Eksperci Personnel Service podkreślają, że na brak obaw przed robotyzacją składa się m.in. mała świadomość zmian, jakie dla rynku zatrudnienia niesie ze sobą jej rozwój. Pandemia koronawirusa i masowe przejście na pracę zdalną mogą stać się motorem napędowym automatyzacji nad Wisłą, co przełoży się na konieczność poszerzania kompetencji lub wręcz przekwalifikowania części pracowników, podano.
"Póki co, większość z nas nie obawia się robotyzacji. Głównie wynika to z tego, że większości z nas bezpośrednio ona nie dotyczy. W Polsce wprowadzanie tych technologii dopiero raczkuje, wyjątek stanowi produkcja przemysłowa oraz część sektora magazynowego. W pozostałych branżach i działach nie było specjalnej presji na wdrażanie automatyzacji, ze względu na relatywnie niskie, w stosunku do innych państw UE, koszty zatrudnienia. Wydawało się, że skoro nawet dynamicznie pogłębiający się deficyt kadrowy tego procesu nie przyspieszył, to nastanie ery robotów jest odległe. Tymczasem koronawirus zmusił polskie firmy do przeniesienia stanowisk pracy do otoczenia w pełni cyfrowego, a to uwydatniło wszelkie technologiczne błędy i bariery. W wielu przypadkach da się je zlikwidować właśnie przy pomocy automatyzacji. Dlatego jej rozwój jest nieunikniony" - powiedział prezes Personnel Service Krzysztof Inglot, cytowany w komunikacie.
Z cytowanej w materiale analizy OECD wynika, że ok. 14% zawodów i specjalności w 32 krajach, w tym w Polsce, jest mocno podatnych na automatyzację (aż 70% prawdopodobieństwa). Dla kolejnych 32% stanowisk ryzyko automatyzacji wynosi 50-70%. Wydaje się jednak, że pracownicy w Polsce podchodzą do sprawy z dystansem.
"Jak pokazują dane 'Barometru Polskiego Rynku Pracy' Personnel Service, aż 88% osób nie obawia się utraty pracy z powodu wdrożenia robotyzacji w ich firmie. Takiego scenariusza boi się 10% zatrudnionych, a jedynie 2% nie ma w tym temacie wyrobionego zdania. Co więcej, 51% respondentów jest optymistycznie nastawiona do robotyzacji i uznaje jej wprowadzenie za swoją szansę. Tylko co piąty ankietowany jest przeciwnego zdania i widzi w tych technologiach zagrożenie" - czytamy dalej.
Chociaż połowa pracowników dostrzega dla siebie szansę w automatyzacji i robotyzacji, to tylko 12% osób w przyszłości zamierza w związku z tym zdobywać nowe kwalifikacje. Eksperci Personnel Service wskazują, że możliwości, jakie stwarzają te technologie, bez motywacji do poszerzania zakresu umiejętności, będą trudne do wykorzystania. A osób, które nie zamierzają się przekwalifikować czy zdobywać nowych kompetencji, jest 85%.
"Błyskawiczna globalizacja produkcji i nieustannie rosnąca konkurencja ze strony państw rozwijających się sprawiły, że firmy zmuszone są do poszukiwania innowacyjnych rozwiązań. Metodologia organizacji pracy, która sprawdziła się w procesach produkcyjnych, wdrażana jest w innych obszarach biznesowych, w tym branżach nieprodukcyjnych. W przypadku robotyzacji nie jest jednak możliwe przeniesienie tej koncepcji w skali 1:1 z hali produkcyjnej do biura. Robot mechaniczny to nie robot softwerowy, różny jest też możliwy zakres automatyzacji stanowisk pracy. Jest on praktycznie pełny w fabrykach, wspomagający w administracji. Niezależnie od rodzaju robotyzacji, jej rozwój i wprowadzanie oznacza konieczność poszerzania kwalifikacji i specjalizacji przez pracowników, aby z jednej strony móc z robotem współpracować, a z drugiej posiadać takie umiejętności, których nie da się lub nie opłaca się zautomatyzować" - podsumował prezes Abile Consulting Marcin Wojsa.