Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Czarna zemsta ajatollahów. Iran wciąż nie powiedział ostatniego słowa

Podziel się:

Odwetowy atak rakietowy Iranu na Izrael nie musi być ostatnim słowem w spirali konfliktu, który szybko może stać się iskrą dla poważnego kryzysu. Iran posiada potężne zasoby ropy i gazu, a możliwość kontroli cieśniny Ormuz daje mu do rąk broń ekonomiczną. Skutki mogą sięgnąć Polski.

Czarna zemsta ajatollahów. Iran wciąż nie powiedział ostatniego słowa
Przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei (Anadolu, Getty Images, Iranian Leader Press Office)

Mimo wielkiego napięcia, z jakim rynki czekały na zapowiadany odwet Iranu na Izraelu, w poniedziałek giełdy otworzyły się ze względnym spokojem. Ceny ropy brent utrzymały poziom poniżej 100 dol. za baryłkę, w poniedziałek rano sięgając 90,34 dol. To może być jednak cisza przed burzą.

Bezprecedensowy atak ponad 300 dronów i rakiet w 99 proc. został odparty poprzez systemy obrony powietrznej Izraela. Teheran poinformował, że skorzystał z prawa do "uzasadnionej obrony" po uderzeniu Izraela na jego placówkę dyplomatyczną w Damaszku. Sprawę jednocześnie "uznał za zakończoną". Zastrzegł jednak, że jeśli Izrael "popełni kolejny błąd", wówczas "reakcja Iranu będzie znacznie surowsza".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Od pomocnika hydraulika do kontraktu na najwyższy budynek w Europie - Marcin Ziopaja w Biznes Klasie

- Na ten moment rynki reagują spokojnie, cena ropy pozostaje stabilna. Wszystko zależy od rozwinięcia sytuacji na gruntach politycznym i wojskowym - przestrzega w rozmowie z money.pl Tymon Pastucha, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).

To nie oznacza końca wymiany ciosów. Świat z niepokojem czeka na rozwój wypadków. Tel Awiw już zapowiedział odpowiedź. Jej skala będzie zależeć jednak od wyniku ustaleń gabinetu wojennego Izraela. To krzesanie iskier nad beczką prochu. Bowiem otwarta wojna może przerodzić się w poważny kryzys o skali globalnej, w którym nie tylko rakiety będą bronią.

- Nie ma kryzysu na rynku ropy, ale atak Iranu na Izrael zwiększa niepewność na rynkach globalnym i polskim - zaznacza Maciej Miniszewski, analityk PIE.

Kluczowy region dla świata

Dlaczego czynnik irański jest tak delikatny? Ponieważ może nie tylko otworzyć kolejny front wojny, ale też ma istotny wpływ na i tak wrażliwy rynek naftowy i gazu ziemnego.

Iran wciąż nie powiedział ostatniego słowa, a jego kolejna odpowiedź wcale nie musi być szacowana liczbą wystrzelonych pocisków. Tym razem w grę mogą wejść utracone baryłki ropy, problemy z dostawami gazu ziemnego i rosnące koszta frachtu morskiego w najbardziej newralgicznym punkcie na geopolitycznej mapie świata.

Iran jest posiadaczem czwartych co do wielkości złóż ropy naftowej na świecie. Przez jego wody terytorialne w cieśninie Ormuz przepływa 20 proc. światowego handlu ropą naftową.

Zaostrzenie konfliktu może ograniczyć dostawy ropy i w konsekwencji doprowadzić do podniesienia jej cen. Przesuwanie konfliktu w górę drabiny eskalacyjnej może wywołać szereg zdarzeń skutkujących szokiem podażowym, doprowadzając do wzrostu cen ropy - zaznacza Tymon Pastucha.

Według raportu "BP Statistical Review of World Energy" zasoby Iranu w postaci dobrej jakościowo, lekkiej ropy sięgają 21,8 mld ton. Przed wprowadzeniem embarga Iran wydobywał ponad 4 mln baryłek ropy dziennie, z czego sprzedawał za granicę około 2,5 mln. W OPEC wyprzedzała go jedynie Arabia Saudyjska.

Irańskie surowce wróciły do gry po inwazji Rosji na Ukrainę. Od końca 2022 r. USA przymykały oko na rosnący eksport irańskiej ropy, która omijała amerykańskie sankcje. Priorytetem było bowiem nieformalne odprężenie relacji z Teheranem. W efekcie irańskie wydobycie ropy naftowej wzrosło w tym roku o prawie 700 tys. baryłek dziennie, co pozwoliło stabilizować globalny rynek i skutecznie ograniczać presję cenową. Jak dodaje Miniszewski, w marcu 2024 r. Iran produkował 3,25 mln baryłek dziennie, czyli nieco ponad 3 proc. globalnej podaży. Była to najwyższa wartość od 5 lat.

Iran może więc wykorzystać w walce swój wpływ na rynek naftowy. Zwłaszcza że niewiadomą pozostaje reakcja kartelu OPEC, który wewnętrznie jest podzielony. Egipt, Arabia Saudyjska, Jordania, Syria czy pozostałe kraje kartelu OPEC na razie obserwują wydarzenia z boku. Pytanie, czy w obliczu starcia wspieranego przez USA nie zradykalizują swojego stanowiska.

Kartel OPEC dysponuje ok. 5 mln baryłek dziennie wolnych mocy produkcyjnych w związku z ogłaszanymi w poprzednich miesiącach cięciami w wydobyciu. Stanowi to 5 proc. globalnej produkcji i więcej niż całkowite wydobycie Iranu. Ewentualny brak działań ze strony OPEC może wiązać się z kolejnymi interwencjami USA i uwolnieniem strategicznych zapasów - zaznacza ekspet PIE.

Kluczem jest również kontrola nad cieśniną Ormuz, której zamknięciem rząd irański już wcześniej groził.

Cieśnina Ormuz położona jest na Morzu Arabskim, pomiędzy Zatoką Perską a Omańską. Wybrzeże dzielą tu Iran, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Oman (a konkretnie należąca do niego eksklawa). Przesmyk jest najważniejszym na świecie punktem tranzytowym ropy naftowej, każdego dnia transportowanych jest tą drogą ponad 2 mln baryłek ropy.

Jak szacowali analitycy Goldman Sachs, blokada cieśniny w ciągu miesiąca podniosłaby cenę baryłki o 20 proc. Jeżeli trwałaby dłużej, koszty wzrosłyby dwukrotnie. Eksperci wciąż jednak uważają taki scenariusz za rozwiązanie "atomowe", możliwe w przypadku przyparcia Iranu do muru.

Iran ma ograniczone możliwości zamknięcia Cieśniny Ormuz, ale może podnieść ryzyko transportu i napędzać wzrosty cen ropy w kierunku 100 dol. za baryłkę. Dostępnym scenariuszem jest atakowanie pojedynczych tankowców, uderzenia w rurociągi czy inną infrastrukturę energetyczną - zaznacza Tymon Pastucha.

Pierwszy sygnał wysłał jeszcze przed atakiem rakietowym, kiedy to zatrzymał statek, który miał należeć do izraelskiego miliardera Eyala Ofera.

Gazowy ruch może uderzyć w Polskę

Iran ma więcej surowcowych asów w rękawie. Oprócz ropy ma ogromne zasoby gazu ziemnego, jedne z największych na świecie. Złoża tego surowca szacowane są na 33,5 bln m sześc. stanowią ponad 18 proc. światowych zasobów. Wystarczy zaznaczyć, że jeszcze kilka lat temu poważnie był brany pod uwagę jako dostawca LNG dla Europy.

Według ówczesnych szacunków National Iranian Gas Company (NIGC) potencjał ten określono na 30 mld m sześc. rocznie. Iran gotowy był eksportować LNG do Europy przez Kanał Sueski. Do umowy nie doszło ze względu na fiasko porozumienia nuklearnego i powrotu do sankcji gospodarczych.

Europa, w tym Polska, zacieśniła współpracę z innymi dostawcami z Zatoki Perskiej, ropy z Arabii Saudyjskiej i gazu z Kataru. Gdyby jednak Iran w reakcji na rozkręcającą się spiralę ataków zagroził transportowi surowców z tego rejonu, skutki byłby daleko idące, co również odczułaby Polska.

Samo demonstrowanie gotowości do podjęcia takich działań niesie za sobą ryzyko wzrostu cen surowców – LNG i ropy – oraz zawirowań w logistyce transportu surowców np. przez wzrost kosztów ubezpieczenia morskiego. Niestabilność dostaw i wzrost cen gazu czy ropy mogą również przełożyć się na sytuację w Polsce, która większość surowców importuje drogą morską – a np. część dostarczanego do Polski LNG pochodzi z Kataru - zaznacza ekspert PISM.

Katarski gaz obok amerykańskich dostaw jest dla nas kluczowy. Polska pokłada w Katarze swoje bezpieczeństwo. Przypomnijmy, że z krajem tym wiąże nas długoterminowa umowa. Polska ma zakontraktowane dwa miliony ton LNG rocznie do 2034 r.

Opóźnienia w dostawach do kraju odczuliśmy już, kiedy żegludze zagroziły ataki jemeńskich bojowników Huti. Blokada cieśniny Ormuz byłaby znacznie poważniejszym problemem niż paraliżowane Morze Czerwone przez Huti.

- Ewentualne zablokowanie cieśniny Ormuz wpłynęłoby na dostawy ok. 20 mln baryłek dziennie ropy, czyli 25-30 proc. globalnego handlu ropą drogami morskimi i 11 mld m sześc. dziennie LNG, czyli ok. 20 proc. światowych dostaw. Szczególnie zagrożone byłyby dostawy z Arabii Saudyjskiej i Kataru, skąd Polska sprowadziła w 2023 r. ok. 45 proc. ropy naftowej i 40 proc. LNG - konkluduje Maciej Miniszewski z PIE.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
surowce
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl