Początek sesji niezwykle ucieszył giełdowych graczy. Rozpoczęcie notowań na poważnych wzrostach trzy procentowych wzrostach, było dobrą prognozą na ostatnią w tygodniu sesję.
Jak się okazało sympatyczny nastrój szybko zniknął wraz z rekomendacjami Unicredit, który obniżył wyceny dla całego polskiego sektora bakowego. Od tego momentu było już tylko gorzej.
Momentalnie liderem spadków został PEKAO S.A, który zbliżał się do 10 procentowej przeceny. W połączeniu z idącym tym samym torem PKO BP indeks WIG20 nie miał szans utrzymać się na plusach i szybko znalazł się po czerwonej stronie rynku. To był dopiero początek dzisiejszych nerwów. Pozostałe banki na fali ucieczki od dobrego nastroju również znacznie traciły.
W tym momencie indeks WIG-BANKI spadał o ponad 7 procent, a wynik sesji był taki że rynek z trzy procentowych plusów notował już 4 procentową stratę. To wszystko działo się w całkowitym oderwaniu od sytuacji na europejskich rynkach, które notowały spokój i znacznie wzrosty. Spadki obserwowaliśmy głównie w Europie Środkowej i Rosji. Część komentatorów uzasadniała taką sytuację sprzedażą przez duże zagraniczne podmioty aktywów z całego regionu. To tłumaczyłoby identycznie zachowanie giełd polskiej, węgierskiej i czeskiej.
Na GPW spadek pogłębiał się z godziny na godzinę w przeciwieństwie do Eurolandu, który ewidentnie wybrał drogę na północ. Jedynym pocieszeniem krajowych byków mogły być indeksy szerokiego rynku. sWIG i mWIG praktycznie zupełnie nie reagowały na rwany handel głównego indeksu, ale na fali pesymizmu i ucieczki od akcji również traciły.
W szczytowym momencie sesji spadek WIG sięgał już 9 procent i sytuacje na parkiecie można było porównywać do ubiegłego piątku i panicznej przeceny. Taką słabość rynek zawdzięczał solidnym spadkom wszystkich banków w tym PEKAO spadającemu o 15 procent. W połączeniu z dużym obrotem była to niepokojąca mieszanka.
W takiej atmosferze ani dane o wzroście produkcji przemysłowej w Polsce ani o słabej kondycji sektora mieszkaniowego w Stanach nie miały znaczenia. Delikatne odbicie indeksy zanotowały dopiero pod koniec sesji, choć ostateczny spadek o ponad 6 procent nie pozostawia wątpliwości jak bolesna była to sesja dla posiadaczy akcji.