Źle rozpoczął się maj na giełdzie w Warszawie. W poniedziałek główne indeksy z GPW tracą na wartości od 1 do prawie 3 proc. Najgorszej wygląda sytuacja największych spółek.
Podobnie jest w całej Europie, gdzie notowania zdominował kolor czerwony, symbolizujący spadki. Od czwartku kilka groszy w górę poszły też kursy wymiany głównych walut takich jak euro, dolar czy frank.
Notowania euro na przestrzeni tygodnia
- Maj próbuje udowodnić rację w słynnym powiedzeniu "sell in may and go away" i zaczął się od powrotu awersji do ryzyka na rynki finansowe. Tym razem źródłem są starania Białego Domu, by odwrócić uwagę od swoich błędów poprzez obwinianie Chin o wytworzenie wirusa w laboratorium - komentuje sytuację Konrad Białas, analityk Domu Maklerskiego TMS.
Ekspert zwraca uwagę na słowa prezydenta Trumpa, który ogłosił, że USA przygotowują "bardzo mocny raport" o pochodzeniu COVID-19. Wcześniej sekretarz Pompeo powiedział, że "ogromne dowody" pokazują, że wybuch epidemii koronawirusa rozpoczął się w laboratorium w Wuhan w Chinach.
- Samych dowodów jednak nie poznaliśmy. Administracja USA nie jest oryginalna w teoriach spiskowych dotyczących COVID-19, jednak popularyzowanie ich na szczeblu dyplomatycznym to zaskakujące podejście. Ale jeśli chce się czymś przykryć wpadkę o sugerowaniu wstrzykiwania chorym na koronawirusa wybielacza, to robienie z Chin złoczyńcy rangi przeciwnika Jamesa Bonda jest właściwą drogą - komentuje Białas.
Podkreśla, że dopóki nie otrzymamy twardych dowodów, możemy żartować z taktyki przyjętej przez Biały Dom, ale też nie da się uciec od rynkowych konsekwencji pogorszenia relacji USA-Chiny. Ostrzega, że powrót do wojny handlowej USA-Chiny dokłada problemów do już mocno poturbowanej globalnej gospodarki, na czym nikt nie wygra.
- Za ugranie dodatkowych punktów politycznych przed jesiennymi wyborami ceną może być zaszkodzenie gospodarce USA w czasie, kiedy Chiny są już w fazie odbudowy po pierwszej fali wirusa i w przyszłości mogą być zarówno ważnym odbiorcą towarów, jak i źródłem środków na odbudowę ożywienia w USA. Przywrócenie wojny celnej może teraz bardziej zaszkodzić USA niż Chinom - ocenia Białas.
Przebudzenie konfliktu USA-Chiny uderza w rynek akcji i waluty ryzykowne, do których niestety zalicza się polski złoty.
- Nie ma nic gorszego dla złotego, jak risk-off uderzający w dzień wolny od pracy w Polsce. W dniu 1 maja kurs euro został wyrzucony na 4,57 i choć dziś rano polowanie na dobre poziomy sprzedaży pozwoliło na cofnięcie do 4,55, obawiam się, że ponury klimat inwestycyjny będzie blokował umocnienie złotego - prognozuje analityk TMS.
Nie wierzy jednak, żeby szybko kurs przebił 4,60 zł za euro. Uważa, że polska waluta nie jest obecnie na radarach inwestorów. To z jednej strony ogranicza potencjał umocnienia, ale z drugiej strony brak napływu gorącego kapitału ogranicza skalę osłabienia w przypadkach pogorszenia nastrojów.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie