"Mimo bardzo pozytywnego wpływu proponowanej restytucji ubezpieczeń społecznych na sytuację finansów publicznych, rządzący do tej pory nie wdrażają tego rozwiązania. Budżet państwa zyskałby co najmniej 2 mld wpływów rocznie, a ponadto zwiększyłby się odsetek umów o pracę na rynku" - czytamy w komunikacie.
W celu rozwiązania problemu eksperci proponują przeprowadzanie restytucji, której elementami byłyby zaewidencjonowanie składek za przeszłe okresy zatrudnienia pracowników i zabezpieczenie okresów ubezpieczeniowych, a także objęcie pracujących ubezpieczeniami społecznymi w pełnym zakresie (od kwoty podstawy wymiaru wyższej od płacy minimalnej). Przyjmując, że pracownik posiadał kapitał początkowy w wysokości 150 tys. zł i przez ostatnie 5 lat był zatrudniony na nieoskładkowanych umowach zlecenia, na skutek wprowadzenia restytucji jego emerytura byłaby wyższa o ok. 30%, podano w materiale.
"Zarówno na etapie programu politycznego, jak również w dokumentach strategicznych formułowanych przez obecny rząd - istnieje trafna i jednoznaczna ocena zjawiska nieoskładkowanych umów zleceń oraz jego skali. Niestety, jak dotąd nie wprowadzono zmian rozwiązujących ten problem. Korzyści z restytucji i wynikającego z tego wzrostu wpływów do FUS odczułby każdy pracujący Polak. Konsekwencją nieuregulowania przeszłości i braku precyzyjnych wskazań władz publicznych na przyszłość może być utrata pozycji firm usługowych z kapitałem polskim. Miejsce polskich przedsiębiorstw zajmą podmioty z kapitałem zachodnim, które wykorzystają sytuację osłabienia polskich firm. Należy natychmiast zająć się gwałtownie rosnącym problemem, jakim jest wzrost liczby osób pozbawionych prawa do emerytury na najniższym gwarantowanym poziomie" - powiedział główny ekonomista FPP, ekspert CALPE Łukasz Kozłowski, cytowany w komunikacie.
Wzrost liczby osób pozbawionych prawa do emerytury na najniższym gwarantowanym poziomie jest gwałtownie narastającym zjawiskiem, wskazano w materiale. O ile w 2011 r. takich osób było ok. 24 tys., wg danych ZUS o w marcu 2014 r. ich liczba sięgnęła ok. 92,5 tys. W marcu 2018 r. liczba osób pozbawionych prawa do najniższego świadczenia emerytalnego osiągnęła poziom ok. 234 tys. Prowadzi to do konkluzji, że w okresie 7 lat skala występowania tego bardzo niepokojącego zjawiska wzrosła nawet 10-krotnie. W marcu 2017 roku nastąpiła znacząca podwyżka emerytury minimalnej, czego konsekwencją jest bardzo istotny wzrost liczby osób otrzymujących emerytury poniżej minimalnego poziomu, który nastąpił w tym samym roku - zwiększyła się ona wówczas do ok. 208,9 tys. osób z ok. 112,1 tys. osób w poprzednim okresie.
"W oparciu o obserwowany dotychczas udział osób, którym przyznawane są świadczenia na poziomie 'sub-minimalnym', a także projekcje demograficzne determinujące liczbę osób przechodzących na emeryturę w kolejnych latach, można prognozować, że jeśli zostanie utrzymane dotychczasowe prawne status quo, w 2020 r. liczba osób otrzymujących świadczenie niższe od minimalnego osiągnie poziom ok. 315 tys. W 2025 r. problem będzie dotyczył już 0,5 mln emerytów, a w 2030 r. liczba pozbawionych prawa do najniższego świadczenia może sięgać 650 tys." - podsumowano w komunikacie.