Uwagę zwraca przede wszystkim wyraźne ożywienie napływów pieniędzy do funduszy polskich akcji – saldo wpłat i umorzeń wyniosło w maju +177 mln zł wg danych Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami. Z tego najwięcej, 133 mln zł, popłynęło do funduszy akcji małych i średnich spółek – i właśnie te dane pokazujemy na wykresie.
Z jednej strony napływ świeżego kapitału może cieszyć, bo pokazuje odradzające się coraz śmielej zainteresowanie inwestorów detalicznych polskimi akcjami. To właśnie walory małych i średnich spółek są naszym długoterminowym faworytem na warszawskiej giełdzie (w odróżnieniu od indeksu WIG20, zdominowanego m.in. przez państwowe "molochy").
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inwestorzy przypominają sobie o akcjach mniejszych spółek
Przykładowo, w ostatnich pięciu latach (a precyzyjnie w ostatnich 60 miesiącach, licząc do końca maja) indeks sWIG80, kojarzony z małymi firmami, urósł o 113 proc. (a do tego dochodzą jeszcze niemałe zyski z dywidend). Na długą metę akcje "MiŚ-ów" to pozycja obowiązkowa w ramach urozmaiconego portfela inwestycyjnego.
Ale z drugiej strony, historia pokazuje też, że kiedy napływy/odpływy kapitału stają się szczególnie duże, może to być sygnał, że koniunktura na rynku akcji nadmiernie się rozgrzewa/schładza. Majowe napływy do funduszy małych spółek były najsilniejsze od dokładnie… trzech lat. Wtedy, jak się miało potem okazać, po takich napływach indeks sWIG80 miał już za sobą znakomitą większość hossy. Na szczęście nie oznaczało to jeszcze całkowitego końca owej hossy. Benchmark "maluchów" rósł potem jeszcze przez pięć miesięcy, choć już w zdecydowanie wolniejszym tempie i przy słabszych napływach świeżego kapitału.
Reasumując, dobrze że inwestorzy detaliczni na nowo przypominają sobie o akcjach małych i średnich spółek, bo na długą metę to mocny kandydat do portfela. Szkoda tylko, że największe napływy kapitału pojawiają się na ogół dopiero wtedy, gdy hossa ma już za sobą wiele miesięcy.
Autorem jest Tomasz Hońdo, Starszy Ekonomista Quercus TFI S.A.