* - To kawiarnia inna niż wszystkie. Naszą ideą jest pomaganie i ludziom, i kotom – mówi Anna Pawlicka, właścicielka Miau Cafe. Jej pomysł na biznes to pierwsza w Warszawie kawiarnia z kotami. - Pomagamy bezdomnym zwierzętom, organizujemy akcje charytatywne, aktywizujemy seniorów. Ludzie mogą się u nas zrelaksować w towarzystwie kota – dodaje właścicielka. Firma powstała dzięki darczyńcom. Połowę inwestycji sfinansowali internauci. Po roku działalności właścicielka myśli o drugim lokalu. Nie ma tu żadnej konkurencji.*
Zobacz wcześniejsze odcinki programu "Pomysł na biznes".
W firmie pracuje 6 osób. Czwórka to bariści, pozostałe dwie osoby zajmują się kotami. W kawiarni mieszka ich siedem. - Wszystkie siedem trafiło do nas w chwili, gdy zmarła ich właścicielka i miały trafić do schroniska. Dzięki nam znalazły nowy dom – tłumaczy Anna Pawlicka. Swoją kawiarnię otworzyła w styczniu 2016 roku.
Skąd pomysł na taki biznes? - Zawsze marzyłam o tym, żeby założyć kawiarnię. Bardzo trudno jest otworzyć kawiarnię w Warszawie, ponieważ takich lokali jest mnóstwo, a konkurencja jest tu ogromna – uważa Pawlicka. - Musiało to być coś oryginalnego, a ponieważ kocham koty i wiem, że powstają takie kawiarnie na całym świecie, m.in. z crowdfoundingu, to postanowiłam zainteresować się tym tematem i udało się – dodaje.
Szczególne wymagania? - Tego typu działalność jest dość trudnym tematem, ponieważ mamy zwierzęta w lokalu gastronomicznym. W związku z tym trzeba było spełnić dodatkowe warunki: oddzielenie pomieszczeń na zupełnie dwa osobne pomieszczenia z dodatkową śluzą, która zabezpiecza zwierzaki przed wyjściem do części gastronomicznej – tłumaczy właścicielka.
- Konieczne było też stworzenie dodatkowych pomieszczeń – antresoli na odpoczynek dla kotów czy pomieszczenia na kuwety. To wszystko wymagało orientacji w przepisach sanitarnych, badań u weterynarzy i uzyskania wszystkich niezbędnych zgód do prowadzenia takiej działalności – dodaje.
- Kawiarnia powstała ze zbiórki środków w crowdfoundingu, czyli składali się na nią wszyscy, którzy mieli ochotę i chcieli, żeby to miejsce powstało – wyjaśnia Anna Pawlicka.
Koszt inwestycji wyniósł ok. 110 tys. zł. To wartość głównie przebudowy i dostosowania lokalu do wymogów sanepidu, zatowarowania go oraz wyposażenia w niezbędne sprzęty. Ponad 60 tys. zł pochodziło ze zbiórki crowdfoundingowej. Reszta to środki pochodzące z kredytu i oszczędności właścicielki – m.in. sprzedaży motocykla.
Początek działalności? - Na samym początku obroty były bardzo wysokie. Byliśmy zupełnie nieprzygotowani na taki start pod względem i liczby pracowników, i ilości pracy. W tej chwili wszystko się ustabilizowało i jest pod kontrolą – ocenia właścicielka.
Obecnie stały koszt prowadzenia takiej działalności to ok. 15 tys. zł. To wartość czynszu, mediów i wynagrodzeń.
Największy problem w tym biznesie? - Odpowiedzialność za koty. Żeby nie były stresowane i żeby miały tu dobre życie. Kolejny problem to sezonowość. Wakacje są trudniejszym momentem dla kawiarni, ponieważ w tym czasie ludzie chcą przychodzić do otwartych ogródków, a nie zamkniętych lokali – tłumaczy Anna Pawlicka.
Konkurencja? - Tak naprawdę nie ma żadnej, a na pewno nie w Warszawie. Są już takie lokale w Krakowie i Lublinie, natomiast nie jesteśmy dla siebie konkurencją ze względu na odległość – dodaje właścicielka.
Według niej najlepszym sposobem dotarcia do klientów w tym biznesie są social media, internet i marketing szeptany.
Obecna liczba klientów kawiarni to średnio 30 osób dziennie w tygodniu i 60 osób dziennie w weekendy.
Plany na przyszłość? - Na pewno chcielibyśmy dotrzeć do klientów, którzy mieszkają blisko. Głównym planem jest otwarcie kolejnej kociej kawiarni. W tej chwili jestem na etapie poszukiwania lokalu – dodaje Anna Pawlicka.
_ Prowadzisz ciekawą działalność gospodarczą? Napisz: mieszko.rozpedowski@grupawp.pl _