Inwazja Rosji na Ukrainę staje się coraz bardziej realna. Ostrzega przed tym szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch. O wojnie mówi też otwarcie prezydent USA Joe Biden. Departament Stanu USA pozwolił już trzem krajom członkowskim NATO na przekazanie Ukrainie pocisków przeciwpancernych i innej broni produkcji amerykańskiej.
Mocne słowa padają ze strony ukraińskich i rosyjskich władz. A wszystkiemu przyglądają się z boku inwestorzy. Także ich zachowanie na rynku finansowym sugeruje, że inwestorzy uważają wojnę za realny i prawdopodobny scenariusz. Kapitał ucieka z Rosji i Ukrainy.
Giełda, rubel i obligacje ostro w dół
- Na globalnych rynkach jest nerwowo. Rosyjskie aktywa ponownie potężnie traciły. We wtorek rosyjski indeks giełdowy RTS spadł o 7 proc., pomimo rosnących cen ropy. Rynek liczy się z każdą opcją, jeśli chodzi o decyzję Putina względem Ukrainy - wskazuje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista domu maklerskiego XTB.
W czwartek na giełdzie w Rosji jest nieco spokojniej niż w poprzednich dniach, ale ciągle wyceny tamtejszych spółek są blisko najniższych poziomów od roku. Na przestrzeni ostatniego tygodnia indeks RTS stracił na wartości 12 proc., a w porównaniu ze szczytem notowań z końcówki października zjechał o 26 proc.
Notowania indeksu RTS z ostatniego roku
Bardzo podobnie wygląda wykres kursu rosyjskiej waluty w porównaniu z amerykańskim dolarem. Rubel nurkuje już trzeci miesiąc z rzędu. Jeden wart jest niewiele ponad centa. Sto rubli można wymienić na zaledwie 1,31 dolara (tak liczony kurs RUB/USD względem końcówki października, gdy jeszcze panował spokój wśród inwestorów, spadł o 9 proc.).
Warto zwrócić też uwagę na rosyjski dług i jego rynkową wycenę. 10-letnie obligacje rządowe ostro tracą na wartości, a to oznacza szybki wzrost rentowności. We wtorek sięgnęły poziomów niewidzianych od początku 2016 roku. Mowa o 9,5 proc., a jeszcze rok temu były w okolicach 6 proc.
Im wyższa rentowność obligacji, tym większy koszt pożyczania pieniędzy przez rosyjskie władze. Widać, że zagraniczni inwestorzy widzą duże ryzyko i są gotowi użyczyć własny kapitał tylko za odpowiednio wysokie odsetki. Dla porównania analogiczne obligacje Polski mają oprocentowanie na poziomie około 4 proc.
"Wydaje się, że rynki zaczęły już wyceniać negatywny scenariusz w relacjach między Rosją i Zachodem w sprawie Ukrainy" - wskazuje agencja Reuters.
Cytuje przy tym ekonomistów Societe Generale, którzy spodziewają się jeszcze większych przecen rosyjskich aktywów finansowych. Szczególnie wtedy, gdy piątkowe rozmowy dyplomatyczne między Moskwą a Waszyngtonem nie przyniosą rezultatów.
Ukraińskie aktywa jeszcze słabsze
Znacznie mniej istotnym graczem na rynku finansowym jest Ukraina, ale i tam widać oznaki poważnych obaw o eskalację konfliktu z Rosją.
Jednego dolara na rynku można kupić za prawie 28,5 hrywien. To najwyższy kurs wymiany od 12 miesięcy. Notowania pokazują, że niepokój wśród inwestorów rósł stopniowo od początku listopada 2021 roku, a w ostatnich dniach przybrał na sile.
Mniej więcej od połowy roku na spadkowym kursie jest też główny indeks ukraińskiej giełdy, a rentowności obligacji 10-letnich przekraczają 15 proc. Są sporo wyższe od rosyjskich.