Forum

Komentarze użytkownika "konlibsoc"

Komentarze użytkownika: konlibsoc

Eksperci wcale nie podchodzą spokojnie do deficytu

konlibsoc / 2009-09-08 10:48
Krzysztof Rybiński, byly prezes NBP opublikował na swoim blogu wnikliwy post o dziurze budżetowej.

Cytuję:

"Jeżeli wyciszymy polityczny szum i skupimy się na sednie sprawy to widać następujące, twarde fakty:

Jeżeli wyciszymy polityczny szum i skupimy się na sednie sprawy to widać następujące, twarde fakty:

(1) Obywatele są nierzetelnie informowani o stanie finansów publicznych i o kierunku polityki gospodarczej.

(2) Niepokojące jest to, że inne kraje mają deficyt finansów publicznych porównywalny z Polską na skutek potężnej recesji, podczas gdy Polska ma taki deficyt pomino tego, że uniknęła recesji. Na przykład oczekuje się, że Portugalia i Francja będą miały deficyty zbliżone do Polski, ale tam oczekuje się spadku PKB o 2-3 procent). To oznacza, że gdyby w Polsce wystąpiła recesja, finanse publiczne znalazłyby się w stanie trudno wyobrażalbego kryzysu. Czy mamy w Polsce procedury, lub porozumienie polityczne które umożliwiłoby podjęcie sprawnych działań, gdyby takie ryzyko się zmaterializowało. To oczywiście pytanie retoryczne. Jesteśmy w zasadzie bezbronni i politycznie sklinczowani na wypadek recesji. Innymi słowy finanse publiczne mamy przystosowane do 5-procentowego wzrostu i wystąpienie recesji nie jest w ogóle uwzglęnione w zarządzaniu ryzykiem makroekonomicznym w Polsce.

(3) Warto sobie także uzmysłowić, że żyjemy w okresie bardzo niskich realnych stóp procentowych. Wielu ekonomistów oczekuje, że 2-3 lata będzie konieczny znaczny wzrost realnych stóp procentowych na świecie, a więc także i w Polsce w celu ograniczenia ryzyka wzrostu globalnej inflacji. A to oznacza, że kraje które mają wysoki dług publiczny będą miały bardzo poważne problemy z obsługą długu publicznego i że koszty tego długu uniemożliwią utrzymanie wydatków pro-rozwojowych (inwestycyjnych) na poziomie koniecznym do utzymania wysokiej ścieżki wzrostu gospodarczego.

(4) Na razie głównym działaniem rządu, które ma ograniczyć tempo narastania długu jest przyspieszenie prywatyzacji, czyli osiągnięcie wpływów z prywatyzacji przekraczających 30 mld złotych w ciągu dwóch lat. To niewątpliwie słuszne działania, ale obarczone olbrzymim ryzykiem, bo nie wystarczy chcieć sprzedać, musi jeszcze pojawić się popyt po rozsądnej cenie. Z popytem bywa różnie, co najdobitniej pokazuje nieudana transakcja sprzedaży polskich stoczni. Zresztą zawsze ten, kto sprzedaje pod przymusem, musi sprzedać tanio. Czy mamy strategię działania na wypadek, gdyby nie było wystarczającego popytu na polskie firmy po dobrej cenie. To kolejne pytanie retoryczne.

(5) Należy zakładać, że wysoki wzrost gospodarczy w Polsce nie pojawi się w 2010 roku, być może nie pojawi się również w 2011 roku. To oznacza wysokie ryzyko, że dług publiczny w Polsce przekroczy najpierw 55%, a potem 60% PKB, widmo tego zagrożenia już krąży nie tylko nad budżetem kraju, ale także na budżetami polskich miast, czy szerzej wielu polskich samorządów.

(6) Wydaje się wysoce prawdopodobne, że w sytuacji tak wysokiego deficytu pojawią się poważne problemy z terminowym wykorzystywaniem środków unijnych w 2010 i 2011 roku.
konlibsoc / 2008-01-15 16:25
Strach jest złym doradcą. Mówię z własnego doświadczenia.
Nie sprzedawaj. Nie sprzedawaj. Nie sprzedawaj.
Zawsze jest jest tak, że przed tym kiedy zaczyna sie robić jasno panują egipskie ciemności. Można powiedzieć - okres próby. To co się dzisiaj dzieje na GPW to jest efekt tego, że RPP najprawdopodobniej na najbliższym posiedzeniu podniesie stopy. Tak jednak stać się nie musi. Sławomir Skrzypek jest krytycznie myślącym człowiekiem i w końcu przekona pozostałych członków rady, że nieprawdą jest, że wzrost CPI=wzrost inflacji=konieczność podwyższenia stóp procentowych. Nieprawdą jest, że trzeba podciąć skrzydła gospodarce, wrzucić piach w jej tryby, bo JEDEN indeks pokazuje 4%. Inflacja netto wynosi 1,5%)
http://www.parkiet.com/news/art.jsp?idn=566823

Podobną sytuację (wzrost CPI przy stabilnej inflacji netto) przerabialiśmy już w Polsce w 1999 roku i wiemy z własnego doświadczenia że podniesienie stóp w takiej sytuacji jest błędem. Ponieważ jesteśmy bogatsi o to doświadczenie, popełnić ten sam błąd będzie dużo trudniej. Tak więc życzę nam więcej spokoju i cierpliwości. Niech się niedźwiedzie do najedzą do syta, bo potem będą pościć przez 7 lat. Albo i dłużej:-)
konlibsoc / 2008-01-15 12:51
A jak mierzysz wydajność pracy?
konlibsoc / 2008-01-15 11:56
up-and-up,

Nie dogadamy się tak łatwo, jeśli będziemy używali tych samych słów na określenie różnych rzeczy. Ja starałem się uwypuklić fakt, że wzrost CPI i inflacja to nie jest to samo. Na wszelki wypadek przeklejam wyjaśnienia z mojego postu o różnicy miedzy inflacją a wzrostem CPI.

Teza: Inflacja ma się do wzrostu cen jak grypa do gorączki
Grypa najczęściej objawia się gorączką tak jak inflacja najczęściej objawia się wzrostem cen (nie wszystkich równocześnie, ale najpierw jednych potem innych).
Nie każde przeziębienie objawia się gorączką (można na przykład wziąć środek przeciwgorączkowy – nie będę się tu wdawał w ocenę sensowności tego rozwiązania).
Nie każda inflacja objawia się wzrostem cen (można ceny urzędowo zamrozić – wtedy inflacja może objawić się spadkiem jakości dóbr, ich ilości w opakowaniu czy niedoborem towarów na oficjalnym rynku) - nie będę się tu wdawał w ocenę sensowności tego rozwiązania.
Nie każdy wzrost cen jest objawem inflacji tak jak nie każde podniesienie temperatury ciała jest objawem grypy. Na przykład można być zgrzanym po przebiegnięciu szybkim tempem 2 km). Tylko, że żeby dojść do takiego wniosku trzeba znać fizjologię, a nie tylko odczyt pomiaru średniej temperatury ciała i mieć świadomość faktu że badany przed chwilą intensywnie ćwiczył.

W moim przekonaniu w polskiej gospodarce występuje właśnie w tej chwili ta ostatnia sytuacja – wzrost wskazań indeksu CPI w Polsce ma przyczynę zewnętrzną. Tą przyczyną jest inflacja dolara w którym denominowane są ceny na światowym rynku surowców i żywności. W ten sposób na polski indeks CPI amerykańska inflacja wpływa bardziej niż na polską inflację netto. Dzięki temu w tym wypadku jest ona bardziej wiarygodnym wskaźnikiem. Wniosek: w Polsce nie ma zagrożenia inflacyjnego.

Na przełomie wieków sytuacja była podobna – inflacja pięknie spadała, ale indeks CPI wystrzelił do góry na skutek dramatycznego wzrostu cen ropy naftowej. Nie było więc potrzeby schładzania gospodarki przez podniesienie stóp procentowych (wrzucania zgrzanego biegacza do zimnej wody). Wystarczyło poczekać.

Moim zdaniem, wzrost płac nie ma żadnego związku z inflacją, jeśli rozumieć ten termin tak jak wytłumaczyłem powyżej. Jedynie bank centralny ma władzę kreowania pieniądza. Przedsiębiorstwo może dać podwyżkę swoim pracownikom, ale wtedy samo ma mniej pieniędzy. Dlatego skutkiem wzrostu płac nie może być inflacja monetarna. Może być nim co najwyżej relatywny wzrost CPI i relatywny spadek PPI.

A moja główna teza jest taka że w warunkach rosnącego CPI, ale nie rosnącej inflacji (stabilna cena złotego w PLN) NIE TRZEBA podwyższać stóp procentowych. Trzeba poczekać aż Amerykanie wymyślą jak rozwiązać problem inflacji a przy ich genialnym systemie politycznym jest to tylko kwestia (krótkiego moim zdaniem) czasu.
konlibsoc / 2008-01-15 10:35
nowojorczyku,

dobrze kombinujesz moim zdaniem upatrując spadków na naszej giełdzie w podnoszącym się ryzyku podwyżek stóp procentowych z tym zastrzeżeniem, że to nie jest teoria Balcerowicza, tylko jemu przypisywana. Balcerowicz podnosił stopy procentowe tylko w 2004 po wejściu do UE co nie miało negatywnych skutków. Poza tym równo ciął stopy z absurdalnie wysokiego poziomu na jaki wyśrubowała je HGW w 1999 i 2000 roku.

A Misie tracą więcej niż duże spółki, bo mają mniej własnego kapitału i są bardziej podatne na zawirowania kredytowe. Sytuacja w polskiej gospodarce jest dobra, ale jeśli RPP uprze się by walczyć ze wzrostem polskiego CPI (nie inflacji, bo ona Polsce nie zagraża), to
będzie źle nie tylko na giełdzie ale wszędzie indziej też. Wzrasta ryzyko popełnienia tego samego błędu co w 1999 a Sławomir Skrzypek jako jedyny do tej pory ujawnił się jako zdeterminowany by do tego nie dopuścić.
http://konlibsoc.salon24.pl/50866,index.html

PS. Jeśli chcesz otrzymać odpowiedź na jakiekolwiek pytanie sugeruję Ci nie zaczynać od szyderstw

Myślę, że odbicia nie będzie, przynajmniej we wtorek i środę

konlibsoc / 2008-01-14 09:30
Spodziewam się, że wszystkie amerykańskie indeksy na inflację pokażą więcej niż przewiduje konsensus. Na skutek tego, GPW będzie spadać (mimo że na Wall Street mogą być wzrosty nominalne) bo nasza giełda będzie dyskontować coraz bardziej prawdopodobny scenariusz, że RPP podniesie stopy, moim zdaniem niepotrzebnie.

Re: Bernanke obiecuje cięcia stóp

konlibsoc / 2008-01-11 09:50

Teoretycznie w sytuacji, kiedy amerykańskim inwestorom tak bardzo pomógł Ben Bernanke, byłoby niezwykle dziwne, gdyby na GPW nie udało się dzisiaj wypracować wzrostu indeksów. Problem jest w tym, że te nasze, bardzo duże spadki indeksów wynikają według mnie nie z powodu świadomych działań zarządzających, a jedynie z konieczności. Polacy umarzają jednostki funduszy, a to zmusza je do sprzedaży. Dlatego tak trudno jest oszacować zakres spadku - nikt nie wie, kiedy zakończy się panika.


Pytia by tego jaśniej nie powiedziała;-). Ja idę o zakład, że dzisiaj na GPW będzie czerwono.
konlibsoc / 2008-01-11 09:43
Na następnym spotkaniu FOMC czyli 29-30 stycznia br.
konlibsoc / 2008-01-11 09:40
bufon,

luknij na mój komentarz powyżej. To nie jest kwestia tego że amerykanie są głupi bo sprzedają po wyższych cenach a azjaci mądrzy bo sprzedają po niższych cenach. Inflacja jest tylko w Ameryce i dlatego tam wszystkie ceny rosną (nominalnie). Nie wszystkie ceny rosną w tym samym tempie, ale ruch jest w jedną stronę. Cała reszta świata nie ma problemu z inflacją, ma problem z rosnącymi indeksami cen konsumpcyjnych, co oznacza większe ryzyko podniesienia ceny kredytu w ich krajach. Oczywiście tak stać się nie musi (i moim zdaniem nie powinno), ale rynki przewidują jak zachowują się ich władze monetarne i odpowiednio (do ich spodziewanych błędów) dostosowują wycenę aktywów finansowych.

Re: Bernanke pomoże GPW urosnąć?

konlibsoc / 2008-01-11 09:32
Najbardziej niepokoi to, że Bernanke chce leczyć inflację za pomocą większej inflacji - on nie tylko chce obniżać cenę kredytu, ale także pompować płynność w system bankowy. Zgroza.

Bernanke said the Fed's recent introduction of a special auction facility to inject liquidity into the banking system by selling credit was showing results. The intent is to encourage banks to keep lending and Bernanke said the auctions may be made permanent.
http://www.reuters.com/article/businessNews/idUSWAT00868520080111?feedType=RSS&feedName=businessNews&pageNumber=3&virtualBrandChannel=0

A jakie z tego wnioski płyną dla nas? A w mojej opinii w Polsce nie było ostatnio, nie ma i nie będzie inflacji (zaburzenia monetarnego polegającego na tym, że w gospodarce jest więcej pieniądza niż gospodarka potrzebuje). Jest wzrost indeksu cen (inflacja netto jest niższa i nie wykracza poza widełki RPP)
co wynika z wpływu cen światowych, przede wszystkim ropy i żywności. Ale wielu ludzi, w tym członkowie RPP zdają się wierzyć, że gorączka (wzrost CPI) równa się grypa (inflacja) i chce nam zaaplikować gorzkie i niepotrzebne lekarstwo w postaci droższego kredytu. Ryzyko takiego scenariusza rośnie po wczorajszej wypowiedzi Bernanke i dzisiaj spodziewam się, że na GPW nie będzie zbyt wesoło. I nie pomoże tu nic fakt, że amerykańskie indeksy zamknęły się powyżej wczorajszych otwarć. Jest zrozumiałe, że skoro tam ma być większa rosną wszystkie ceny, w tym także aktywów finansowych. Ale nie mają się z czego cieszyć bo jest to wzrost nominalny a nie realny wkrótce te niby wzrosty zostaną zjedzone przez inflację przegryzającą się przez całą galaktykę cen.

Prawdopodobnie jeden Skrzypek ma wątpliwości czy w tej sytuacji na leży podnosić stopy procentowe w Polsce.
http://konlibsoc.salon24.pl/50866,index.html
konlibsoc / 2007-12-19 14:18

Efekty także będą ZEROWE !


Założysz się?

Re: Schetyna: Dokończymy reformę samorządową

konlibsoc / 2007-12-04 09:53
Warunkiem realnej decentralizacji państwa jest zapewnienie samorządom samodzielności finansowej (wprowadzenie katastru) i wprowadzenie większej odpowiedzialności samorządowców przed wspólnotą lokalną (jednomandatowe okręgi wyborcze w wyborach samorządowych z możliwością odwołania radnych przed końcem kadencji).

Rewizja teorii o skutkach czwartkowej wypowiedzi Chlebowskiego

konlibsoc / 2007-11-19 10:32
Muszę złagodzić moją tezę, że to poseł Chlebowski spowodował minikrach na giełdzie w czwartek i piątek. Zrobiłem dokładny research i okazuje się, że rzecz jest bardziej skomplikowana niż wcześniej przedstawiłem.

http://www.money.pl/forum/temat,3,777344,0,0,0,to;chlebowski;spowodowal;dzisiejsza;przecene.html#A780241

Jeszcze przed wyborami było wiadomo, że PO nie zniesie podatku giełdowego w 2008 r.:

Czy "podatek Belki" (od zysków kapitałowych) powinien być zniesiony?

Jakub Szulc, przewodniczący podkomisji sejmowej ds. zmian w prawie rynku kapitałowego PO:

Zdecydowanie zniesiony. Realny termin to 2009 rok (budżet na rok 2008 jest już przygotowany). Podstawową przyczyną, dla której należy zrezygnować z "podatku Belki", jest obniżenie skłonności do oszczędzania, co przekłada się negatywnie na poziom inwestycji w gospodarce. Polska, mimo wzrostu nakładów na środki trwałe w ostatnich dwóch latach, nadal wlecze się w ogonie "nowych" państw Unii Europejskiej.
źródło: Parkiet 19 października 2007 r.

Wnioski z tego artykułu powtórzyła gazeta.pl, więc nie można uznać że nie były dość nagłośnione:
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,4592615.html

13 listopada czyli w ostatni wtorek ukazał się w GW wywiad z Waldemarem Pawlakiem, który zapowiedział, że rząd PO i PSL zlikwiduje podatek giełdowy jeszcze w bieżącym roku, czyli że zyski w 2008 będą już nieopodatkowane:

http://szukaj.gazetawyborcza.pl/archiwum/1,0,4978753.html?kdl=20071113GW&wyr=Waldemar%2BPawlak%2B%2B%2B

Od otwarcia we wtorek do 10.00 w środę WIG20 zyskał około 90 pkt (2,5%), WIG zyskał 1250 pkt (ponad 2%), mWIG40 zyskał około 80 pkt (1,9%), sWIG80 zyskał 195 pkt (prawie 1,2%)

Dlaczego? Podatek od zysków z giełdy funkcjonuje od 2004 roku. W tym czasie WIG20 wzrósł z 1600 do 3500 (120% zysku). Indeks najmniejszych spółek z 2850 do 15600 (450% zysku). Oczywiście nie wszyscy trzymali akcje tak długo, część zysków już została zrealizowana i opodatkowana, ale te liczby dają pojęcie o tym ile zysków kapitałowych w najlepszym wariancie mogłoby uniknąć opodatkowania.

Jeśli we wtorek nagle okazało się, że moje akcje małych spółek kupione na początku stycznia 2004 za 2850 złotych będę mógł sprzedać 1 stycznia 2008 za mniej więcej (zależy co się jeszcze ciekawego stanie do końca grudnia) 15600 zł bez podatku, to teraz one są warte 2422 złotych więcej (15600-2850)*19% (w rzeczywistości trochę mniej niż 2422 zł, bo trzeba jeszcze czekać do początku stycznia). To jest ekstremalny przypadek, ale tak to właśnie działa. To co od 2004 roku najwięcej urosło, we wtorek i środę najwięcej powinno zyskać.

We czwartek sytuacja się odwróciła. Po wypowiedzi Chlebowskiego z godz. 11 prawdopodobieństwo likwidacji belkowego znów jest zero, więc rynek odjął z powrotem bieżącą wartość podatku, jaki byłby zaoszczędzony gdyby Pawlak przeforsował swoje rozwiązanie. Tym razem przecena na mWIG40 i sWIG80 była dotkliwsza niż na szerokim rynku, czego właśnie należało się spodziewać.
Tak więc problem tkwi w tym dlaczego na Pawlakowego newsa z wtorku bardziej zareagowały duże spółki niż małe (im mniejsze tym mniej zareagowały). Jest to trudne do wytłumaczenia, bo jeśli podatek miałby miałby zostać zlikwidowany, to bardziej powinny zareagować te spółki które od 2004 roku więcej urosły (czyli małe bardziej niż duże).

Moja hipoteza nie może się ostać, chyba że przyjmiemy, że cały czas (co najmniej w tym tygodniu) na małe i średnie spółki działała presja w dół (na małe bardziej niż na średnie, a duże tego w ogóle nie odczuwały). Jeśli to właśnie przyjmiemy, to wydarzenia czwartkowe (do piątku do 11.00) składają się w logiczną całość - WIG20 oddał wtedy to co zyskał we wtorek i środę do 10.00. Maluchy i średniaki w czwartek oddały to co zyskały we wtorek i środę do 10. Tylko że we wtorek wzrost MISiów częściowo skontrowała hipotetyczna stała przyczyna, a w czwartek siły zadziałały w tym samym kierunku, co zaowocowało totalną rzezią w tym segmencie.

Nie mam jednakowoż pojęcia cóż mogłoby być przyczyną, która w tym tygodniu (przynajmniej) ciągnęła MISie w dół, więc na tym muszę poprzestać.

Dalej uważam jednak, że Chlebowski w czwartek zabrał giełdzie to co we wtorek dał jej Pawlak i że źle zrobił. Podatek giełdowy powinien zostać jak najszybciej zniesiony, a ubytki w budżecie bardzo szybko i z nawiązką zostaną pokryte z innych podatków. Wypowiedź Chlebowskiego nie była jednak złamaniem obietnicy wyborczej, więc moje oburzenie było nieuzasadnione.

To Chlebowski spowodował przecenę!

konlibsoc / 2007-11-16 11:28
Ludzie, nie siedźcie z założonymi rękoma kiedy politycy masakrują Wasze portfele!

http://www.money.pl/forum/temat,3,777344,0,0,0,to;chlebowski;spowodowal;dzisiejsza;przecene.html#A780241

Sprawa wygląda tak. Dopóki ktoś nie powie głośno, że to złamanie najważniejszej dla inwestorów obietnicy (zniesienie belkowego) jest przyczyną wczorajszej i dzisiejszej masakry wśród MISiów, kolejne miliardy waszych oszczędności pójdą w piach. To musi być jakiś znany analityk (bo sami redaktorzy nie zaryzykują żadnej niekonwencjonalnej hipotezy) albo polityk. Próbowałem obu tych dróg, ale jak to się mówi, jestem bloody nobody.
konlibsoc / 2007-11-16 08:59
Nie masz racji. Podatek jest należny w roku w którym zysk został zrealizowany. Jeśli od 1.01.2008 r. zniesiono by "belkowe" to zyski zrealizowane w 2008 nie byłyby opodatkowane.
do początku nowsze
1 2 3

Najnowsze wpisy