przewozowych. Czas pracy kierowców jest ograniczony do 48 godzin tygodniowo i może zostać wydłużony do 60 godzin pod warunkiem, że zachowany zostanie średni tygodniowy limit 48 godzin pracy w ciągu czterech miesięcy.
Lewica i Zieloni cieszą się z wyniku głosowania. Ich zdaniem wyłączenie samozatrudnionych kierowców tylko nasiliłoby problem kierowców, którzy pod presją pracodawców muszą zgadzać się na swój fałszywy status niezależnych pracowników i pracować dłużej. Chadecka sprawozdawczyni projektu w PE, słowacka eurodeputowana Edit Bauer bez powodzenia usiłowała przekonać eurodeputowanych do poparcia propozycji KE. - _ Samozatrudnieni nie potrzebują ochrony sami przed sobą _ - argumentowała.
_ - Klub PO-PSL opowiadał się za wykluczeniem samozatrudnionych kierowców z zakresu obowiązywania dyrektywy. Uważa, że przepis ten jest ekonomicznie i społecznie niewspółmierny i zbędny _ - powiedział Jan Kozłowski (PO), członek komisji ds. zatrudnienia i spraw socjalnych PE. Protestował przeciwko _ niebezpiecznym precedensom w innych sferach działalności gospodarczej wobec osób pracujących na własny rachunek _.
KE argumentowała, że jej propozycja wystarczała, by rozwiązać najważniejszy problem: nowej dyrektywie mieli podlegać _ fałszywi _ samozatrudnieni kierowcy, czyli tacy, którzy co prawda mają własną działalność gospodarczą, ale świadczą stale usługi na rzecz tego samego przewoźnika i nie mają prawa pracować gdzie indziej. Chodzi o to, by przysługiwała im taka sama ochrona socjalna, jak kierowcom zatrudnionym na etacie. Co innego faktycznie niezależni kierowcy, którzy powinni mieć prawo do samodzielnego określania swojego wymiaru pracy. Za takim rozwiązaniem opowiedzieli się też wcześniej ministrowie transportu 27 krajów UE, sprzeciwiając się _ komplikowaniu życia _ kierowcom pracującym na własny rachunek.
Jeśli chodzi o godziny spędzone za kierownicą, to wszystkich kierowców już wcześniej obowiązywał limit 90 godz. przez dwa tygodnie, 11 godz. wypoczynku na dobę i 48 godz. wypoczynku co sześć dni.