Zaakceptowanie przez Komisję Europejską naszego Krajowego Planu Odbudowy było w kontekście dostępu do 36 mld euro z Funduszu Odbudowy wydarzeniem przełomowym, ale nie - jak często słychać w debacie publicznej - gwarantującym, że prędzej czy później pieniądze te zaczną płynąć nad Wisłę.
Do wykonania jest jeszcze kilka kroków. Jednym z nich jest uzgodnienie między Polską a KE tzw. umowy operacyjnej, na podstawie której realizowane i weryfikowane będą inwestycje z KPO. Proces ten powinien, zgodnie z zapewnieniami resortu funduszy, potrwać do końca wakacji. Dopiero wówczas Polska będzie mogła wysłać do Brukseli pierwszy wniosek o płatność. I niewykluczone, że wraz z tym wydarzeniem powróci stary spór.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kamienie milowe w KPO
W ramach pierwszej płatności Polska chce wnioskować o 4,2 mld euro. Przed uruchomieniem pieniędzy KE sprawdzi jednak w pierwszej kolejności, jak rząd w Warszawie wywiązał się z realizacji kamieni milowych. W KPO zobowiązaliśmy się do wypełnienia łącznie 283 różnych warunków. Przy pierwszej wypłacie kluczowe będzie tylko część z nich. Dokładnie 37. Wśród nich jest m.in. "wejście w życie pakietu legislacyjnego w celu zmniejszenia obciążeń administracyjnych dla przedsiębiorstw i obywateli", "wejście w życie nowelizacji ustawy o inwestycjach w lądowe farmy wiatrowe" czy "utworzenie Centrum Rozwoju Kompetencji Cyfrowych".
Jak powiedziała w rozmowie z "DGP" Małgorzata Jarosińska-Jedynak, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, Polska wykonała już 25 z 37 warunków.
Wśród kamieni milowych, które w najbliższym czasie będą weryfikowane, są też te budzące największe emocje. Chodzi o reformę sądownictwa, która miesiącami blokowała zaakceptowanie polskiego planu.
Sprawdźmy więc, do czego w tym przypadku w Krajowym Planie Odbudowy zobowiązała się Polska. Z dokumentu wynika, że zlikwidujemy Izbę Dyscyplinarną i zastąpimy ją nowym organem, zreformujemy system dyscyplinarny dla sędziów i zakażemy karania ich dyscyplinarnie za wydawane orzeczenia, a także po raz kolejny rozpatrzymy sprawy zbadane przez Izbę Dyscyplinarną, w tym te, na podstawie których niektórzy sędziowie zostali odsunięci od orzekania. Szczegóły dot. oczekiwanych reform zostały opisane w komponencie F zatytułowanym "Poprawa jakości instytucji i warunków realizacji Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności".
Drogę do zaakceptowania przez KE polskiego KPO utorowała nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, likwidująca Izby Dyscyplinarnej. W jej miejsce ma powstać Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Problem w tym, że już pojawiają się głosy, że ustawa autorstwa prezydenta Andrzeja Dudy do zaakceptowania planu wystarczyła, ale wypłata środków to osobna kwestia.
Nieoficjalnie w Komisji Europejskiej można było usłyszeć, że ustawa nie realizuje w 100 proc. kamieni milowych i wypłata środków nadal stoi pod znakiem zapytania. Nikt jednak oficjalnie nie zgłaszał zastrzeżeń. Do czasu, gdy pod koniec czerwca pytanie w tej sprawie dostała wiceprzewodnicząca KE Vera Jourova. Podczas posiedzenia Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego Czeszka przyznała otwarcie, że ustawa nie wypełnia warunków określonych w Krajowym Planie Odbudowy.
Polska będzie musiała zastanowić się nad tymi warunkami i jeśli nie będzie wystarczającej reakcji w prawnie wiążących przepisach dotyczących polskich sędziów, które odpowiadają warunkom z kamieni milowych, nie wypłacimy pieniędzy - stwierdziła wiceprzewodnicząca KE.
Polska wypełni kamienie milowe z KPO?
Do jej słów odniosła się dzień później sama Ursula von der Leyen. Jak zaznaczyła, Polska musi wywiązać się z zobowiązań. - Wciąż oceniamy nowe prawo dotyczące systemu dyscyplinarnego. Wyciągnięcie ostatecznych wniosków jest dziś niemożliwe. Mogę już jednak powiedzieć, że nowe prawo nie daje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka bycia pociągniętym do odpowiedzialności dyscyplinarnej - powiedziała szefowa KE.
W ten sposób von der Leyen złagodziła przekaz wiceprzewodniczącej, ale wyraziła jednocześnie obawę, że ustawa Dudy nie zrealizuje jednego z warunków szczegółowo zapisanych w KPO. Chodzi o podpunkt "d" komponentu F1G, gdzie oczekuje się od nas:
Wejścia w życie reformy, która zapewni, że wszczęcie w postępowaniu sądowym weryfikacji spełniania przez danego sędziego wymogów niezawisłości i bezstronności było możliwe dla właściwego sądu, jeżeli pojawia się w tym względzie poważna wątpliwość, oraz że taka weryfikacja nie jest kwalifikowana jako przewinienie dyscyplinarne.
- Ten warunek jest wymagany, więc ta kwestia musi nadal być rozwiązana zgodnie ze zobowiązaniami, co odblokuje pierwszą wypłatę. Nie zakończyliśmy oceny całego prawa, ale widzimy, że tej części brakuje - dodała szefowa KE.
Jak na sprawę zapatruje się Polska? Pytany o to premier Mateusz Morawiecki powiedział, że "jedne wskaźniki wykonuje się w 100 procentach, inne trochę mniej" - Wtedy następuje proces dyskusji i negocjacji z Komisją Europejską - powiedział Morawiecki. Zaznaczył jednocześnie, że "w dyskusji potrzebne jest oddramatyzowanie sytuacji":
Jak ktoś po aptekarsku będzie chciał mierzyć wskaźniki i cele, to oczywiście, że coś tam może nie pasować, ale my będziemy walczyli o swoje racje. Ja jestem dobrej myśli, że na przełomie tego i przyszłego roku pierwsze środki - nie tylko z Umowy Partnerstwa, ale także z Krajowego Planu Odbudowy - pojawią się na konkretne programy.
KPO. Co zrobi Komisja Europejska?
W kontekście przyznania Polsce unijnych pieniędzy nie bez znaczenia będzie również podejście do sprawy samej Komisji Europejskiej. Rząd Morawieckiego liczy na przychylność Ursuli von der Leyen. Ta jednak - jak słyszymy nieoficjalnie - znajduje się w trudnej sytuacji.
Z jednej strony nie ma bowiem ochoty na wszczynanie kolejnego konfliktu z Warszawą, co w przypadku wojny w Ukrainie i potrzebie jedności w UE może być zwyczajnie kontrefektywne. Z kolei jeśli będzie chciała dążyć do "przymknięcia oka" przez Brukselę na pewne niedociągnięcia w polskiej legislacji, wówczas może oczekiwać sprzeciwu niektórych komisarzy (Vera Jourova, Didier Reynders, Margrethe Vestager czy Frans Timmermans), a także presji ze strony Parlamentu Europejskiego, konsekwentnie naciskającego na obranie ostrzejszego kursu wobec sprawy praworządności w Polsce.
Jak powiedział w rozmowie z money.pl prof. Artur Nowak-Far, specjalista ds. prawa europejskiego z SGH i były wiceszef MSZ, analizując znowelizowane przepisy, nie można dojść do zupełnie pewnego wniosku, że zapisy ustawy wypełniają warunki zapisane w KPO. - W tej chwili kamienie milowe nie są zrealizowane, a Komisja Europejska przed uruchomieniem funduszy będzie sprawdzała każdy zapis z dużą dokładnością i skrupulatnością. I to nie jest, jak mówi premier, żadne "aptekarstwo" - zaznaczył.
- Ktoś, kto wymaga przestrzegania europejskiego prawa i unijnych wartości, nie stosuje żadnych "aptekarskich" kryteriów. Tu nie chodzi o jakąś uciążliwość czy formalistyczne podejście do sprawy. Chodzi przecież o rzeczy fundamentalne, o to by obywatele mogli prawidłowo korzystać ze swoich praw - dodał.
Jego zdaniem, jeżeli w najbliższym czasie Polska nie zmieni po raz kolejny przepisów, to istnieje wysokie ryzyko, że spór o praworządność i pieniądze z Funduszu Odbudowy wróci z chwilą złożenia pierwszego wniosku o płatność. - Już teraz można przypuszczać, że rząd, mówiąc o "aptekarstwie" czy "złośliwościach" ze strony KE, przygotowuje sobie grunt pod spór, który może nas czekać po wakacjach - ocenił.
Podkreślił jednocześnie, że "nie można oczekiwać, iż KE będzie miała tak swobodne podejście do przestrzegania prawa jak polski rząd". - Przyzwyczajono nas poniekąd do swoistego prawnego nihilizmu, ale taki nihilizm w żadnym prawidłowo funkcjonującym państwie nie zastąpi rzetelnego stosowanie prawa. KE nie może też sobie pozwolić na ustępstwa w sprawie kamieni milowych, bo stworzy w ten sposób precedens, który mogłyby wykorzystać jakieś inne, przyszłe rządy państw członkowskich UE niechętne unijnej zasadzie praworządności. A to by niszczyło Unię od środka. KE musi zdawać sobie z tego sprawę. Przypomina jej o tym także Parlament Europejski - powiedział prof. Artur Nowak-Far.
Nowe podatki zapisane w KPO
Spore poruszenie w społeczeństwie wywołały ostatnio również zapisane w KPO kamienie milowe, zobowiązujące Polskę do wprowadzenia do końca 2024 r. przepisów narzucających wyższą opłatę rejestracyjną dla samochodów spalinowych, a także ustanowienia do połowy 2026 r. podatku dla właścicieli pojazdów spalinowych. O planach dowiedzieć się można w komponencie "E" KPO pt. "Zielona, integralna mobilność".
W przypadku wyższych opłat rejestracyjnych zapis brzmi tak:
Akt prawny wprowadzi narzędzia finansowe i podatkowe stymulujące popyt na bardziej ekologiczne pojazdy - wyższe opłaty rejestracyjne od posiadania pojazdów spalinowych, oraz zwiększenie środków dotyczących przyspieszonej amortyzacji pojazdów elektrycznych. Opłata będzie uzależniona od emisji CO2 i/lub NOx. Dochody z opłat zostaną przeznaczone na ograniczenie negatywnych efektów zewnętrznych transportu oraz rozwój niskoemisyjnego transportu publicznego zarówno na obszarach miejskich, jak i wiejskich.
Z kolei w przypadku podatku dla właścicieli pojazdów spalinowych czytamy:
Wprowadzony podatek od własności pojazdów spalinowych będzie powiązany z emisją CO2 i NOx pojazdu. Dochód z podatku zostanie przeznaczony na ograniczenie negatywnych efektów zewnętrznych transportu oraz rozwój niskoemisyjnego transportu publicznego zarówno na obszarach miejskich, jak i wiejskich.
Sprawa wywołała spore zamieszanie. Pytany o to premier, twardo stoi na stanowisku, że rząd nie zamierza nakładać żadnych nowych podatków. - Nie ma co ulegać propagandzie osób mających złą wolę. W zapisach chodzi o to, aby pojazdy, które emitują mniej spalin i szkodliwych substancji, miały większe preferencje. Już dzisiaj tak jest. Możemy zatem kontynuować to, co jest obecnie, i już więcej nie będziemy musieli nic zrobić - wyjaśnił rozmowie z polskatimes.pl.
- Możemy też udzielić jeszcze wyższych preferencji na auta emitujące mniej trujących substancji. Już dziś jest tak, że od samochodów powyżej dwóch litrów pojemności skokowej silnika jest dużo wyższa akcyza i podatek niż ten, który jest nakładany na auta poniżej dwóch litrów pojemności skokowej silnika. Podobnie jest, jeśli chodzi o dopłaty i preferencje - dodał.
Z kolei minister funduszy Grzegorz Puda poinformował na Twitterze, że "umieszczony w KPO zapis mierników dotyczących samochodów spalinowych zakłada powstanie aktu prawnego regulującego kwestię opłat za rejestrację samochodów spalinowych i podatku od takich pojazdów powiązanego z emisją spalin. "Zapis ma formę otwartą, co oznacza, że nie ma konkretnych ustaleń dotyczących szczegółów samych opłat i podatków. Akt prawny powstanie w @MKiS_GOV_PL i będzie formą kompromisu uzależnionego od wielu czynników, np. sytuacji wojennej czy cen i rozwoju samochodów elektrycznych. Żadne konkretne decyzje nie zapadły" - zaznaczył.
Okazuje się, że nieco inaczej na sprawę patrzy Bruksela. Przemysław Kalinka z Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce powiedział w rozmowie z money.pl, że "zapis nie ma charakteru otwartego". - Jest konkretny i wiążący, jak każdy inny kamień milowy w KPO. Od zrealizowania tej reformy do 2026 r. będzie zależała wypłata unijnych pieniędzy - wyjaśnił.
- Chciałbym też zaznaczyć, że KE nie narzucała Polsce konkretnych kamieni milowych w tym zakresie. One są zapisane w strategiach rządowych. Wspomniane przykłady wynikają np. ze strategii dla zrównoważonego rozwoju transportu do 2030 r. przyjętej przez rząd w roku 2019 - mówił ekspert i zwrócił uwagę, że inne kraje mają w swoich KPO podobne kamienie milowe, np. Rumunia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że zmiany forsowane przez Brukselę wynikają z polityki klimatycznej UE. Z danych wynika, że prawie 30 proc. całkowitej emisji CO2 w UE pochodzi z sektora transportu, z czego 72 proc. – z transportu drogowego. Unia chce to zmienić i w ramach pakietu "Fit for 55" zaproponowała zmiany, które mogą doprowadzić do prawdziwej rewolucji w życiu Europejczyków.
Głównym założeniem jest zmniejszenie średnich emisji z nowych samochodów o 55 proc. od 2030 r. i o 100 proc. od 2035 r. w porównaniu z poziomami z 2021 r. W efekcie wszystkie nowe samochody rejestrowane od 2035 r. miałyby być bezemisyjne, czyli wyłącznie elektryczne. Oznacza to zakaz sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi, a nawet hybryd i hybryd plug-in.
Fundusz Odbudowy. Ile pieniędzy dla Polski?
W ramach Funduszu Odbudowy Polska ubiega się o 24 mld euro dotacji oraz prawie 12 mld euro tanich pożyczek. Do końca 2023 r. rząd będzie mógł jeszcze poprosić o pozostałe 22 mld euro pożyczek, o które nie w KPO nie zawnioskował, a środki te zostały nam przyznane w ramach negocjacji budżetowych.
Pieniądze będą nam wypłacane do 2026 r. w transzach - po wypełnieniu kolejnych kamieni milowych. Największych przelewów możemy się spodziewać w latach 2023-2024. Co istotne, transze mogą zostać wstrzymane nie tylko z uwagi na niezrealizowanie zapisanych w KPO reform, ale także w przypadku na odejścia od zmian zaakceptowanych i zweryfikowanych w przypadku poprzednich wypłat.
Mateusz Gąsiorowski, dziennikarz money.pl