Świadczą o tym nie tylko małe procentowe przesunięcia indeksów, ale także to, że wczoraj na Wall Street obroty były najmniejsze w tym roku. Czynniki ryzyka, w postaci sytuacji: w Japonii (przede wszystkim kwestie nuklearne), na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej (głównie Libia i Syria) oraz w Europie (kryzys zadłużenia, kwestie polityczne, spodziewana lada chwila podwyżka stóp procentowych) cały czas się utrzymują, a co za tym idzie nawet najbardziej byczo nastawieni uczestnicy rynków postanowili sobie nieco odpuścić - tym bardziej, że w zeszłym tygodniu pociągnęli do góry walory spółek najmocniej od wielu miesięcy.
Wczoraj w Europie ceny akcji wzrosły o 0,08 proc., a w Stanach Zjednoczonych poszły w dół o 0,27 procent. Z kolei dziś w regionie Azji i Pacyfiku praktycznie się one nie zmieniły (indeks MSCI AC AP), a na Starym Kontynencie (indeks STOXX Europe 600) rozpoczęły sesję na 0,03 proc. plusie. Na GPW też jak na razie bez większych zmian, w stosunku do zamknięcia ubiegłego tygodnia. W poniedziałek główne warszawskie wskaźniki, czyli WIG i WIG20, wzrosły odpowiednio o: 0,33 proc. i 0,52 proc., a dziś na otwarciu zniżkowały odpowiednio o: 0,16 proc. i o 0,28 proc. (2820,38 punktów).
Dziś rano opublikowane zostały dane o nastrojach niemieckich konsumentów. Indeks GfK na kwiecień spadł do poziomu 5,9 z 6,0 w marcu, ale mniej niż prognozowano (5,8). We wtorek przed południem napłyną jeszcze dane z Wielkiej Brytanii dotyczące PKB za IV kwartał. Z kolei po południu okaże się, jak w styczniu ukształtował się amerykański indeks S&P/Case-Shiller oraz jak w marcu tego roku wyglądał poziom zaufania konsumentów tego kraju - indeks Conference Board. Z Polski danych makro brak.