O poranku atmosfera na warszawskim parkiecie była jeszcze lepsza, ale namieszały dane z amerykańskiego rynku pracy, które zostały opublikowane po południu czasu polskiego.
Raport ADP przedstawiający zmianę pozarolniczego zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych okazał się dużym rozczarowaniem. Rynek nastawiał się na wzrost zatrudnienia o 700 tysięcy, natomiast publikacja pokazała liczbę 330 tysięcy.
"Dane ADP nie mają wagi odczytu Departamentu Pracy, który pojawi w trakcie sesji piątkowej, ale starczyły do podniesienia zmienności na rynkach bazowych i walutach, co przełożyło się na relatywnie słabszą końcówkę sesji w Warszawie” – zauważa Adam Stańczak, analityk DM BOŚ.
Mimo słabszej końcówki sesji indeks szerokiego rynku WIG wzrósł do 68170 pkt. i po raz pierwszy w historii zakończył sesję powyżej 68 tys. pkt.
Po dzisiejszych danych z amerykańskiego rynku pracy uwaga inwestorów w jeszcze większym stopniu będzie skupiała się na piątkowej publikacji Departamentu Pracy (NFP). Przyszła polityka Rezerwy Federalnej i, co za tym idzie, sytuacja na światowych giełdach w ogromnej mierze zależy od danych dotyczących zatrudnienia w USA.
"W obliczu dzisiejszej niespodzianki inwestorzy zapewne jeszcze bardziej skupią się na piątkowych danych NFP. Niewykluczone, że część ekonomistów i analityków postanowi zrewidować w dół swoje prognozy, a potencjalnie słaby raport rządowy może mieć duże znaczenie dla giełd” – ocenia Łukasz Pachucki, analityk XTB.
Problemy z odbudową rynku pracy w USA mogą bowiem dać amerykańskiej Rezerwie Federalnej pretekst do opóźnienia normalizacji polityki pieniężnej.