W centrum Warszawy rozpoczął się kolejny protest przedsiębiorców. Po 40 min. uczestnicy ruszyli przed kancelarię premiera. W ten sposób chcą zmusić rządzących do bardziej zdecydowanych działań w walce z gospodarczymi skutkami epidemii koronawirusa.
- To są spontaniczne reakcje obywatelskie. To dzieło rozpaczy i krzyku przedsiębiorców, obywateli, którzy nie godzą się za zwolnienia, obniżki pensji - powiedział jeszcze przed startem akcji w specjalnym programie w Wirtualnej Polsce jeden z liderów protestu i przedsiębiorca Paweł Tanajno.
- Naród się budzi, coraz więcej osób chce stawić czoła opresyjnej polityce rządu PiS - dodał.
Przed Pałacem Kultury policja zatrzymała protest. Doszło do przepychanek. Policja kilkakrotnie wezwała demonstrantów do rozejścia. Kilka osób zatrzymano.
Atmosfera zrobiła się na tyle napięta, że wobec niektórych uczestników protestu użyto kajdanek.
- Proszę o nieatakowanie policjantów - mówił przez megafon funkcjonariusz.
- Wzywam policję do zachowania spokoju - mówił z kolei przez swój megafon poseł Grzegorz Braun, obecny w protestującym tłumie. Poseł bezskutecznie domagał się kontaktu z dowodzącym akcją.
Po godz. 18.30 policja zatrzymała Pawła Tanajno, organizatora akcji i kandydata na prezydenta. Wóz, do którego odprowadzono, organizatora marszu został otoczony przez tłum. Przebito oponę.
Po godz. 20 organizatorzy marszu wezwali do rozejścia się. Tłumaczyli, że na miejsce mają przyjechać większe siły policji i dalszy protest w tej formie nie ma sensu. Zapewniali też, że protesty będą kontynuowane w kolejnych dniach.
Czego chcą przedsiębiorcy? Przede wszystkim automatycznych wypłat pieniędzy dla poszkodowanych przedsiębiorców. Tylko w ten sposób - według Pawła Tanajno - uda się uratować miejsce pracy i pensje pracowników.
- Skoro jest automatyzacja rozliczeń podatkowych, to czemu nie można zautomatyzować przelewów? Przecież Morawiecki zgromadził sobie big-datę o polskiej gospodarce, mógłby uruchomić zwykły algorytm, aby sprawdzić, ile dana firma straciła pieniędzy i mógłby wygenerować wypłaty przez urzędników – wyjaśniał przedsiębiorca w rozmowie z money.pl.
Przypomnijmy, że podczas pierwszej odsłony protestu - w nocy z czwartku na piątek - policja zatrzymała przed kancelarią premiera 37 osób, wystawiła 130 wniosków o sądu oraz skierowała do sanepidu 150 dokumentów o ukaranie za naruszenie obostrzeń sanitarnych.
Tanajno, który spędził sześć godzin w areszcie i nad ranem został z niego wypuszczony, skrytykował później zachowanie funkcjonariuszy.
- Wypisywanie przez sześć godzin kilku papierków i przetrzymywanie w skandalicznych warunkach to jest pogwałcenie wszelkich standardów. To jest proceder, który służył temu, aby zastraszyć przedsiębiorców. To przypominało sytuacje z lat 80., gdy milicja zamykała działaczy "Solidarności" – mówił Paweł Tajano.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl