Polski rząd wytacza ciężkie działa do walki z koronawirusem. A przynajmniej tak mogłoby się wydawać, patrząc na kwotę wsparcia w ramach tzw. tarczy antykryzysowej, która opiewa na 212 mld zł.
Jakie będą tego skutki? Trudno teraz ocenić, ale jeśli premier Mateusz Morawiecki chciał uspokoić inwestorów i powstrzymać spadki na warszawskiej giełdzie, to mu się nie udało. Główne indeksy GPW zakończyły środową sesję pod kreską.
Kurs WIG20 kończy dzień na poziomie 1401 pkt. Jest więc 2 proc. niżej niż na zamknięciu sesji dzień wcześniej. Warto dodać, że przed konferencją premiera i prezydenta około godziny 12:00 indeks był przez pewien czas na plusie.
Wśród największych spółek najwięcej stracili przedstawiciele branży odzieżowej. Akcje LPP, a więc właściciela marek Reserved i Cropp, straciły na wartości ponad 6 proc. Podobnie w przypadku CCC. Około 5 proc. pod kreską znalazły się też Pekao, JSW, Lotos, Play i PKO BP.
Warto jednak zauważyć, że niektóre spółki cieszyły się znacznie większym zainteresowaniem inwestorów. Notowania Tauronu poszły w górę o prawie 8 proc. Niezły bilans ma też PGNiG (+5,5 proc.) i PZU (+4 proc.). W sumie 7 spółek z WIG20 jest na plusie.
Czytaj więcej: Koronawirus. Francja gotowa do nacjonalizacji firm
Lepiej od WIG20 zachowywały się dzisiaj notowania indeksów mniejszych spółek. Mowa o mWIG40, który stracił niecały 1 proc. i sWIG80, którego bilans praktycznie wyszedł na zero. Może mieć to związek z faktem, że działania rządu w dużej mierze są nakierowana właśnie na wsparcie mniejszych firm.
Michał Stajniak z Domu Maklerskiego XTB zwraca uwagę, że choć nastroje na rynkach nie są najlepsze, polska giełda radziła sobie dzisiaj lepiej niż konkurencyjne parkiety w Europie.
- WIG20 stracił dzisiaj niecałe 2 proc. i zamknął się dzisiaj w okolicach 1400 punktów. Dla porównania niemiecki DAX stracił 5,5 proc., amerykański indeks S&P 500 zniżkuje 6,5 proc., natomiast rosyjski RTS podąża za totalną wyprzedażą na rynku ropy naftowej, tracąc dzisiaj niemal 11 proc. - wylicza Stajniak.
Nie tylko na giełdzie brakowało optymizmu. Zdecydowanie gorzej wygląda bilans w przypadku polskiej waluty. Zapowiedzi rządu w żaden sposób nie zatrzymały słabnącego złotego. W efekcie kursy wymiany dolara, euro i franka skoczyły kolejnych kilka groszy.
Przed godziną 18:00 euro było wyceniane na 4,53 zł, dolar kosztował 4,19 zł, a frank chodził po 4,30 zł. Tak wysoko nie były od lat. W ciągu 24 godzin kurs euro i franka wzrósł o około 6 groszy, a dolar o blisko 12 groszy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie