caabi
/ 2008-11-28 12:02
/
Tysiącznik na forum
z PB
cyt. "Problem z transakcjami skarbowymi polega na tym, że banki wciskały zabezpieczenia na lewarze zdesperowanym eksporterom przedstawiając prognozy umocnienia się złotego (prognozy mam jeszcze w skrzynce mailowej :):) dowody zbrodni:):)) nie informując o ryzyku, a jak już informowali, to w umowie było to zapisane czcionką o rozmiarze "3". Limity na transakcje skarbowe rozdawano na zasadzie "chcesz Pan limit to masz". Wszystko było dobrze gdy złoty się umacniał, dodatnie wyceny, itp ... Osłabienie złotego, które nastąpiło tak szybko i tak gwałtownie spowodowało, że mało uważni gracze z dnia na dzień wtopili na zabezpieczeniach. Ale to nie było chyba jeszcze najgorsze, w uproszczeniu zakładam, że firmy zabezpieczały swój eksport (dane kontrakty) po kursie przyjętym do kalkulacji produkcji, zakładając, że w przypadku ujemnej wyceny transakcji (która oznaczałaby tylko utracone korzyści), transakcja rozliczałaby się stopniowo pod dany kontrakt, a nie jednorazowo (roll beck, stałe miesięczne przepływy, itp.) A tu nagle dzwonią z banku i mówią limit został przekroczony, uzupełniasz depozyt albo natychmiast rozliczamy transakcje (brylował w tym osławiony bank M. :). Sytuacja bez wyjścia. Kontrakt jeszcze nie został w całości rozliczony a ty musisz wpłacić kasę w celu uzupełnienia depozytu. Jak się kończyła taka rozmowa to widać po przykładzie ZM Ropczyce. W mojej firmie, na bieżąco śledziliśmy rynek, pozamykaliśmy wszystkie transakcje nawet ze sporym zyskiem. Co do spekulacji, Panowie i Panie wystarczy tylko zwykły forward przy niskim spocie z odpowiednią kwotą zabezpieczenia (bez lewara) + zmiana trendu połączona z dużą zmiennością na rynku by pozamiatać firmę :) Najczęściej wtedy dzwoni ktoś z banku i mówi ........ 7 days :):)"