Wprowadzenie zwolnionych z PIT i ZUS bonów o wartości 560 zł miesięcznie na posiłki dla pracowników dałoby - jak szacowała wcześniej Federacja - 7,6 mld zł dodatkowego PKB. To szczególnie ważne dla branży gastronomicznej - dotkniętej mocno skutkami pandemii koronawirusa - której wzrost mógłby dzięki temu sięgnąć ponad 4 mld zł rocznie.
"Zaletą dobrowolnych benefitów w postaci kart i bonów jest ich wysoki efekt mnożnikowy konsumpcji - z natury rzeczy cała ich wartość przekłada się, co czyni je skutecznym narzędziem stymulacji popytu wewnętrznego. Najwyższy wzrost procentowy siły nabywczej dotyczy osób z przedziału od 20% do 30% i przyczynia się do zredukowania nierówności dochodowych wśród pracowników etatowych najmniej zarabiających o 1,4% (spadek współczynnika 0,0% Giniego o 0,005)" - skomentował przewodniczący FPP, prezes Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej (CALPE) Marek Kowalski, cytowany w komunikacie.
Obecnie pracodawca może zapewnić dobrowolnie pracownikowi benefit w postaci posiłków i artykułów spożywczych, wykorzystując do tego karty lub bony żywieniowe (z pominięciem przypadków, w których jest to jego obowiązek wynikający z przepisów) - jednak zwolnienie tych świadczeń ze składek może być jedynie do kwoty 190 zł miesięcznie. Limit ten nie był zmieniany od 2004 r. - w przeliczeniu na dzień roboczy zwolnienie wynosi zaledwie ok. 9 zł, podkreślono w materiale.
Z kart i bonów żywieniowych w Polsce korzysta 3% uprawnionych ze względu na nieprecyzyjność przepisów prawnych i niską wartość kwoty zwolnionej z ZUS. W krajach Unii Europejskiej, gdzie benefity te korzystają z szerszego zakresu zwolnienia ze składek oraz PIT - np. Belgii, Słowacji, Rumunii - udział pracowników korzystających z kart lub bonów żywieniowych przekracza średnio 30%, przypomina też FPP.