Włoskie "gelato" powstałe na bazie naturalnych składników, kręcone w tradycyjny sposób w oparciu o 100-letnią recepturę – to pomysł na biznes Karola Pietrowskiego, założyciela firmy "Jednorożec Lody Tradycyjne". Od dwóch lat każdego dnia produkowanych jest tu do 150 kg lodów.
W ofercie są trzy rodzaje lodów i maksymalnie 18 smaków. Ich produkcja odbywa się w lokalu. - Nasze laboratorium znajduje się za szklaną ścianą, dzięki temu można obserwować cały proces produkcji lodów tradycyjnych – tłumaczy właściciel.
Skąd pomysł na taki biznes? - W 2012 roku znalazłem się we włoskiej Bolonii, w całkiem innym temacie niż lody. Wszedłem do jednej z "gelaterii" i spróbowałem tamtejszych lodów – wspomina właściciel. - Kiedy jadłem pistację, to czułem tak jakbym zjadł rozgniecione, zmrożone orzeszki pistacjowe. Zaczęło to w mojej głowie dojrzewać – dodaje.
Właściciel postanowił odtworzyć smak tamtych lodów nad Wisłą. W 2014 roku na warszawskim Mokotowie powstała lodziarnia "Jednorożec".
Koszt inwestycji wyniósł ok. 500 tys. zł. To głównie wartość zakupu trzech maszyn do produkcji lodów, a także wyposażenia lokalu w ladę chłodniczą, witrynę na ciasta, lodówkę, zamrażarkę czy ekspres do kawy i młynek. Źródłem finansowania był kredyt inwestycyjny.
- Minimum, jakie potrzebujemy w tym biznesie, to pasteryzator i jeden frezer – wylicza Pietrowski. - To, co kupimy zależy od tego, co chcemy robić. Możemy postawić witrynę i sprzedawać lody z okienka. Jeśli patrzymy jednak na to wszystko długofalowo, liczymy się z wysokimi kosztami i ryzykujemy dużo, to kupujemy maszyny klasy Ferrari – dodaje właściciel.
- Na początku było ciężko, tylko ja pracowałem w laboratorium i sam kręciłem "gelato". Zaczynałem pracę z tylko jedną maszyną do lodów. Przed otwarciem byłem tu do 6 rano, a o 7.40 wracałem z powrotem. Zimą, żeby zredukować koszty, sam stałem za barem.
Podział obowiązków? - Zajmuję się wszystkim. Czasem stoję na kasie, jestem w laboratorium, robię zakupy – wylicza Karol Pietrowski. Obecnie w firmie zatrudnionych jest 10 osób.
Co jest największym problemem w tym biznesie? - Sezonowość i natłok pracy w krótkim okresie czasu – odpowiada właściciel. - Trzeba wówczas zarobić na utrzymanie lokalu zimą.
Według Pietrowskiego najlepszym i najbardziej szczerym sposobem dotarcia do klientów w tym biznesie jest tzw. marketing szeptany. - Fala rozpowszechniania informacji o biznesie jest długa, to trwa, ale jest ona najbardziej wiarygodna – tłumaczy.
Plany na przyszłość? Właściciel zapowiada uruchomienie na stronie internetowej informacji dotyczących alergenów i kaloryczności sprzedawanych lodów – do tej pory sprzedawcy rzemieślniczych lodów tradycyjnych takich informacji nie udostępniali.
Zobacz najnowszy odcinek programu "Pomysł na biznes".