To ich wzrostowi cen indeks WIG zawdzięcza swój półprocentowy wtorkowy zysk. Jeśli zaś spojrzeć na rynek przez pryzmat mniejszych spółek to tak różowo już nie było - indeks sWIG80 zakończył dzień nieco pod kreską, zaś w statystykach po sesji więcej było spółek taniejących, niż drożejących.
Taka sytuacja nie może dziwić jeśli spojrzymy na obroty - znów sporo im zabrakło choćby do poziomu przyzwoitości, czyli miliarda złotych. Kapitału na rynku jest niewiele, więc skupia się on głównie na zakupach dużych, płynnych spółek.
To bezpieczniejsze składniki portfela, niż chwiejne maluchy, z których w dodatku trudno będzie wyjść po dobrej cenie w razie jakiegoś kryzysu.
Nasi gracze byli skłonni przeznaczyć choćby skromny kapitał na zakupy głownie dzięki dobrym nastrojom panującym na głównych parkietach Europy Zachodniej. W Londynie indeks FTSE zyskał 0,8 proc., a w Paryżu indeks CAC - prawie 1 proc.
Nastroje popsuły się jednak we wtorkowy wieczór, gdy handel w Europie był już zamknięty, a do roboty wzięli się inwestorzy w USA. Oni sprzedawali akcje w odpowiedzi na ogłoszenie dużych strat przez bank Lehman Brothers oraz spadek cen ropy, który popsuł humory posiadaczom akcji firm energetycznych.
Smutne zakończenie handlu w USA - spadki indeksów wyniosły w granicach 0,4-0,8 proc. - mogą utrudnić inwestorom w Warszawie kontynuację wtorkowych wzrostów w środę.