Nerwowy przebieg środowych notowań wskazał jednoznacznie, że wtorkowy wzrost głównych indeksów giełdowych nie zakończył bynajmniej nieprzyjemnej dla inwestorów serii spadków.
Po wyższym otwarciu wywołanym udaną wtorkową sesja w USA oraz publikacją lepszych od oczekiwań wyników finansowych Pekao oraz BPH, rynek dość szybko opadł z sił i niespełna jednoprocentowy wzrost WIG20 skurczył się w do zera. Na domiar złego w popołudniowej części sesji pokazali się arbitrażyści, którzy przelali czarę goryczy zbijając rynek poniżej wczorajszego zamknięcia.
Dobre dane makro zza oceanu pozwoliły rynkowi ponownie uwierzyć i wywołać kolejne odbicie i powrót ,,plusów" . Ostatecznie jednak skromny wzrost na początku amerykańskiej sesji przekreślił szanse powodzenia giełdowych byków, którzy na końcowym fixingu otrzymali kolejny cios od zmasowanej podaży jaka uaktywniła się przede wszystkim w przypadku akcji największych banków.
W efekcie barometr największych spółek po spadku o 1,59 procent zakończył dzień na dziennym minimum 3558 punktów. Obok żałosnego spektaklu w wykonaniu największych banków kiepsko zachowały się akcje PGNiG, które po tym jak nie sprostały wygórowanym oczekiwaniom rynku co do wyników kwartalnych straciły ponad trzy procent swojej kapitalizacji. Obok Biotonu, który mile zaskoczyły zyskiem w czwartym kwartale, wzrosły akcje spółek sektora medialnego TVN oraz Agory.
Ogólnie nieco lepiej na tym tle wypały akcje mniejszych spółek, których indeks sWIG80, jako jedyny zanotował niewielki wzrost, co jednak po ostatnich spadkach, jest to raczej niezbyt dużych rozmiarów pociechą.
Wobec zaistniałych faktów nieudany test poniedziałkowego minimum może w dniu jutrzejszym otworzyć WIG20 drogę w kierunku testu wsparcia w obszarze 3450-3500 punktów.