Kiedy w styczniu Elon Musk dodał do swojego konta na Twitterze słowo “bitcoin”, kurs kryptowaluty natychmiast poszedł w górę. Wygląda na to, że najbogatszy człowiek na świecie, założyciel i dyrektor generalny Tesli, przeszedł od entuzjastycznych tweetów do czynów.
W poniedziałek szerokim echem odbiła się inwestycja Tesli w bitcoina. Amerykański producent aut elektrycznych kupił najpopularniejszą kryptowalutę za 1,5 mld dolarów. To jednak nie wszystko. Tesla w niedalekiej przyszłości zamierza akceptować płatności za samochody w bitcoinie.
Po tym, jak spółka ujawniła swoją ogromną inwestycję, kurs króla kryptowaluty eksplodował, rosnąc w poniedziałek o kolejne 15 proc. i osiągając nowe maksima. W ciągu ostatniego roku urósł o ok. 350 proc.
Tesla dołączyła do dużych listy firm, które "weszły” w kryptowaluty. Należą do nich m. in. BlackRock, największa firma inwestycyjna na świecie czy PayPal, dostawca usług płatniczych, który zezwolił klientom w USA na kupowanie i sprzedawanie bitcoinów za pośrednictwem swojej platformy.
Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB, zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt inwestycji Tesli w kryptowaluty: Amerykańska Rezerwa Federalna zalewa rynek pieniądzem, który spółki pozyskują, aby zainwestować w bitcoina. Ekonomista przypomina, że Tesla całkiem niedawno przeprowadziła emisję akcji na 5 mld dolarów.
Paradoks bitcoina
Entuzjaści kryptowalut zacierają ręce i są przekonani, że ruch ze strony dużego gracza, jakim jest Tesla, to ogromny krok w kierunku akceptacji najpopularniejszej kryptowaluty jako powszechnej metody płatności.
"Jeśli istniały jakiekolwiek wątpliwości co do akceptacji bitcoina w głównym nurcie rynkowym, to z pewnością ta decyzja musi oznaczać koniec wszelkiego sceptycyzmu” – ocenia Simon Peters, analityk kryptowalut z eToro.
Jednak niektórzy analitycy studzą emocje i ostrzegają, że to spekulacyjne aktywa, a ich większa popularność może prowadzić do pewnego paradoksu. "Jak na ironię, szersza akceptacja tych technologii może wymagać większej centralizacji i weryfikacji, co spowodowałoby, że stałyby się one bardziej podobne do systemów, które miały zastąpić” – zauważa cytowany przez Reutersa Jim Smigiel z SEI Investments, amerykańskiej firmy świadczącej usługi finansowe.
Postrzega on kryptowaluty jako wysoce spekulacyjne instrumenty, co czyni je nieodpowiednim wyborem inwestycyjnym do realizacji ważnych finansowych celów - szczególnie dla inwestorów, którzy nie mogą pozwolić sobie na utratę środków.
Wspaniałe narzędzie spekulacyjne
Jednak to, co dla jednych jest wadą, dla innych może być zaletą. "Czy ktoś wierzy w kryptowaluty czy nie, ale aktywnie działa na rynkach, powinien rozważyć wykorzystanie tych szalonych ruchów cen. Kryptowaluty to właśnie wspaniałe narzędzie spekulacyjne" – mówi money.pl Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.
Jego zdaniem każda cena bitcoina jest możliwa do osiągnięcia i nie jest z nią związana żadna wartość fundamentalna. Dotkliwe, dynamiczne spadki kursu są jak najbardziej możliwe, podobnie jak kontynuacja szalonego rajdu. "Bitcoin pozostaje niekwestionowanym królem spekulantów" - dodaje ekspert.
Kurs bitcoina w ciągu ostatnich 5 lat (w USD):